- Dzięki. - Wziąłem do ręki butelkę z wodą i oparłem się wygodniej na łóżku.
Westchnąłem głęboko. Chciałbym bawić się dalej z moimi znajomymi ale jak widać życie mnie nienawidzi. Chociaż w sumie... Oni pewnie też gdzieś leżą schlani w trzy dupy.
- Nie widziałaś czasem gdzieś chłopaków z klubu? - spytałem przekrzywiając głowę w bok.
- Niezbyt... Aczkolwiek kilka z nich mignęło mi przed oczami. Powiem ci, że skończyli podobnie jak ty w tym momencie.
- Przynajmniej siedzimy w tym razem. - Zaśmiałem się niewesoło.
- No widzisz, zawsze jakiś plus.
- Chyba pójdę spać. Czuję się okro...pnie... - Próbowałem wykrztusić z siebie jakieś sensowne słowa, lecz cały czas przerywała mi ta cholerna czkawka.
Claudia parsknęła cicho śmiechem.
- Pfff... - Założyłem ramiona na piersi i odwróciłem głowę w bok niczym obrażona nastolatka i niedługo potem zanurkowałem pod kołdrą.
- Co zamierzasz teraz zrobić? - spytałem szeptem słysząc jak się porusza.
- Miałam zamiar iść dalej na parkiet do znajomych. Poznałam spoko dziewczyny więc, chciałam spędzić z nimi trochę czasu. A co?
- Nic, idź już - powiedziałem lekko zawiedziony.
Było ciemno, więc nie widziałem jej wyrazu twarzy, aczkolwiek mogłem z łatwością dosłyszeć jak łapie za klamkę i otwiera drewniane drzwi, po to by chwilę później zamknąć je ze słowami Będę tu wpadać co jakiś czas, żeby sprawdzić jak się masz. Jakby coś się działo to dzwoń! Mógłbym przysiąc, iż uśmiechnęła się na odchodne.
Gdy tylko wyszła odetchnąłem zrezygnowany i przymknąłem lekko oczy. Szybko zaczęło mi się jednak nudzić, a głośna muzyka dochodząca z zewnątrz wcale mi nie pomagała. Podniosłem więc się do siadu i zapaliłem lampkę na stoliku. Wszyscy moi kumple pewnie bawią się w najlepsze, a ja siedzę sam w ciemnym pokoju i nie wiem co mam ze sobą zrobić. ŚWIETNIE. Może by tak zadzwonić do Claudii? Już ręką sięgałem po telefon by wystukać jej numer, ale w ostatniej chwili powstrzymałem się. Przecież nie będę przeszkadzał jej w imprezowaniu. W końcu jest tu po to by odpocząć prawda? A nie zadręczać się pijanym Jerrym, który nie zna umiaru.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwiczek. Muszę długo tu leżeć skoro ktoś raczył sprawdzić jak tam u mnie. W progu stanęła Claudia.
- Śpisz? - spytała.
- Nie... I szczerze, jakoś tak specjalnie mi się nie chce... Ale za to czuję się tak cholernie źleee. Ugh... - złapałem się za skroń.
- Biedny Jerry... - Zacmokała z dezaprobatą.
- Pomogłabyś jakoś a nie. - Znów zgrywałem naburmuszonego.
- W jaki sposób mam ci pomóc? - spytała siadając na krańcu łóżka.
- Zostaniesz ze mną? - spytałem patrząc na nią maślanymi oczami.
Clau? Jaka decyzja? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz