Czułam się dobrze u boku Jake'a. Może i nie pamiętam kim byliśmy dla siebie wcześniej, ani jak i kiedy właściwie się poznaliśmy, ale jakoś tak przestało mieć to dla mnie większe znaczenie. Po raz pierwszy od czasu utraty pamięci przestałam myśleć o tym co było. Przyznaję, przyniosło mi to ulgę i wewnętrzny spokój. Chciałam tylko jednego - żeby było już tak zawsze.
- A ty co tak ucichłeś? - zerknęłam na chłopaka, który od pewnego czasu przyglądał mi się nie odzywając się ani słówkiem.
- Ja?
- Nie, Mikołaj Kopernik! Pewnie że ty! - parsknęłam śmiechem, odgarniając kruczoczarną czuprynę, która opadała mu na oczy - Coś czuję, że cię jutro zaciągnę do fryzjera.
Tym oto komentarzem skutecznie wyrwałam bruneta z zadumy - Fryzjer? - uniósł brew zażenowany. Pokiwałam głową z szelmowskim uśmieszkiem i pocałowałam go w policzek.
- Nareszcie się obudziłeś! - przytuliłam się do ukochanego, na którego twarzy wciąż gościło lekkie zakłopotanie - A tak na poważnie, to nie wymigasz się.
- Wolę być ślepy - skwitował - A teraz idziemy do domu, bo zmarzniesz - chwyciwszy mą dłoń wciągnął mnie do środka. Hah, myśli że tak łatwo się wywinie? O nie! Nie tym razem!
- Nie wiem jak ty, ale ja umieram z głodu - oświadczył ciemnooki wyjmując komórkę z kieszeni - Masz ochotę na pizzę?
- Pizzę? Zdecydowanie - uśmiechnęłam się szeroko dorzucając - Jestem głodna jak wilk!
Nietrudno zgadnąć, iż po chwili obydwoje wybuchliśmy śmiechem, który najwyraźniej musiał być wyjątkowo głośny, bo obudziliśmy nim połowę mieszkańców Po Bratersku. Boże, ale mają czuły słuch...
- Wiesz, może lepiej jedźmy na kolację do miasta, co? - zasugerowałam zdejmując bluzę z wieszaka.
Jake? ^-^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz