- Strasznie się zmieniłeś odkąd ostatni raz cię widziałam. - Przechyliłam głowę w bok.
- Ty również... Nie mów proszę, że po tym wszystkim co ci zrobiłem ty nadal mnie szukałaś?
- Tak... Tęskniłam za tobą bracie. Plus szukałam po prostu pretekstu by wyrwać się od ojca. Nic już mnie tam nie trzymało. - Wzruszyłam ramionami. - Całkowicie zmieniłeś swój charakter. Nie sądziłam, że będziesz dla mnie taki... miły? Tak, to chyba odpowiednie słowo.
- Wiesz... Przez te kilka lat dużo się wydarzyło. - Na jego twarz wpełzł cwaniacki uśmiech. - Może kiedyś ci to wszystko wyjaśnię, ale nie dzisiaj dobrze?
- Jasne, nie ma sprawy. Nawet nie wiesz jak martwiłam się o ciebie przez te kilka lat. - Uśmiechnęłam się z ulgą. - Myślałam o tobie cały czas...
- Ja o tobie czasem też... Jeśli nie uciekałem przed policją i płatnymi mordercami... - dodał już trochę ciszej.
- ZARAZ, CO? - krzyknęłam.
- Eeeee... Nic, nic... Nie było tematu! - Zaśmiał się nerwowo i zmierzwił swoje i tak nieułożone włosy. - Lecę do siebie. Widzimy się niedługo sis! - Uściskał mnie na pożegnanie i pogłaskał po głowie na co się zaśmiałam.
- Dobranoc. Nie rób sobie tu problemów, proszę cię! - Złożyłam ręce jak do modlitwy ze śmiechem.
- Postaram się!
*~*~*~*
Następnego dnia nigdzie nie widziałam naszego młodszego pokolenia (czytaj: Jerry'ego, Jake'a i całej reszty) albo się gdzieś dobrze schowali albo ktoś ich porwał... W każdym razie, wraz z Aronem udaliśmy się do szpitala. Po zrobieniu kilku jakże ważnych badań i USG dowiedzieliśmy się, że jest to już 5 tydzień, a całkiem niedługo urodzą nam się trojaczki. Mężczyzna w białym kitlu był tym zdziwiony. W końcu nie codziennie kobieta będzie rodzić troje dzieci na raz. Nie wiedział jednak o mojej wilkołaczej naturze, toteż nie dziwiło mnie to.
- Dwaj chłopcy i dziewczynka! Co ty na to? - Pisnęłam przeglądając zdjęcia naszych przyszłych dzieci.
Aron? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz