Ariana | Blogger | X X

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Od Leandre'a

Ledwo skończyłem wypełniać codzienne obowiązki, już poczułem, że pilnie potrzebuję odpoczynku i może jakiejś ciekawej odskoczni od rzeczywistości. Przecież nie mogę przepracować całego życia, prawda? Z niewiadomych powodów momentalnie udałem się do pierwszego-lepszego sklepu, po… środki czystości, których, jak wcześniej myślałem, niewyczerpanym źródłem była mała szafka w kuchni. Najwyraźniej się myliłem. Gdy wszedłem do sklepu z artykułami gospodarstwa domowego, przywitał mnie przyjemny, aczkolwiek lekko drażniący nozdrza, zapach detergentów. Nie powinien na mnie zrobić wrażenia, po około godzinie mycia dokładnie całej łazienki. Prędko ruszyłem do jednej z alejek, w celu odnalezienia mleczka do czyszczenia i ulotnienia się z lokalu, pomimo że mógłbym zostać tam i narkotyzować się cały Boży dzień, a nawet dłużej. Jak ja uwielbiam takie miejsca. Małe, osiedlowe sklepiki zawsze miały coś w sobie. Uśmiech młodej kasjerki, która nigdy nie pyta, czy może być winna grosika, dzwonek, który denerwuje wszystkich wchodzących i wychodzących, wszystkie te proste, naturalne zachowania. Oczywiście, co jakiś czas jakaś kobieta w średnim wieku, dzierżąca w rękach siatki z zakupami, w koronie z moheru, zacznie się drzeć, niczym stare prześcieradło, ale nie ma róży bez kolców.
Po zakupieniu potrzebnych środków czystości w ilości jedno mleczko do czyszczenia, a nawet dodatkowego płynu do mycia naczyń (przecież, kto pogardziłby przeceną -50%?), wyszedłem i skierowałem się do domu, w celu odniesienia zakupów. Byłem strasznie zadowolony, nie powiem. Niestety, moje zadowolenia zakończyło się jeszcze szybciej, niż się rozpoczęło. Jak można się było spodziewać, nie patrzyłem przed siebie, co poskutkowało zderzeniem z osobą idąca z naprzeciwka.

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz