- Hej... Jak się trzymasz? - zapytałam, kładąc dłoń na jej ramieniu. W odpowiedzi posłała mi delikatny, choć bardzo przygnębiony uśmiech.
- Nie wiem... - mruknęła po dłuższej chwili i przekręciwszy się na drugi bok westchnęła ciężko.
- Przepraszam, Clau - wyszeptałam z miną skarconego psa, powoli podnosząc się z miękkiego koca, po czym oparłam palce o parapet, który w obecnej chwili, z przyczyn bliżej mi nieznanych, zdawał się być najlepszym punktem do ulokowania wzroku - To moja wina.
- Nie mów tak przecież to był tylko niefortunny.. - zaczęła dziewczyna, ale jej przerwałam.
- Tylko nie zaprzeczaj, obydwie to wiemy - zacisnęłam powieki, starając się powstrzymać napływające do nich łzy, jak zwykle wypychające się z oczu w najmniej odpowiednim momencie - Gdybym wtedy nie przeskoczyła przez ten pieprzony strumień... - wysyczałam przez zęby wściekła na samą siebie. Co mnie podkusiło żeby robić takie głupstwa? Naraziłam Claudię, Anarię, Arona, Maxine... Wszystkich, a nawet samą siebie. Źle się z tym czułam, bowiem mam świadomość tego jakie ryzyko może się wiązać ze złamaniem paktu.
- Dobra, nie mówmy o tym teraz - zadecydowałam w końcu i oderwałam się od okna, by następnie pokuśtykać ostrożnie w stronę wyjścia.
- Idziesz już? - Claudia popatrzyła na mnie trochę zasmucona.
- Już? - posłałam brunetce lekki uśmiech, zerkając jednoznacznie na malutki zegarek stojący na szafce nocnej - Dochodzi dwudziesta druga, myślę że już nadużyłam waszej gościnności.
- Ale przecież możesz zostać na noc... - stwierdziła ciemnooka i podparła się dłońmi o poduszkę z zamiarem podniesienia się, jednak skutecznie wybiłam jej to z głowy.
- Zostań. Nie powinnaś teraz wstawać - poradziłam zdecydowanym tonem. Widząc grymas na jej twarzy dodałam - Spotkamy się jutro. Muszę wracać do domu i poukładać sobie to wszystko w głowie.
Zaraz po powrocie do swych skromnych progów, padłam zmęczona na łóżko. Bolało mnie wszystko. Nogi, ręce, plecy, a nawet głowa. Właściwie nie wiem kiedy utonęłam w objęciach snu.
~•~●~•~
Sztaluga stała sobie grzecznie w kącie pokoju, czekając aż ktoś łaskawie obdaruje ją bialutkim niczym śnieg płótnem. Sięgnąwszy do tekturowego pudełeczka, wyjęłam jeden z najcieńszych pędzli, jakie posiadam, po czym zatopiłam jego końcówkę w pomarańczowej farbie i jednym, zdecydowanym ruchem delikatnie przeniosłam kolor na płótno. Tego dnia czułam, że nachodzi mnie wena... A może zwyczajnie chcę choć na moment oderwać umysł od realnego świata, a tym samym uciec od problemów? Sama właściwie nie wiedziałam, co tak naprawdę mam zamiar uwiecznić. Rzadko zdarza mi się malować w ten sposób. Kreska za kreską, przecinały się jakby nigdy nic, tworząc przy tym zupełnie nowe barwy, a każda kolejna, zdawała się jeszcze piękniejsza od poprzedniej. Fioletowe plamki u góry obrazu, w połączeniu z błękitem innych farb niczym poranna rosa na źdźbłach trawy spływały po kartce tworząc swego rodzaju pas przypominający wodospad. Wokół niebieskiej linii rozciągały się ciepłe, słoneczne barwy nieco zbliżone swym odcieniem do liści odpadających z drzew wczesną jesienią. Całość otaczała gęsta, jasna, biała powłoka - jak na mój gust podobna do mgły, ale to już kwestia indywidualna, jak kto co widzi. Z tego jakże dziwnego, artystycznego stanu, wyrwał mnie dopiero odgłos pukania za drzwiami.- Cześć, mogę wejść? - uśmiechnęłam się na widok twarzy Claudii.
- Tak, jasne wchodź - odparłam, poprawiając pasek od szlafroka - Przepraszam, że witam cię w takim stanie...
- Dobra, dobra, nie przesadzaj! - kuzynka wyszczerzyła się od ucha do ucha - To ja nie powinnam cię nachodzić, zwłaszcza o tej porze... - jej wzrok przez moment powędrował na zegarek na ręku, gdzie szybciutko przeskanował godzinę, by następnie znów zwrócić się w moją stronę.
Fakt, było trochę wcześnie (no dobra, bardzo wcześnie, biorąc pod uwagę, iż w dni wolne potrafię spać do dwunastej i dłużej, godzinę ósmą rzeczywiście można by zaklasyfikować do wczesnych, ale już mniejsza z tym).
- Może się czegoś napijesz? Kawa, herbata? - zaproponowałam w celu przerwania niezręcznej ciszy od pewnego czasu panoszącej się w pokoju.
- Wystarczy woda - odparła serwując mi chytry uśmieszek.
- Weź się pozwól ugościć jak normalny człowiek - przewróciłam wymownie oczyma posyłając jej pełne politowania spojrzenie - Dostaniesz owocową.
- Skoro taka jest twoja dobra wola...
W odpowiedzi na jej komentarz westchnęłam tylko cicho, znikając za ścianą.
Claudia? ^^ Przepraszam, trochu nudnawe wyszło XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz