Ariana | Blogger | X X

czwartek, 27 grudnia 2018

Od Jimina CD Andrewa [18+]

Trzask drzwi przekonał mnie w tym, że Andy właśnie wyszedł.
d e b i l.
Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, więc zgarnąłem swoje ciuchy i udałem się do łazienki. Oczywiście tam pozbyłem się mojego problemu i ubrałem się. Oto jak się kończy impreza życia...
Dalsza część wieczoru minęła raczej spokojnie. Napisałem tylko do jednego ze znajomych, którzy z nami poszli, że ten idiota sprzątnął mnie z klubu i podwiózł do domu. Przy okazji powiadomiłem o tym, że powinni znaleźć sobie jakiś środek transportu. Tak jakoś wyszło, że nikogo nie było w domu. (Bo kto normalny siedzi w piątek wieczorem sam w domu?)
  Andrew. 
(On się nie liczy. A ja nie mogę upaść tak nisko jak on.
 Już dawno upadłeś.
Zdrowy rozsądek był w tamtym momencie moją zmorą, którą najchętniej bym wyciszył.
Udałem się więc do piwnicy i niedługo potem wróciłem z kilkoma butelkami alkoholu.
Nie mogę pić w klubie to będę pić sam. - taki jestem śliny i niezależny, ha!
Odpaliłem netflix'a i włączyłem jakiś mniej istotny film, z tego co pamiętam to jakieś tandetne romansidło.
Bez większych problemów otworzyłem i zrobiłem kilka łyków napoju bogów. Przymknąłem powieki i odetchnąłem głęboko. Oparłem głowę o zagłówek kanapy i w myślach przeklinałem na Emersona.
Po jednej butelce stwierdziłem, że idealnym pomysłem będzie napisaniem do mojego sponsora.


Użytkownik AranciaChimmy_sexyboy zalogował się
Użytkownik AranciaChimmy_sexyboy zmienił swój nick na navy_jimin

navy_jimin: jesteś debilem.

Handsome_Andy: I po co te kropki?

navy_jimin: bo lubię

Handsome_Andy: Hmm... ciekawe tylko po to piszesz?

navy_jimin: w sumie tak, nie warto marnować na ciebie więcej mojego cennego czasu

Handsome_Andy: doprawdy? jeszcze niedawno jęczałeś moje imię nocą i prosiłeś o więcej

navy_jimin: więcej nie będę jeszcze trochę i rzucę tę robotę, obiecuję

Handsome_Andy: póki co raczej nie znajdziesz lepszej pracy. kto by cię chciał?

navy_jimin: jesteś wredny. w chuj wredny. 

W tym momencie uśmiechnąłem się sam do siebie. Jak mogę być tak żałosny? Spełniać jego wszystkie zachcianki i prośby? Poza pracą na boku nigdy nie miałem planów na lepszą przyszłość, a teraz robiłem za płatnego kochanka niewyżytego, aspołecznego studenta. Da się upaść niżej?

Handsome_Andy: Zobaczymy co  zrobisz. jak zadzwonię następnym razem to stawisz się od razu i będziesz posłuszny jak nigdy, będziesz wykonywać moje polecenia i błagać na kolanach o więcej jak piesek rozumiesz?

Sama myśl o tym utwierdziła mnie w fakcie, że niżej upaść się nie da. Aczkolwiek z drugiej strony nieco mnie to podniecało. Ale to tylko w trochę.

navy_jimin: chciałbyś dupku

Handsome_Andy: Jeszcze jedno niemiłe słowo w moją stronę a pozbawię twoje konto wszystkich moich pieniędzy i zostaniesz bez grosza przy duszy.

navy_jimin: po co te kropki?

Handsome_Andy: Ostatnia szansa

navy_jimin: Pozwól, że po raz ostatni wyrażę swoje zdanie. Później mam gdzieś co ze mną zrobisz.
Wiedz tylko, że jesteś wrednym debilem. Tak się nie robi okej rozumiem mogę być twoją dziwką ale nawet taki ktoś jak ja zasługuje na szacunek i przysięgam ci jeśli tylko znajdę sobie pracę to opuszczę cię nawet się nad tym nie zastanawiając. Zapamiętaj to sobie 
Więcej
Nie
Poniżysz
Mnie
Do
Takiego
Stopnia. :)

Handsome_Andy: Już ulżyłeś sobie?

navy_jimin: owszem

Handsome_Andy: Skoro tak, to co powiesz na mały seks telefon? 

Użytkownik Handsome_Andy rozpoczął rozmowę telefoniczną

Handsome_Andy: Musisz odebrać, bo inaczej pozbawię cię wszystkiego skarbie

Odbierz            Odrzuć 



 - Czego chcesz? - Powiedziałem wypijając kolejnego łyka.
 - Milej troszkę jeśli można. Odłóż butelkę. - Wysyczał przez zęby.
 Zgodnie z jego poleceniem odstawiłem przedmiot na stół. 
 - Grzeczny chłopiec. Ten jeden jedyny raz wyświadczę ci przysługę.
 - Nie pierdol. Już dawno sobie poradziłem hah. - Zaśmiałem się gorzko.
 - Oh, doprawdy? - Zmienił swój głos na bardziej zachrypnięty.
Dobra, przeżyłem kilka takich telefonów w moim życiu, aczkolwiek ten był nieoczekiwany, że w głowie miałem jedną wielką pustkę. - Chcę to usłyszeć twoje jęki. Dzieje się to pierwszy i ostatni raz, więc korzystaj.
Umilkłem i zacząłem wsłuchiwać się w męski i elektryzujący głos starszego. Przygryzłem lekko wargę czekając na ciąg dalszy. Dobra, tego się nie spodziewałem. 
Dzień dobroci dla zwierząt czy jak?
 - Jimin mmm... Chcę być przy tobie. Hmm... Chciałbym cię dotknąć, dokładnie zbadać każdy kawałek twojego ciała... Mmm chciałbym żebyś ocierał się o mnie i schodził swoimi pocałunkami coraz niżej. Zostawiłbym malinki na twojej szyi i zasysając twoją skórę. Należysz do mnie, zapamiętaj to sobie.
 - Ugh...
 - Zsunąłbym twoje spodnie i przejechał dłonią po wewnętrznej stronie uda zahaczając o materiał twoich bokserek.
 - A...Andrew
 - Mam przestać?
 - N...Nie...
Przed oczami pojawiały się obrazy tych wszystkich scen a ja coraz mocniej zagryzałem wargę. Ogarniało mnie coraz większe podniecenie i nie mogłem się powstrzymać przed rozpięciem rozporka. Kilka westchnień opuściło moje usta, gdy wyobraziłem sobie jak szatyn zostawia po sobie ślad na moim ciele. Jego hipnotyzujący głos przejął całkowitą władzę nad moim ciałem.
 - Przeniósłbym się pocałunkami na twoje uda, albo na podbrzusze mmm... Zostawiłbym na tobie ślady, by cały świat wiedział, że należysz do mnie. I nawet nie masz prawa spojrzeć na kogoś innego niż ja.
Wsunąłem dłoń do bokserek i złapałem moją męskość.
 - Chcę słyszeć twoje jęki. Chcę wiedzieć co robisz Arancia. - Prychnął Andrew.
Mój oddech przyspieszył.
 - Przesunąłbym ustami wyżej, całowałbym twojego penisa przez materiał bokserek, na całej długości, aż w końcu pozbawiłbym cię wszystkich ubrań.
Przyspieszyłem ruchy ręką, a z moich ust wydobywały się ciche westchnięcia, a później coraz głośniejsze jęki.
 - Lizałbym i ssał twojego penisa, powoli biorąc go w usta...
 - A...A...ndrew - Zagryzłem wargę jeszcze mocniej.
 - A na sam koniec przyspieszyłbym by doprowadzić cię na sam szczyt.
Sapnąłem jeszcze kilka razy.
 - Aż w końcu doszedłbym w twoich ustach. - Ledwo zdołałem wypowiedzieć to zdanie bo już po chwili doszedłem z głośnym jękiem. - Oppa... - Sapnąłem jeszcze będąc już na skraju wytrzymania.
Zaraz po tym po obu stronach zapanowała cisza. Nie miałem tyle odwagi by się odezwać.
Boże Oppa...
Lekko zestresowany rozłączyłem się bojąc reakcji starszego, a w głowie mignęła mi scenka z poprzedniego związku.

Andrew?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz