Ariana | Blogger | X X

czwartek, 27 września 2018

Od Naomi CD Austina

Weekend. Ah, jak przyjemnie brzmi to słowo. Wakacje już dawno mamy za sobą, toteż ostatnio praktycznie wcale nie miałam czasu dla moich znajomych. Tak więc, ze względu na dużo wolnego czasu postanowiliśmy udać się do jednego z klubu i bawić się tak dobrze jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie wpadła na kogoś, bądź nie pałętała się komuś pod nogami. Jak nietrudno się domyślić o mało co nie zostałabym światkiem wypadku ze mną w roli głównej. Była to jedna z tych mniej uczęszczanych dróg, więc na jezdni było pusto. Mimo to, nauczona przestrogami rodziców i tak rozejrzałam się w obie strony. Pusto. Ale nie mogło być tak pięknie, mniej więcej, gdy byłam w środku mojej jakże długiej wędrówki usłyszałam znajomy warkot silnika, a już po chwili maska samochodu stykała się z moimi rękami. W momencie całe moje życie przeleciało mi przed oczami. Z początku na mojej twarzy gościło przerażenie, następnie zdziwienie i złość. Jaki idiota jeździł tak szybko?! Przynajmniej byłam cała i zdrowa plus moje ukochane jeansy w żaden sposób nie ucierpiały, bo gdyby tak się stało musiałabym założyć sukienkę czego nienawidzę. Oczywiście mężczyzna wyszedł z pojazdu i po krótkiej rozmowie (czytaj: moim krzyku i jego zapytania czy wszystko ze mną w porządku) już nieco się uspokoiłam. Mimo to moje serce dalej waliło jak szalone, a żołądek wyraźnie fikał koziołki. O mało co leżałabym martwa na jezdni, cóż za ironia.
- Nic mi się nie stało. - Westchnęłam nadal zła na mojego rozmówcę. - Na przyszłość bardziej uważaj, bo może się to skończyć gorzej. - Zmarszczyłam brwi, karcąc siebie za nagły wybuch złości. Ale cóż mogłam na to poradzić?
 - Postaram się. - mruknął pod nosem. - Przepraszam. Podwieźć cię gdzieś może? - spytał zapewne chcąc mnie udobruchać.
 - Nie trzeba, poradzę sobie. - Zarzuciłam włosami do tyłu i po prostu ruszyłam przed siebie dziękując losowi, że potoczyło się to tak, a nie inaczej.
 - Jak chcesz. - Wzruszył ramionami, na co ponownie prychnęłam pod nosem ciche przekleństwo okazując tym samym moje oburzenie.
Mam nadzieję, że już więcej go nie spotkam. Wysłałam krótkiego sms-a do przyjaciółki, iż mogę się minimalnie spóźnić i dalej ruszyłam dalej przed siebie.
*Mini time skip*
Otóż właśnie wchodziłam do owego klubu. Oczywiście już całkiem bardzo spóźniona, gdyż po drodze zatrzymała mnie komunikacja miejska, ale to już inna historia. 
Rozsiedliśmy się wygodnie na kanapach i zaczęliśmy typową pogawędkę o niczym, jak to mięliśmy zawsze w zwyczaju. Ktoś poszedł po nieznane mi trunki, chociaż ja i tak nie miałam zamiaru wypić zbyt dużo, a może nawet wcale?
 - Na-o-mi! - Rozpoznałam głos mojej przyjaciółki, krzyczącej mi do ucha.
 - Czego?! - przybrałam jej ton głosu. 
 - Co ty na to... żeby... - chyba próbowała zrobić coś w rodzaju napięcia. 
 - Żeby?
 - Żeby znaleźć ci chłopaka! - pisnęła radośnie.
 - Chyba podziękuję, po poprzednim mam niezbyt miłe wspomnienia. - Mimowolnie się skrzywiłam.
 - No weeeź! Najwyższa pora sobie kogoś znaleźć! - Pociągnęła mnie radośnie za rękę w stronę baru. - Tam będziemy mieć wgląd na większość z nich. - Na jej twarzy pojawił się tak zwany lenny face.
Przewróciłam teatralnie oczami i poddałam się woli Lisy.
Zasiadłyśmy przy barze zamawiając sobie po drinku, gdy nagle przede mną stanął tak dobrze znany mi mężczyzna.
 - To ty! - powiedziałam z oburzeniem. Super, jeszcze tego mi brakowało, a przecież miałam w planach nigdy więcej na niego nie wpaść. 
 - Oh, hej~ - Uśmiechnął się delikatnie jakby całkowicie zapominając o sytuacji z niedawna.
 - Czyżbyś w końcu sobie kogoś znalazła? - powiedziała podekscytowana rudowłosa. - To może ja wam nie przeszkadzam co? - I sobie poszła. 
Serio?!
Przybiłam sobie w piątkę w twarz i westchnęłam. Lepiej być nie mogło.

Austin? Trochu weny brakowało lol 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz