- Wszystko w porządku? - z rozmyślań wyrwał mnie głos matki.
- Tak, tak, wszystko ok... Zamyśliłem się tylko. - powiedziałem uśmiechając się.
***
- Masz już jakieś pomysły na imiona? - zapytałem łapiąc Max za rękę.
- Hope dla dziewczynki, Marco dla chłopca. - uśmiechnęła się. - A ty?
- Ładnie... Ja myślałem nad Meghan dla dziewczynki i Daniel dla chłopca.
- Też ślicznie...
Przez jakiś czas siedzieliśmy w milczeniu, patrząc sobie w oczy. W końcu jednak oboje postanowiliśmy wrócić do jedzenia kolacji.
Byłem ciekaw, kiedy spełnimy nasze plany... Wiedziałem jednak, że obojętnie ile będziemy mieć dzieci, i obojętnie, czy będą takie, jak nam się widzi, będziemy je kochać. Zostało tylko kluczowe pytanie... Mianowicie - Czy będziemy je mieć?...
- Ładnie... Ja myślałem nad Meghan dla dziewczynki i Daniel dla chłopca.
- Też ślicznie...
Przez jakiś czas siedzieliśmy w milczeniu, patrząc sobie w oczy. W końcu jednak oboje postanowiliśmy wrócić do jedzenia kolacji.
Byłem ciekaw, kiedy spełnimy nasze plany... Wiedziałem jednak, że obojętnie ile będziemy mieć dzieci, i obojętnie, czy będą takie, jak nam się widzi, będziemy je kochać. Zostało tylko kluczowe pytanie... Mianowicie - Czy będziemy je mieć?...
***
Obudziłem się wcześnie rano, co nie zdarzało mi się zbyt często. Max jeszcze smacznie spała, tak więc ucałowałem ją w czoło, i wyszedłem do kuchni, aby zrobić śniadanie.
Miałem w planach zrobić herbatę ze świeżej mięty, i naleśniki. Napełniłem więc czajnik wodą, i go włączyłem. Wyjąłem z szafki dwa kubki, które to ustawiłem na blacie. Zerwałem kilka listków mięty, rosnącej w doniczce na parapecie, i wrzuciłem je do kubków. Następnie wyjąłem patelnię, i postawiłem na kuchence. Wyjąłem olej, cukier, mąkę, mleko, i dwa jajka. Wszystko ułożyłem na blacie, tuż obok miski na ciasto.
Dokładnie w momencie, gdy wbiłem drugie jajko do miski, do kuchni weszła uśmiechnięta Maxine. Odwzajemniłem jej uśmiech.
Maxiś? krótkie i nudne, ale jest :>
Miałem w planach zrobić herbatę ze świeżej mięty, i naleśniki. Napełniłem więc czajnik wodą, i go włączyłem. Wyjąłem z szafki dwa kubki, które to ustawiłem na blacie. Zerwałem kilka listków mięty, rosnącej w doniczce na parapecie, i wrzuciłem je do kubków. Następnie wyjąłem patelnię, i postawiłem na kuchence. Wyjąłem olej, cukier, mąkę, mleko, i dwa jajka. Wszystko ułożyłem na blacie, tuż obok miski na ciasto.
Dokładnie w momencie, gdy wbiłem drugie jajko do miski, do kuchni weszła uśmiechnięta Maxine. Odwzajemniłem jej uśmiech.
Maxiś? krótkie i nudne, ale jest :>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz