- Nic mi się nie stało. - Westchnęłam nadal zła na mojego rozmówcę. - Na przyszłość bardziej uważaj, bo może się to skończyć gorzej. - Zmarszczyłam brwi, karcąc siebie za nagły wybuch złości. Ale cóż mogłam na to poradzić?
- Postaram się. - mruknął pod nosem. - Przepraszam. Podwieźć cię gdzieś może? - spytał zapewne chcąc mnie udobruchać.
- Nie trzeba, poradzę sobie. - Zarzuciłam włosami do tyłu i po prostu ruszyłam przed siebie dziękując losowi, że potoczyło się to tak, a nie inaczej.
- Jak chcesz. - Wzruszył ramionami, na co ponownie prychnęłam pod nosem ciche przekleństwo okazując tym samym moje oburzenie.
Mam nadzieję, że już więcej go nie spotkam. Wysłałam krótkiego sms-a do przyjaciółki, iż mogę się minimalnie spóźnić i dalej ruszyłam dalej przed siebie.
*Mini time skip*
Otóż właśnie wchodziłam do owego klubu. Oczywiście już całkiem bardzo spóźniona, gdyż po drodze zatrzymała mnie komunikacja miejska, ale to już inna historia.
Rozsiedliśmy się wygodnie na kanapach i zaczęliśmy typową pogawędkę o niczym, jak to mięliśmy zawsze w zwyczaju. Ktoś poszedł po nieznane mi trunki, chociaż ja i tak nie miałam zamiaru wypić zbyt dużo, a może nawet wcale?
- Na-o-mi! - Rozpoznałam głos mojej przyjaciółki, krzyczącej mi do ucha.
- Czego?! - przybrałam jej ton głosu.
- Co ty na to... żeby... - chyba próbowała zrobić coś w rodzaju napięcia.
- Żeby?
- Żeby znaleźć ci chłopaka! - pisnęła radośnie.
- Chyba podziękuję, po poprzednim mam niezbyt miłe wspomnienia. - Mimowolnie się skrzywiłam.
- No weeeź! Najwyższa pora sobie kogoś znaleźć! - Pociągnęła mnie radośnie za rękę w stronę baru. - Tam będziemy mieć wgląd na większość z nich. - Na jej twarzy pojawił się tak zwany lenny face.
Przewróciłam teatralnie oczami i poddałam się woli Lisy.
Zasiadłyśmy przy barze zamawiając sobie po drinku, gdy nagle przede mną stanął tak dobrze znany mi mężczyzna.
- To ty! - powiedziałam z oburzeniem. Super, jeszcze tego mi brakowało, a przecież miałam w planach nigdy więcej na niego nie wpaść.
- Oh, hej~ - Uśmiechnął się delikatnie jakby całkowicie zapominając o sytuacji z niedawna.
- Czyżbyś w końcu sobie kogoś znalazła? - powiedziała podekscytowana rudowłosa. - To może ja wam nie przeszkadzam co? - I sobie poszła.
Serio?!
Przybiłam sobie w piątkę w twarz i westchnęłam. Lepiej być nie mogło.
Austin? Trochu weny brakowało lol
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz