Ariana | Blogger | X X

piątek, 2 listopada 2018

Od Austina CD Naomi

    Bieganie po sklepach nigdy nie było moim ulubionym zajęciem, a szczególnie z niezdecydowaną kobietą, czyli Naomi. Jednak coś co raz bardziej gasiło jakąkolwiek gniew czy złość wobec jej osoby. Momentami czas jakby stawał w miejscu i pozwalał mi cieszyć się obecnością ciemnowłosej. Jakby powoli mnie do czegoś przygotowywał, lecz nie miałem pewności czy to coś będzie dobre czy złe. Nagłe odejście? Śmierć? A może coś znacznie lepszego? Trudno mi to odgadnąć.
W domu nasze drogi się rozeszły, gdyż brunetka wyglądała faktycznie na zmęczoną, a sam chciałem załatwić jeszcze kilka spraw. Godzina była raczej młoda, o ile siódmą wieczór można nazwać wczesną godziną. Wypiłem ze dwa łyki wody i skierowałem się do auta wraz z Argo. Moim celem był rodzinny dom, który może i znajduje się trochę daleko, lecz o tej porze drogi są przeważnie puste. Podczas jazdy słuchałem losowych stacji z radia, choć zawsze mogłem odpalić YouTube. No tak.. gdybym wziął telefon. Po raz kolejny zapomniałem tego cholernego urządzenia. Tak to jest na stare lata.. skleroza i takie tam inne schorzenia.
Na miejscu byłem w dość szybkim tempie, co w sumie nie jest żadną nowością. Znałem tą drogę już dość dobrze, choć rzadko tędy przejeżdżam. Czasem wolałbym omijać to miejsce, zaś z drugiej strony z chęcią bym tutaj wrócił. Jednak życie z czasem byłoby tutaj ciężkie ze względu na wspomnienia. Czas jednak nie stał w miejscu, więc zająłem się szukaniem mojego wizytowego garnituru, butów oraz innych potrzebnych mi rzeczy. Nie było mi łatwo poruszać się po tej posiadłości, lecz musiałem ten pseudo lęk pokonać. W sumie to zabrałem tylko te rzeczy i wpakowałem je do auta, lecz nagle Argo wyskoczył z pojazdu i podszedł do głównych drzwi. Zaczął coś obwąchiwać, a jak wiadomo, pies policyjny wyczuwa różne rzeczy. Postanowiłem za nim podążyć, więc zamknąłem bawarkę i wszedłem ponownie do domu. Czworonóg od razu powędrował do drzwi garażowych i domagał otwarcia ich. Cicho westchnąłem i niechętnie to uczyniłem, gdyż w tym garażu często pracowałem z ojcem. Zapaliłem światło poprzez włącznik i rozejrzałem się po pomieszczeniu, Argo zaś obwąchał wszystkie szafki i stanął zdezorientowany na środku pomieszczenia.
- Co jest..? - spytałem nie czekając na odpowiedź, której i tak nie uzyskam - Chodź, nic tutaj nie ma - dodałem i wtem w oczy rzuciło mi się dziwne poszycie.
Zainteresowany płachtą, podszedłem próbując sobie skojarzyć stojący przede mną przedmiot, lecz nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Skoro i tak nikt tutaj nie mieszka, to mogę zrobić lekkie przemeblowanie.. Przestawiłem więc dwie duże skrzynie na bok i przesunąłem dużą szafę w drugi kąt, aby dostać się do czegoś pod płachtą. Po przestawieniu jeszcze kilku pudeł i skrzynek z narzędziami, stałem naprzeciw tajemnicy. Z bliska wyglądało znajomo, lecz z drugiej strony nie wiedziałem co to jest. Chwyciłem ostrożnie za coś na wzór kierownicy i dla pewności, wyjechałem tym czymś na środek garażu, gdyż to coś było na kółkach. Coś mi mówiło, żeby to zostawić i stąd odejść, lecz ciekawość zawsze wygrywała i tym razem nie było inaczej. Odczepiłem gumowe sznurki ze stojaków i niepewnie uniosłem poszycie. Już po odkryciu przedniego koła byłem pewny, że jest to motocykl. Zaciekawiony odkryłem całkowicie pojazd i patrzyłem na niego lekko zdziwiony. Co robi tutaj niemalże fabrycznie nowy jednoślad marki bmw? Rzuciłem płachtę na bok i przejechałem dłonią od kierownicy, po bak i siedzisko. Cały był w nienaruszonym stanie. Dobra, dobra.. ale gdzie jakiekolwiek klucz i dokumenty? A co jeśli jest on kradziony? Nie.. gdzie rodzice i kradzież. Cicho westchnąłem i zerknąłem na pokrycie maszyny. Kucnąłem przy nim i obie te rzeczy znalazłem w małej kieszonce, którą dość trudno zauważyć. Wszystko się zgadzało, co jeszcze bardziej mnie zdziwiło. Prychnąłem pod nosem i wyjąłem niewielką, ozdobną karteczkę z papierów pojazdu, po czym przeczytałem jej zawartość "Od zawsze marzyłeś o zastrzyku adrenaliny i chęci prześcignięcia światła, teraz masz okazję. Wszystkiego najlepszego Austin. Kochający rodzice..". Wyobraź sobie stan zawałowy, klatka piersiowa zaczyna Cię kłuć i piec, nie możesz wyrównać oddechu, a wszystko to nasila się kilkukrotnie. Tak właśnie poczułem się po przeczytaniu tej kartki. Odłożyłem dokumenty na stół i rozejrzałem się po pomieszczeniu.. ofiarą stało się krzesło, które z impetem uderzyło o ścianę i skutecznie się zniszczyło. Miałem ochotę krzyczeć i milczeć zarazem. Chciałem być twardy, lecz z drugiej strony łzy same cisnęły się do oczu. Byłem dosłownie wkur*iony i smutny jednocześnie. W takim stanie trwałem kilka minut, a wszystko uspokoił Argo, który usiadł naprzeciwko mnie i patrzył prosto w moje oczy. Pogłaskałem go i delikatnie objąłem, ten zaś oparł łeb na moim barku. Po chwili wstałem i momentalnie zerknąłem w lustro, które pokazywało moją słabą stronę.
Będąc odrobinę wkurzony, roztrzaskałem szkoło pięścią i patrzyłem, jak moja osoba zanika w kawałkach lustra. Ulżyło mi rozwalając to pieprzone lustro, choć moja ręka raczej nie będzie wspominać tego za dobrze. Jednak czas było chwycić emocje za wodze i trochę się uspokoić. Schowałem maszynę ponownie pod płachtę i wprowadziłem je w kąt, zakryłem z lekka kartonami. Dokumenty wziąłem ze sobą i opuściłem garaż. Wiedząc, co tam jest kryje, zamknąłem drzwi na klucz i nie rozglądając się, wyszedłem z domu. Nie chciałem tutaj już dłużej siedzieć. Otworzyłem drzwi i pozwoliłem psu wskoczyć na siedzenie, sam zaraz usiadłem za kierownicą i odjechałem. W międzyczasie schowałem dokumenty do schowka i zerknąłem na zabrane ubrania, czy na pewno wszystko mam. Włączyłem muzykę z sieci YouTube i kontynuowałem jazdę. Jednak zamiast skierować się do Elmo, zmieniłem kierunek na cmentarz, gdzie pochowani są rodzice.
   Siedziałem na drewnianej ławce naprzeciwko nagrobków z wyrytym moim nazwiskiem i rozmyślałem nad wszystkim, co się ostatnio wydarzyło. Od ich śmierci trochę minęło, lecz nadal czuję się z tym źle. Normalny człowiek już by się z tym pogodził, ja jednak nie mogłem.
- Wiedziałam, że Cię tu zastanę - odparła nagle Anna, która znalazła się tak nagle.
- A wiedziałaś, że rodzice mieli ciekawy pomysł na prezent.. - mruknąłem wpatrując się w grób.
- Wiem, nie raz słyszałam ich kłótnie odnośnie marki - odpowiedziała siadając obok mnie - Ogólnie miała być impreza i w ogóle, no ale..
- Ale ktoś wolał się ich pozbyć - przerwałem jej - Dorwę sprawców.
- Nie ma co grzebać w starych sprawach.
- Wolę ich grzebać.. żywcem.. z odciętymi..
- Dobra, dobra.. wiem, nie kontynuuj - szturchnęła mnie w ramie.
Zaczęliśmy rozmowę, spokojną rozmowę o wszystkim i skończyło się na kilku łzach z naszej strony. Jako starszy brat, objąłem brunetkę i przytuliłem do siebie. Po chwili jednak zaniosło się na deszcz i musieliśmy wracać. Anna wskoczyła do swojego busa i odjechała. Uczyłem to samo wsiadając prawie cały mokry do bawarki i skierowałem się już do Elmo.
   Po schowaniu auta do garażu, wszedłem do budynku z potrzebnymi rzeczami. Było coś koło północy, więc większość lokatorów spała albo balowała gdzieś w klubach, gdzie druga opcja była dla mnie o wiele lepsza. Rozłożyłem ubrania na swoje miejsca i chwytając nocne ciuchy, wskoczyłem do łazienki pod chłodny prysznic. Ogarnięty wróciłem do pokoju i dla relaksu, włączyłem muzykę na słuchawkach, a przy okazji zacząłem przeglądać sieć na laptopie.
Drzwi mojego pokoju nagle lekko się uchyliły i zauważyłem pytające spojrzenie Naomi. Wyjąłem słuchawki z uszu i spokojnie wysłuchałem jej słów.
- Na starość chyba ogłuchłeś - odparła żartem i weszła do środka pokoju.
- A Ty na starość więcej marudzisz - powiedziałem szczerząc ząbki, w odpowiedzi zaś uzyskałem wystawiony język brunetki - Znowu spać nie możesz? - spytałem ukrywając wszelki smutek.
- Nie, jakoś tak pogadać przyszłam - usiadła na łóżku - Długo Cię teraz nie było - dodała spoglądając na Argo.
- Musiałem pojechać po garnitur do rodzinnego domu - odpowiedziałem - Później na cmentarz rodziców odwiedzić i przy okazji znalazła mnie moja siostra.. jakoś tak ten czas zleciał - dodałem odkładając laptop i lekko się zaśmiałem.
- Ale coś Cię gryzie.. - zerknąłem na nią zdziwiony. Westchnąłem opuszczając wzrok.
- Rok temu moi rodzice zostali zamordowani na moich oczach. Do dzisiaj nie znaleziono sprawców i jeśli się nie zemszczę, będę nadal taki nerwowy - wyjaśniłem półszeptem.
Sam nie wiedziałem co teraz powiedzieć. Z chęcią wyszedłbym i znalazł morderców, pozabijał każdego z nich i zaczął życie na nowo. To jednak nie było teraz możliwe.
- Wiem, żałośnie to brzmi, że ktoś po tak długim czasie nie umie normalnie żyć.. - palnąłem wzdychając - Ale.. nie potrafię - dodałem zerkając na brunetkę, która cały czas miała skierowany na mnie wzrok.


Naomi? Smutny Austin to bardzo smutny Austin :c 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz