Wróciwszy do domu oczywiście spełniłam życzenie Margaret co do kawy. Byłam nieco zdziwiona, bowiem po tym pewnie ciężko jej będzie zasnąć. Pomińmy fakt, że gdy ja piję kawę to staję się bardziej senna niż przedtem. Jestem dziwnym człowiekiem okej? I nic nie działa na mnie tak jak powinno...
~*~*~*~
Zajęłyśmy się oglądaniem jakiejś komedii. Taki miły kontrast, zwłaszcza jeśli dosłownie godzinę temu było się na jednym ze straszniejszych horrorów tego roku. Nie byłam jednak zbytnio miłośniczką takich filmów, chociaż na początku zapowiadał się nieźle to szybko ogólna fabuła mnie znudziła. Margaret w tym czasie zdążyła dopić swoją kawę i ja zresztą też. A ze względu na to, iż nie działa to na mnie tak jak powinno to mniej więcej gdzieś w połowie bezceremonialnie ułożyłam głowę na ramieniu brunetki i odetchnęłam głęboko. Zdecydowanie tak szalone dni mi nie służyły. Ale było miło przynajmniej.
Razem z Margaret wsiadłyśmy do auta. Nie wiedzieć czemu to ja prowadziłam, chociaż w rzeczywistości nie miałam do tego żadnych uprawnień. Dziewczyna zajęła miejsce pasażera i uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
- To co? Jedziemy? - spytałam zadowolona z siebie i odpaliłam auto.
Niedługo potem wyjechałyśmy z Elmo i wkroczyłyśmy na żwirowane, polne drogi. Domy porozsiewane były po całej okolicy, a wokół było dość dużo lasów, jezior i łąk.
- Byłaś kiedyś na wsi? - spytałam się przyjaciółki.
- Kilka razy się zdarzyło... - mruknęła.
Cała droga minęła nam w całkiem przyjemnej pogawędce. Z tą dziewczyną nigdy nie mogłam się nudzić, a moje życie mimowolnie przybierało kolorów. I wtem zaparkowałam przed tak dobrze znanym mi domem, w którym mieszkała moja matka razem z ojcem... Pamiętam jeszcze, że zaprosili nas na obiad, a później po krótkiej rozmowie zaczęłam pokazywać szatynce uroki naszej wioski.
Obudziłam się niczym wyrwana z koszmaru, choć w rzeczywistości sen ten był bardzo przyjemny. Rozejrzałam się uważnie wokół i dostrzegłam wyżej wspomnianą dziewczynę okrytą kocem i śpiącą sobie słodko na poduszce. Z tego co mi się wydaje to spałam na jej ramieniu. Pewnie dlatego tak boli mnie szyja... Nie mając serca by ją budzić, wstałam najciszej jak mogłam i zabrałam się za przygotowanie śniadania. Akurat gdy zaczęłam nakładać naleśniki na patelnie, do kuchni wpadła zaspana Margaret przecierając oczy.
- Dzień dobry. - mruknęła i usiadła na krześle.
- Cześć. Widzę że nie wyspana? Mogłaś wrócić do siebie jak już zasnęłam. - Zaśmiałam się zażenowana. - Kawa zawsze działała na mnie nie tak jak powinna. - Zmarszczyłam czoło w zamyśleniu.
- Co ty, nie było źle. Nawet nic mnie nie boli... Po prostu wczorajszy dzień dał mi trochę w kość.
- Powiem ci, że to był jeden z ciekawszych dni mojego życia. Jestem dość nudnym człowiekiem. - Wzruszyłam ramionami i podrzuciłam naleśnika na patelni w górę, tak jak we wszystkich filmach.
- Wydaje ci się.
- Ogólnie to powiem ci, że masz strasznie kościste ramiona. - Ponownie się zaśmiałam.
Na początku brunetka spojrzała na mnie zdezorientowana, a później zrozumiała o co chodzi i wkręciła się ze mną w całkiem miłą rozmowę.
Później przypomniałam sobie o ważnej rzeczy, o którą miałam się spytać. Oparłam się więc plecami o blat i wyciągnęłam ładnie zdobioną kartkę.
- Margaret?
- Hm?
- Mam pytanie, też dostałaś zaproszenie na tę imprezę halloweenową? - Pomachałam skrawkiem.
- Mhm. - Skinęła głową z pełnymi ustami, wyglądała trochę jak chomik...
- Nie chciałabyś czasem ze mną tam pójść? Bo samej tak trochę nudno...
Margaret? Uczynisz mi ten zaszczyt? *lenny*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz