Spotkanie przebiegało według mnie bardzo dobrze. Ethan opowiadał dużo żartów, dzięki czemu rozmowa była niezwykle wesoła. I pomyśleć, że z początku wzięłam go za zboczeńca... Ostatecznie dotarliśmy wspólnie do kawiarenki, w której pracowała moja przyjaciółka - Riley, którą poznałam już pierwszego dnia w Elmo. Uśmiechnęłam się mając nadzieję, że uda mi się trafić w godziny jej pracy. Usiedliśmy z Ethanem przy stoliku, stojącym w pobliżu wyjścia, oczekując na kelnerkę. Ku mojemu zadowoleniu za barem, dostrzegłam bujną ciemną czuprynę, należącą do panny Black. Brunetka radośnie zamachała, gdy tylko mnie zauważyła i ruszyła od razu do mojego stolika.
- Hej Ruda! - uśmiechnęła się, witając się ze mną krótkim przytuleniem, po czym patrząc znacząco na mojego towarzysza dodała. - A ten przystojniak to...?
- Ethan Evans. - powiedział chłopak, zrywając się z krzesła i całując jej dłoń. Riley uśmiechnęła się do niego, starając się ukryć swoje zdziwienie. Czyżby Gabriel nie przyzwyczaił jej do takich zachowań.
- Riley Black. - odparła, posyłając mu przyjazny uśmiech. - Miło poznać. - dodała. - Uważaj. Mój chłopak życzy ci teraz śmierci. - szepnęła, przybliżając się do nas lekko. Dyskretnie rozejrzałam się po kawiarni, szukając znajomej twarzy Gabriela, którą udało mi się znaleźć przy stoliku, stojącym tuż przy barze. Jego mina nie wróżyła nic dobrego, więc chcąc rozładować emocje, posłałam mu promienny uśmiech, lecz niestety jego wzrok stał się jeszcze bardziej morderczy.
- Co mu jest? - spytałam, ukrywając rozbawienie. Kelnerka odpowiedziała mi cichym westchnięciem.
- Przez ostatnią akcję z liścikiem od tajemniczego wielbiciela stał się jeszcze bardziej zaborczy i zazdrosny. Każdy samiec na jego drodze jest jego potencjalnym wrogiem, którego najlepiej byłoby zlikwidować. To trochę męczące. - wyznała, spuszczając wzrok. Spojrzałam na nią współczująco. Liścik? Wielbiciel? To naprawdę troszeczkę podejrzane.
- Nieistotne... Co podać? - mruknęła, a na jej twarz powrócił uśmiech.
Ethan? Wybacz, że tak długo czekałeś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz