Podniosłam się z łóżka, i stanęłam obok Jerry'ego, z miną mówiącą samą za siebie - ,,Spierdalać stare dupki". No, tak na serio, to teraz już przesadzili... Jakiś typek zagroził nam obojgu, że umrzemy tu w męczarniach, wcześniej czepiając się o jakiś krzyk, który był niezaprzeczalnie zpowofowany strachem. Nie mogli już nawet sprawdzić w tych całych kamerach co się dzieje? Żenada z takimi...
Nagle w głośniku rozbrzmiał irytujący głos ich szefa:
- Chłopaki, nie róbcie cyrków. Peter, Felix, Ethan, Justin, zamieńcie się w wilki, i zaorowadźcie ich na salę, na przesłuchanie. Reszta, możecie zrobić sobie przerwę. A, i... Justin... Zaraz się zregenerujesz, także przestań tak trzymać rękę na nosie.
Ja, Jerry, i czwórka innych, przemieniliśmy się w wilki, i ruszuliśmy w stronę sali, w której nas przesłuchiwano. Gdy byliśmy z parę metrów przed wejściem, gwałtownie się zatrzymałam. Nie, nie mam zamiaru tam iść...
- Idziesz czy będziesz tak stać? - bąknął jeden z nich.
- Nigdzie nie idę. - prychnęłam, i usiadłam na ziemi. Ha! Myśleli, że ze mną tak łatwo? Na serio? Żal.
- Idziesz, i to zaraz. - warknął kolejny.
- Bo co? - po raz kolejny prychnęłam, tym bardziej z większą pewnością siebie.
- Bo to! - warknął ten sam osobnik, i zbliżył się do mnie, aby pazurem zadrapać bok mojego pyska.
Nie była to głęboka rana, aczkolwiek bardzo mnie piekła. Poczułam chęć uderzenia go sto razy mocniej, z rozpędu jak Kawasaki ZRR 1400.
Jerruś^^?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz