Ariana | Blogger | X X

sobota, 11 maja 2019

Od Genevieve CD Bruna

Prysznic? Zdanie wypowiedziane przed chwilą przez chłopaka odbijało się echem po mojej głowie. Gdzie podział się ten nieśmiały chłopaczek, bojący się odezwać? Nie żebym narzekała! Ta wersja naprawdę mi się podobała! Nieświadoma upływającego czasu zwlekałam z odpowiedzią kilka dłuższych chwil, mając przy tym zapewne niezbyt wiele mówiący wyraz twarzy, przez co mina Bruna nieco się zmieniła, a oczy na kilka chwil straciły ten zadziorny błysk.
- To znaczy... miałem na myśli... oddzielnie oczywiście. - zająknął się natychmiast, drapiąc się po potylicy w geście zakłopotania, co swoją drogą było niezwykle urocze. Zaśmiałam się krótko, po czym założywszy ręce na piersi uniosłam delikatnie jedną brew.
- Oj, już ja wiem co miałeś na myśli. - mruknęłam, pokonując dzielącą nas odległość i składając na jego ustach przelotny, lekki niczym muśnięcie skrzydełek motyla pocałunek, by następnie milcząc skierować się w stronę łazienki.
- Co tak stoisz? - zagadnęłam, zauważając że rudowłosy wciąż tkwi w tym samym miejscu. - To był twój pomysł. - dodałam, spozierając na niego zadziornie sponad prawego ramienia. Bruno parsknął śmiechem i pokręcił głową, w geście rozbawienia.
- Stajesz się niemożliwa. - powiedział, chwytając moją wciągniętą dłoń.
- To ty składasz mi niemoralne propozycje. - zauważyłam, nieświadomie próbując uratować swoją pozycję, choć prawda była zgoła inna. Szczerze mówiąc sama zauważyłam, iż od niedługiego czasu kiedy to zbliżyłam się z Brunem, mój charakter niemalże diametralnie się zmienił. Co prawda wśród obcych, dalszych znajomych wciąż byłam tą zagubioną, niepewną Genevieve, lecz w obecności ukochanego ta Genevieve odsuwała się nieco na dalszy plan, ustępując tej bardziej wesołej i zadziornej wersji mnie. I choć Bruno nie narzekał na tą Gen, to ja za każdym razem, gdy zauważałam tą zmianę czułam dziwny wstyd, który zawsze jak najszybciej odsyłałam w nicość. Tak jak i teraz. Odganiając od siebie złe myśli oddałam się chwili. W drodze to łazienki zahaczyliśmy ukradkiem o szafki, skąd zgarnęliśmy ręczniki, a następnie już bez żadnych przystanków podążyliśmy w kierunku prysznica. Zaledwie kilka minut później ciepła woda koiła nasze nagie ciała, tworząc na nich mokre ścieżki, zostawiane przez spływające leniwie krople. Oparta o jedną ze ścian chłonęłam niczym gąbka każdą upływającą sekundę relaksu, napawając się jednocześnie niezwykle przyjemnym, ciepłym dotykiem ukochanego, który z największą delikatnością masował moje zmęczone plecy, muskając co jakiś czas moją szyję swoimi rozgrzanymi ustami. W akcie wdzięczności odwróciłam się do rudowłosego i złożyłam na jego wargach żarliwy pocałunek, który został natychmiast odwzajemniony. Trwaliśmy w owym pocałunku, przez dłuższą chwilę, którą nagle przerwał dźwięk zbijanego szkła. Natychmiast zaprzestaliśmy pocałunku i przerażeni spojrzeliśmy na siebie. Hałas dobiegał z sypialni.
- Pójdę zobaczyć co się stało. - oznajmił chłopak opuszczając kabinę, jednak natychmiast został przeze mnie powstrzymany.
- Idziemy razem. - powiedziałam, tonem nie znoszącym sprzeciwu. Bruno chciał protestować, jednak moje zdecydowane spojrzenie skutecznie go powstrzymało. Obaj opatuliliśmy się szczelnie ręcznikami, po czym niepewnie otworzyliśmi drzwi, dzielące sypialnię i łazienkę, łącząc wcześniej nasze ręce w kojącym uścisku. Z okna mieszczącego się naprzeciwko drzwi zionęła dziura, przez którą obecnie dostawał się wiatr, sprawiając tym samym, że w pokoju panował obecnie nieprzyjemny chłód. Na podłodze leżał średniej wielkości kamień, do którego taśmą klejącą doczepiona była niewielka kartka. Ze strachem podniosłam kamień, skupiając wzrok na kartce. Zamarłam. Kamień z hukiem opadł na podłogę. Moje oczy zaszkliły się, a kolana zaczęły się trząść. Przerażona oparłam się o drzwi i osunęłam się powoli na podłogę. Wiadomość leżała naprzeciwko mnie. Kanciaste pismo i krwisto czerwonej barwie wypalało dziurę w mojej głowie, sprawiając że z moich oczu spływały hektolitry łez. Bruno także znieruchomiał. Nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w kartkę, zapewne nie wiedząc co myśleć.
"Nie ukryjesz się dziwko!"
Znaleźli mnie.

574 słowa
Bruno? Draaama time!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz