Ariana | Blogger | X X

środa, 8 sierpnia 2018

Od Jerry'ego CD Claudii

Gdzieś w odmętach mojej pamięci przypomniałem sobie mojego największego wroga - Lucifer. To on przez tyle lat mnie nienawidził i dałbym sobie rękę uciąć, iż to właśnie on teraz się mści. Bezwstydnie porwał nas i zamknął w jakiejś małej klatce. O nie, tym razem mu nie daruję. Mój wyraz twarzy momentalnie się zmienił.
 - Co się stało? Dlaczego nas porwali? Jerry, ty coś wiesz! - pisnęła zirytowana.
 - Mam przypuszczenia, co do sprawcy całej tej afery, ale to jeszcze nic pewnego... Nie martw się Clau, nic ci nie zrobią. - Przytuliłem ją na pocieszenie i pogłaskałem po głowie.
Nagle do klatki wparowało dwóch mężczyzn. Jakie szczęście, że w ostatnim momencie zdążyłem zmienić się w wilka.
Bez większych problemów podeszli do mnie ociężałym krokiem i płynnym ruchem zakuli mnie w jakąś dziwną obrożę. Sapnąłem cicho z bólu wywołanym nagłym ruchem. Cóż, zakwasy dały o sobie znać... W tle usłyszałem pisk brunetki, szepnąłem więc tylko, iż wrócę cały i zdrowy. Gdy mnie wyprowadzili wiedziałem, że przylgnęła do krat próbując je jakoś wyrwać, lub się przez nie przecisnąć co jak można się domyślić - nie wyszło.
Usadzili mnie na zimnej podłodze i przywiązali do ściany łańcuchem. Zostałem unieruchomiony, a drzwi się nagle otworzyły. Kątem oka zauważyłem tak bardzo znajomą postać.
 - Dawno cię nie widziałem Jerry. - Uśmiechnął się. - Dalej nie spłaciłeś mojego długu... A dałem ci tyle czasu... Teraz będziesz musiał to odpokutować wiesz? - Przybliżył się do mnie.
 - Cóż, dalej nie zamierzam go spłacić. Jakbyś nie mógł o tym po prostu zapomnieć. - Przechyliłem głowę w bok. - Co zamierzasz zrobić?
 - Dowiesz się w swoim czasie. Póki co ty i ta twoja laska będziecie więzieni przez naszą watahę. Może jeszcze coś z was będzie.
Prychnąłem tylko na słowa tego idioty. Ze mną tak łatwo mieć nie będziecie. Wredny uśmiech zawitał na moją twarz, a ja mimowolnie miałem ochotę mu przywalić.
 - Spokojnie, może kiedyś was wypuścimy...
I na te słowa do pomieszczenia została wepchnięta Claudia. Od razu stanęła przede mną gotowa zaatakować, lecz widząc moją spokojną postawę, również postanowiła trochę ochłonąć.
 - Dobrze że jesteś bo właśnie tłumaczyłem twojemu koledze zasady naszej gry. A mianowicie. Jesteście grzeczni i potulni, a będziecie lepiej traktowani. Natomiast za każdy wyskok i próbę ucieczki będziecie karani. Zrozumiano? - Odsłonił swoje kły po raz kolejny. - I nie ważcie się mnie atakować bo nie ujdzie wam to na sucho.
Zauważyłem, że wadera zaczęła warczeć i stroszyć sierść obnażając przy tym swoje zęby. No cóż...


Claudia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz