Ariana | Blogger | X X

sobota, 1 grudnia 2018

Od Anny CD Levinn'a

    W obecnej chwili dobrym pomysłem był spacer lub też ruszenie się z tego chłodnego miejsca, gdyż jest jesień, choć czuć jakby była zima. Jednak jest to mało istotne. Wraz z moim towarzyszem ruszyliśmy w kierunku centrum, przemierzając las oraz niewielkie park, a przy tym rozmawialiśmy na mało istotne tematy. Ciężko było mi zadawać pytania, gdyż wcześniej przejrzałam go w bazie danych, lecz udawałam, że nic nie wiem.. czyli robiłam z siebie po prostu głupią.
Nagle mój telefon poinformował mnie o przychodzącym połączeniu, po czym wyjęłam go z nerki i zerknęłam na wyświetlacz. Dzwonił mój szef, więc przeprosiłam Levinn'a i nieco oddaliłam się, aby odebrać połączenie. Mężczyzna poprosił mnie o wstawienie się w biurze, i że nie jest to rozmowa na telefon. Przyjęłam tą informacje i schowałam wyłączony telefon do saszetki, po czym wróciłam bruneta.
- Muszę.. jechać do mojego brata w pilnej sprawie - powiedziałam oczywiście kłamiąc, czego raczej nie lubię robić - Ale później się ewentualnie zdzwonimy by sprawdzić Twoje pojazdy - dodałam spokojnie.
- Jasne, nie ma problemu - odparł przytakując.
Wymieniliśmy się numerami telefonów i w biegu przybrałam wilczą postać, aby szybciej zjawić się w moim domu. W końcu mieszkam w lesie, przeze co w chwili obecnej cztery łapy będą o wiele szybsze. Będąc na miejscu, wzięłam szybki prysznic i ubrałam normalne ciuchy, a po zarzuceniu na siebie pikowanej kurtki, wyszłam z domu i wsiadłam do mojego auta.
   Jak się okazało, grupa detektywów szuka byłego policjanta, który w chwili obecnej jest jakby bezrobotny. Dostałam jego dane oraz zdjęcie do rąk, a gdy się temu wszystkiemu przyjrzałam, uświadomiłam sobie, że znam tego mężczyznę. W chwili obecnej jest stajenny, choć wieczorami znika gdzieś i wraca nad ranem, ale oczywiście nie podam go kryminalnym na tacy. Najpierw sama się czegoś o nim dowiem, a później ewentualnie przekażę sprawę dalej.
Koło godziny drugiej byłam już wolna, więc udałam się na obiad do pobliskiej restauracji i wróciłam do swojego domu. Musiałam przygotować posiłek dla Marou, który wygodnie spał na dachu posiadłości, a gdy tylko usłyszał dźwięk miski, w moment się przy niej znalazł. Przygotowanie dla niego jedzenia trwało kilka minut, a on zjadł wszystko w kilka sekund.
Gdy wszystko było ogarnięte, wybiła godzina trzecia. Wyciągnęłam więc telefon i zadzwoniłam do Levinn'a, który właśnie wszedł do swojego domu. Podał mi adres i tam też się udałam. Na miejscu zastałam wielką posiadłość, która wyglądała podobnie do mojego rodzinnego domu. Hellcat idealnie wpasował się w otoczenie. Jedna z bram garażu otworzyła się, a w niej stał brunet, który nakierował mnie do wjazdu. W środku dwa duże auta oraz jeden jednoślad.
- Raptor, Mercedes i Yamaha.. ładnie, ładnie - odparłam przyglądając się maszynom - Którym to dolega? - spytałam podchodząc do bruneta.
Mężczyzna wskazała na mercedesa G klasy oraz nową yamahę i faktycznie, oba miały problemy z odpalaniem. Przyczyn mogło być wiele, lecz jedyne co ratuje w takiej sytuacji, to komputer diagnostyczny. Wyjęłam owe urządzenie ze swojego auta i podpięłam do niego mercedesa poprzez specjalny kabel. Usiadłam wygodnie na miejscu kierowcy, gdyż gniazdo diagnostyczne jest w środku, zaś obok mnie Levinn, który przyglądał się temu wszystkiemu.
- Powiem Ci.. że jeden z czujników silnika się zepsuł - wskazałam na jeden błąd, który był - Czujnik położenia wału. Gdy jest on uszkodzony, auto będzie kręcić, ale nie odpali - dodałam wyjaśniając.
- Tak myślałem. Pewnie cena za to będzie niezła - odparł brunet.
- Skoro stać Cię na takie auto, to i na tą część również - powiedziałam z lekko sarkastycznym uśmiechem - Sprawdźmy więc motocykl - dodałam wysiadając z mercedesa.
Jako, że jednoślad ma wszystko na wierzchu, wystarczyło podnieść siedzisko i również się pod niego podpiąć. Gdy zaczęłam wyznaczać odpowiednie ustawienia dla pojazdu, usłyszałam podjeżdżający motocykl, a zaraz po nim otwierającą się bramę garażu.
- Twój współlokator? - spytałam zerkając na wjeżdżającą maszynę.
- Zgadza się - odpowiedział podchodząc do mężczyzny.
Wymienili między sobą z kilka słów, po czym zakończyli to krótkim śmiechem. W między czasie, gdy czekałam na załadowanie się informacji o motocyklu, spojrzałam na drugiego bruneta i okazało się, że to Owen.. stajenny. I tak, to o nim mówił mi szef i to o nim mam zebrać najwięcej informacji. Jako pierwszy rzucił do mnie tekst na przywitanie, więc mu odpowiedziałam z lekkim uśmiechem i wróciłam do czytania błędów.
- Coś się zepsuło? - spytał stajenny zatrzymując się obok mnie.
- Twój kolega popsuł sobie pojazdy - odpowiedziałam zerkając na niego.
- I kobieta to wszystko sprawdza? - odparł spoglądając na Levinn'a - Wiesz co Levinn, nie spodziewałem się tego po Tobie.. żebyś sam nie mógł sobie tego ogarnąć - dodał w lekkim śmiechu.
- Nie bądź taki cwany, bo jutro może Ciebie to samo spotkać - odpowiedział Levi.
Cóż, oby dwoje wyglądają na przyjaciół i dobrze się dogadują, a jeśli jeszcze wplączę się między nich, zdobędę jeszcze więcej informacji na ich temat. Pomysł idealny.
Gdy Owen poszedł do środka domu, ja wyjaśniłam kolejny błąd brunetowi, który dotyczył motocykla. Tym razem była przerwa w obwodzie elektrycznym, który Levi szybko znalazł. Wyglądało to na kunę lub innego gryzonia, lecz to już jego zmartwienie.
- I to chyba tyle - powiedziałam zamykając laptop - W sumie jakbyś potrzebował pomocy w wymianie, to dzwoń tak po drugiej - dodałam spokojnie.
- Dzięki - mężczyzna lekko uniósł kąciki usta - Pewnie bez tego męczyłbym się kilka dni - dodał.
- Nie ma problemu.
Levi będąc zawołany przez swojego lokatora, skierował się do salonu, ja zaś spakowałam kabel diagnostyczny do torby w hellcat'ie. Nagle poczułam zapach wilczy zapach, który to znalazł się w garażu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dostrzegłam czarnego basiora, który wbił we mnie swoje mroczne spojrzenie. Nie był to likantrop, a zwykły wilk. Czworonóg podszedł do mnie i obwąchał, po czym położył się obok dużego raptora. Gdy miałam już zamknąć torbę, usłyszałam kroki wchodzącego do garażu Owen'a.
- Anna.. mam taką małą sprawę - zamknął za sobą drzwi garażu - Silnik nierówno pracuje - wskazał na wcześniej wspomniane auto - Jest możliwość, abyś sprawdził co jest nie tak? - spytał dość normalnie, lecz moje drugie ja mnie przed nim ostrzegało. Zerknęłam na zegarek.
- Jasne. Mam dzisiaj wolne, a i tak nie mam żadnego interesującego zajęcia - powiedziałam raz jeszcze wyjmując cały sprzęt.
Podczas sprawdzania, mężczyzna patrzył mi się ciągle na dłonie, i choć nigdy nie czułam stresu, teraz moje ciało robiło się całe gorące. Oparłam się wygodnie o przód wozu i wskazałam ponownie jeden błąd.
- Trzeba wyregulować zawory lub wymienić ich czujnik - wyjaśniłam wychodząc z systemu.
- Wiem.. Chciałem Cię sprawdzić - rzekł podchodząc bliżej mnie.
- Czyli trochę zmarnowałam na Ciebie czas - zerknęłam na niego.
Gdy ten się odwrócił, wykorzystałam chwilę i wgrałam coś na wzór nadajnika GPS. Dwie sekundy i załatwione.
- Nieźle to wszystko ukrywasz - kontynuował ciemnowłosy - Jestem ciekaw.. Co taka brunetka robi przez połowę dnia. Pewne osoby na Ciebie polują, a Ty wkręcasz się w ich problemy - dodał będąc blisko mojej osoby.
- Nie rozumiem - udawałam głupią - Pracuję za miastem w niewielkiej restauracji - dodałam chowając laptop do torby.
- Kłamiesz - chwycił mnie nagle i przyparł do auta - Dobrze wiem kim jesteś i radzę Ci zając się pracą w restauracji - dodał z poważnym wyrazem twarzy.
- Nigdy nie rozkazuj Lykaon, bo mogę Cię zniszczyć - syknęłam i odepchnęłam go na jego auto, choć w środku moje serce zwariowało.
- Ty? Zniszczyć? Teraz nie możesz powstrzymać strachu - zaśmiał się i ponownie zbliżył.
Gdy ten znów zablokował mi drogę "ucieczki", potraktowałam go paralizatorem pod żebra, przez co otrząsnął się i oparł o swoje auto. Wrzucił urządzenie do mojego auta i wnet do garażu przyszedł Levi, który wyglądał na zdziwionego.
- Naucz tego swojego kolegę szacunku do kobiet - mruknęłam - I otwórz bramę.. - dodałam wsiadając do swojego wozu.
Gdy tylko brama była na górze, wyjechałam pozostawiając za sobą niezły dym spod opon. Byłam mocno wkurzona, a zarazem zaniepokojona tym, co mówił stajenny. Musiałam jak najszybciej udać się do domu i zapisać wszystkie swoje myśli, które mogą mi się przydać.
   Resztę dnia chciałam spędzić w domu i tak też uczyniłam. Ubrałam ciemne legginsy oraz ciepły sweter, i może nie wyglądało to jak ciuch po domu, a raczej jakbym miała gdzieś wyjść, lecz w tym będzie mi bardzo ciepło. Włosy spięłam w pseudo kitkę oraz pozostałam przy lekkim makijażu.
Gdzieś koło wieczora, gdy za oknem było już ciemno, a na niebie wisiał już księżyc, usłyszałam spokojnie pukanie do drzwi. Odłożyłam zamknięty laptop na ławę i wstałam udając się do źródła dźwięku. Gdy otworzył drzwi, za nimi stał Levinn.. którego bez słowa wpuściłam do środka.
- Skąd znasz mój adres i skąd wiedziałeś, że jestem w domu..? - zalałam go pytaniami unosząc lekko brew ku górze - I mam nadzieje, że nie postąpisz jak Twój kolega - dodałam zerkając na Marou, który aktualnie siedział na drewnianym stojaku i bacznie obserwował bruneta.

Levinn? Się podziało :v

1391 słów = 20 L

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz