Ariana | Blogger | X X

niedziela, 2 grudnia 2018

Od Levinn'a CD Anny

- I tak po prostu dałeś nam jej adres?- zmrużył brwi, nieco podenerwowany. W sumie nie dziwiłem mu się, ale nie uważałem że to coś złego.
- Daj spokój. Nie wydaje się zła...Czemu jesteś jaki na nią podejrzliwy, co?
- Po prostu. Ale nie ważne.- Wzruszył ramionami, jakby się rozluźniając.- A, w ogóle pies Ci grzebał w szafce, powinieneś to posprzątać. Syf że szok.- Prychnął śmichem, a ja zmierzyłem go wzrokiem, szybko kierując się do pokoju. Widok był zabawny i nieco dramatyczny - Vane na środku pokoju, owinięta bokserkami i z torbą na głowie, otoczona przez okrąg z ubrań i jej zabawek. westchnąłem głęboko i zabrałem się za sprzątanie, lecz najpierw uniosłem ją na ręce i chwilę pobiegałem po pokoju. Była zdruzgotana tą torbą na głowie, więc poprawiłem jej humor, co poznałem po wesoło merdającym ogonie. Kiedy większość rzeczy leżała na swoim miejscu, usłyszałem głośny stuk w garażu. Intuicja podpowiadała mi, że ktoś komuś podskoczył...Zapewne Owen dostał lanie od Anny. Na samą myśl o tym zachciało mi się śmiać, lecz to powstrzymałem i udałem się w tamto miejsce. Owen, leżał na ziemi, trzymając się za żebro. Widząc jednak gniewny wzrok dziewczyny, uśmiech mi zbladł i spojrzałem na nią przepraszająco. Ta rzuciła szybkim tekstem że powinienem tego ogiera okiełznać i nauczyć szacunku. Podrapałem się po karku i chciałem ją przeprosić, lecz a w mgnieniu oka wyjechała z podjazdu. Rozłożyłem w bezsilności ręce.
- Owen. Wytłumacz mi to.- Warknąłem lekko w jego stronę, lecz nie wydawało mi się że chciał mnie słuchać.
- Nic, po prostu...- Zastanowił się chwilę.- Jakoś nagle znikąd wyciągnęła ten swój paralizator. Wybacz, ale sam nie wiem co zrobiłem.
- Owen...- Mruknąłem.
- No dobra jezu. - Prychnął w złości i usiadł na kanapie.- Nie jestem co do niej pewny i trochę za ostro ją potraktowałem. Zadowolony?- Utkwił we mnie wzrok.- Nie stój tak i mi polej- Wyciągnął w moją stronę pustą szklankę, na co krótko się zaśmiałem i przewróciłem oczami. Będąc w kuchni, słyszałem jak włącza telewizor.
- Wiesz, że przez ciebie będę musiał do niej zadzwonić i ją przeprosić?- Krzyknąłem z kuchni, a ten tylko jęknął przeciągle.- Weź bądź bardziej na ludzi otwarty.
- Nie wiesz co mówisz cepie. Nawet jej nie znasz.- Szybko nalałem trunku do dwóch naczyń i wziąłem je w ręce. Zająłem miejsce obok bruneta i razem wypiliśmy wszystko na raz.
- To tylko znajoma, wiesz że nie mam czasu na takie rzeczy. - Tym razem na moją wypowiedź wywinął oczami.
- Ale staraj się jej nie wprowadzać do domu. Mam tu kilka rzeczy, lepiej żeby o nich nie wiedziała jeśli nie chcesz żeby uznała Cię za wariata.
- Raczej Ciebie za seryjnego morderce.- Uśmiechnąłem się drwiąco. Tak minęło nam to przemiłe popołudnie. W końcu jednak, kiedy mężczyzna robił coś w swoim pokoju, ja postanowiłem zadzwonić do Anny...jeśli jeszcze w ogóle chce ze mną rozmawiać. ta jednak nie odbierała, może słusznie. Ale jak mnie mama uczyła "Jeśli kobieta jest o coś zła, nie pytaj czyja to wina, po prostu ją przeproś". Może nie było to za mądre, ale teraz wydawało się mieć to trochę sensu. Żeby być bardziej "ekstrawaganckim", dokupiłem jakiegoś kwiatka i wino o smaku leśnych owoców. Co, jak co, przepraszać trzeba z klasą! Przed tym poprosiłem jeszcze Owen'a, żeby sprawdził gdzie dziewczyna mieszka. Może to trochę stalkerskie, ale cóż, trzeba sobie jakoś radzić. Będąc w drodze miałem tylko nadzieję, że zastanę ją w domu. Oglądając okolicę stwierdziłem, że dziewczyna ma dużo spokoju. Przyjemne miejsce, z plażą, piętrowy domek...
Zapukałem spokojnie do drzwi, a znajoma twarz szybko pojawiła się po ich drugiej stronie. Popatrzyła na mnie i wpuściła do środka.
- Skąd znasz mój adres i skąd wiedziałeś, że jestem w domu..? I mam nadzieje, że nie postąpisz jak Twój kolega - Mruknęła, spoglądając na sowę siedzącą nieopodal. Wyglądała złowieszczo, mierząc mnie wrednym, gotowym zaatakować wzrokiem.
- Ja...- Zatrzymałem się chwilę, nie mogąc oderwać od puchacza wzroku.- Znaczy, przyszedłem przeprosić za Owen'a, potrafi być czasem dupkiem...- Wyciągnąłem przed siebie kwiaty i wino.- Mam nadzieję, że to jakoś załagodzi sprawę.
- Załagodzi?- Prychnęła ostro, lecz po krótkim westchnięciu, wzięła ode mnie "prezenty" i zrobiła z nimi co trzeba. Nie byłem pewien czy powinienem usiąść, a może dalej stać..pod czujnym wzrokiem jej towarzysza niczego nie byłem pewien.- W sumie...to nie twoja wina.- Mruknęła, siadając na kanapie. Zrobiłem to samo.- Wybaczam. Postarałeś się...- spojrzała kątem oka na wino.
- Taa, ale w sumie dobrze sobie z nim poradziłaś?- Uśmiechnąłem się lekko, co odwzajemniła.
- A co dokładnie powiedział? Jeśli oczywiście pytałeś co się stało...- Zaczęła.
- Powiedział że trochę ostro Cię potraktował. Czasem ma takie schizy, co jest w sumie zrozumiałe.
- Czemu? - Dopytała, nieco się przybliżając, co nieco zbiło mnie z tropu. Od razu włączył mi się instynkt mówiąc "mów tyle, ile powinna wiedzieć". Dziewczyna chyba wyczuła moją niepewność i uśmiechnęła się delikatnie.- Znaczy, mówił mi że jest byłym policjantem. Chodzi o ten stres po tych latach służby?- Dodała, na co lekko przytaknąłem. Mówił jej o tym? Cóż.
- Tak, w końcu praca w policji, zwłaszcza z jego stopniem to nie spokojne siedzenie w biurze.
- Rozumiem...Tak na chwilę zbaczając, może chcesz się napić, czy coś? Sama tego nie próżnię.- Zaproponowała.
- W sumie, czemu nie.- Odparłem. Czy to jednak było bezpieczne? Przy upojeniu alkoholowym mogę powiedzieć słowo za dużo...na szczęście takie małe wino na mnie nie zadziała, wiec martwiłem się nieco mniej. Dziewczyna wstała i nalała alkoholu w większe lampki i postawiła na stole.
- A ty pracowałeś z nim?- Zadała kolejne pytanie.
- Tak. Ale nie zawsze dostawaliśmy te same zadania. Ja raczej trzymałem się terrorystów i innych takich...- odpowiedziałem, upijając łyk.
- A mafie?
- Mafie się zdarzały.
- Jakie na przykład?- Spoglądała cały czas na mnie z zaciekawieniem, powoli pijąc z lampki. Moja podświadomość zaczęła dawać kolejne sygnały, żeby najlepiej zmienić temat. Co w pracy jest, lub było, tam zostaje.
- Tajne informacje, tajemnica lekarska i te Sprawy.- Puściłem jej oczko.- A ty? Gdzie pracujesz?- Tym razem to ja zadałem pytanie, by czegoś się o niej dowiedzieć.

Anna? No się robi XD

975 słów = 10 L

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz