Ariana | Blogger | X X

sobota, 24 listopada 2018

Od Naomi CD Austina

Po tym małym incydencie impreza trwała w najlepsze, a inni goście nie zauważyli zniknięcia zarówno naszego jak i uporczywego mężczyzny przez co odetchnęłam z ulgą. Dobrą zabawę przypieczętowaliśmy kilkoma szklankami wina, chociaż z początku miałam w planach w ogóle go nie pić, no ale tak jakoś wyszło. W między czasie jeszcze trochę potańczyliśmy nieco przeszkadzając innym ludziom na parkiecie, aczkolwiek oni reagowali na to tylko wyrozumiałymi uśmiechami i spojrzeniami pełnymi rozbawienia. Cóż za mili ludzie... W każdym razie równo do godziny trzeciej byliśmy na nogach i wyszliśmy praktycznie jako ostatni. Gdy uderzył mnie nadmiar świeżego powietrza, a zimna noc dała o sobie znać tylko przylgnęłam bardziej do Austina i wsiadłam do auta, które miało zawieźć nas do naszego hotelu.
Znalazłszy się w pokoju pozbyłam się strasznie nie wygodnych butów i kątem oka obserwowałam naprawdę dobrze prezentującego się bruneta.
Ale przecież nic nas nie łączy.
Mężczyzna objął mnie od tyłu w talii i zostawił na mojej skórze motyli pocałunek, na co syknęłam kompletnie zaskoczona. Obdarzył moje ciało kolejnymi muśnięciami, a na sam koniec pozbawił mnie drogiej sukienki i rzucił nawet nie patrząc gdzie. Później to ja nieco przejęłam inicjatywę i usiłowałam rozpiąć jego koszulę co szło dość opornie. W każdym razie złączyłam nasze usta w pocałunku po czym na mojej twarzy zagościł nikły uśmiech. Dalsza akcja rozgrywała się szybko -
praktycznie nadzy udaliśmy się do sypialni, pozbyliśmy się również bielizny i cały czas całowaliśmy się jakby świat wokół nie istniał. Gdzieś w międzyczasie Austin szeptał mi do ucha czułe słówka, a ja tylko wzdychałam głęboko i błądziłam dłońmi po idealnie umięśnionym ciele mężczyzny. Podekscytowanie całkowicie mnie wypełniło, a myśli zajmował tylko on. Dobra, to nie tak miało wyglądać, bo przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi...
Wykorzystując chwilę jego zdezorientowania usiadłam okrakiem na jego udach i zasypałam jego szyję pocałunkami na co on tylko się zaśmiał i również cicho syknął, kiedy zrobiłam mu malinkę.
 - Przepraszam, to było silniejsze ode mnie. - Cmoknęłam go jeszcze w usta i pozwoliłam przejąć przysłowiową dominację. Punkt kulminacyjny nadszedł nie tak szybko, bowiem oboje chcieliśmy nacieszyć się sobą jakby to już więcej miało się nie powtórzyć.
*~*~*~*~*
Z samego rana poczułam niewielki ból w głowie i mimo kilku godzin snu dalej pozostałam niewyspana. Spojrzałam na zegarek 10:18. Dobra może spałam trochę za długo... Schowałam się pod kołdrą chcąc odciąć się od całego świata i właśnie wtedy zdałam sobie sprawę z kilku wydarzeń, które zdarzyły się poprzedniej nocy. Moja twarz momentalnie pokryła się czerwonym kolorem i zaczęła przypominać buraka. Świetnie! Skarciłam się w duchu i jęknęłam przeciągle. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że nigdzie wokół nie ma Austina. Chwila, co?
Szybko się ubrałam w bardziej normalne ciuchy (czytaj: wyjęłam z szafy pierwsze co rzuciło mi się w oczy) i w kilku podskokach znalazłam się w łazience zamknięta na klucz, gdyby komuś zachciało się mnie odwiedzić. Ogarnęłam swoją upośledzoną twarz, uczesałam  się i przy okazji wzięłam prysznic, a na sam koniec ubrałam się. Ostatni raz zerknęłam w lustro i stwierdziłam, że nie wyglądam najgorzej. Akurat gdy wychodziłam, drzwi wejściowe drgnęły, a przez nie wychyliła się niezwykle zadowolona głowa bruneta.
 - Widzę, że księżniczka się obudziła. - Kopnął drzwi, przez co zauważyłam, że niesie tacę ze śniadaniem.
 - A książę przyszedł spełnić jej zachcianki. - Uśmiechnęłam się wyciągając rękę po tacę niczym dziecko po cukierka.
 - Najwyraźniej. - Mruknął wyraźnie lustrując mnie wzrokiem i patrząc na mnie badawczo, aczkolwiek nie wspominał ani słowem o wczorajszym wydarzeniu za co byłam mu wdzięczna bo jeszcze nie poukładałam sobie w głowie tego wszystkiego.
 - Mamy jakieś plany na dzisiaj? - Spytałam z pełnymi ustami.
 - Zwiedzanie, łażenieee i tak dalej... - zaczął wymieniać.
 - Mi pasuje - Wzruszyłam ramionami i oddałam mu pustą już tacę. - Dziękuję! - Uśmiechnęłam się.
Tak więc, Austin również przebrał się w normalniejsze ciuchy i odnosząc po drodze naczynia ze śniadania przy okazji wyszliśmy z hotelu na spacer. Oczywiście zawędrowaliśmy do znanego wszystkim, ogromnego napisu Hollywood. Przeszliśmy się Aleją Gwiazd podziwiając znane nazwiska i na sam koniec zahaczyliśmy o Disneyland, bowiem zaczęło się ściemniać i nie starczyłoby nam czasu na nic bardziej ambitnego. Skorzystaliśmy z wielu atrakcji, jednej z większych kolejek, domu strachu, jakiejś karuzeli i strzelaliśmy do buteleczek chcąc wygrać wielkiego miśka. Oczywiście jako silna i niezależna kobieta poszłam jako pierwsza chcąc udowodnić brunetowi, że mi się uda. Przeliczyłam jednak moje możliwości i po trzecim razie się poddałam.
 - Patrz jak to się robi. - Z tryumfem wyłożył dolary na ladę i sięgnął po zabawkowy pistolet.
Założyłam ręce na piersi patrząc ze zirytowaniem na mężczyznę, który już po chwili targał za sobą wielką pandę.
 - Nie dziękuj. - Puścił mi oczko.
 - Phi... Sama też bym ją wygrała.
 - Tak, tak na pewno krasnalu. - Poklepał mnie po głowie.
 - Spadaj! - pisnęłam, co zabrzmiało na tyle komicznie, że się zaśmiał.
Przez dalszą część drogi nie odzywaliśmy się zbytnio. Było trochę zimno więc przytulałam się do maskotki i z zaciekawieniem oglądałam ładnie oświetlone budynki dookoła. Na szczęście byliśmy już blisko hotelu i niedługo otuli mnie ciepły kocyk, a pyszna latte rozgrzeje od środka.
 - Co ty na to żeby jeszcze skoczyć do klubu? To grzech być w Los Angeles i nie być na żadnej imprezie. - Spytał patrząc z nadzieją.
 - Okej. - Wzruszyłam ramionami. - Ale najpierw muszę odłożyć miśka do pokoju.
 - To leć szybko, a ja tu poczekam. - Rzucił mi klucze które złapałam w locie i włożył ręce do kieszeni podczas, gdy ja szybko udałam się do mieszkania.
Wracając zastałam go czekającego w recepcji.
 - Gotowa? - Skinęłam głową.
 - Do którego idziemy? - spytałam.
Brunet wskazał palcem na wysoki i dobrze oświetlony budynek z napisem Lux. 
 - Najlepszy klub w mieście założony przez Lucyfera Morningstar'a. Może słyszałaś, dość znany facet. [Nie mogłam się powstrzymać okej xDD]
 - Zapowiada się ciekawie. - Powiedziałam patrząc z zafascynowaniem na ogromną budowlę.

Austin? Jakże piękny dzień dobiega końca :c 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz