Byłam nieco zawiedziona, że skończyła się już "Havana"... Nie było to takie samo rozczarowanie jak u większości innych, którym po prostu wpadła w ucho owa piosenka, o nie. Ja byłam po prostu naaaaajwiększą fanką Camili Cabello. Zupełnie przypadkowo bąknęłam coś zirytowana, a dokładniej pomyślałam na głos.
- Dziękuję za taniec o pani... - mówiąc to Jerry ukłonił się głęboko, i szeroko uśmiechnął. Na ten widok cicho zachichotałam.
- Claudia?... - zwrócił się po chwili.
- Hmm?
- Odprowadzisz mnie do pokoju? - powiedział, łapiąc mnie za ramiona, aby się nie przewrócić.
- Jasne, chodź... - powiedziałam, stając obok niego, i chwytając jego rękę. - Który masz numer pokoju?
- D... Dwadzieścia jeden... - wymruczał pod nosem. Było to jednak na tyle wyraźne, że zrozumiałam.
Z trudem przepchaliśmy się między tłumem ludzi aż do schodów. Ze względu na to, iż Jerry zaczynał chwiać się coraz bardziej, postanowiłam podeprzeć go na poręczy. Mimo tego, schody i tak stanowiły duży problem; Jerry musiał wyszukiwać każdy stopień po kolei, a dodatkowo stawiać na niego dwie nogi. Ja natomiast przez wypite wcześniej drinki, ciężar chłopaka, oraz padające co raz na schody kolorowe światełka, trochę się chwiałam.
Dopiero po parnastu minutach udręki udało nam się wejść na górę. No nareszcie!
Wlekliśmy się jak ślimaki, poszukując drzwi z odpowiednim numerem. Dopiero po jakimś czasie je znaleźliśmy.
Jerry wyjął z kieszeni klucz, i "walił" nim dookoła dziurki od klucza. Przytrzymałam więc trochę jego rękę, i nakierowałam w odpowiednie miejsce. Chłopak odkluczył drzwi, wyjął klucz z dziurki, i wszedł do pokoju. Pomogłam mu dojść do łóżka, na którym to już po chwili leżał sobie wygodnie. Podałam mu równierz dwie pół-litrowe buteleczki z wodą, aby mógł się napić.
Jerry? No problemo, trza się chwiać na schodach xD
Z trudem przepchaliśmy się między tłumem ludzi aż do schodów. Ze względu na to, iż Jerry zaczynał chwiać się coraz bardziej, postanowiłam podeprzeć go na poręczy. Mimo tego, schody i tak stanowiły duży problem; Jerry musiał wyszukiwać każdy stopień po kolei, a dodatkowo stawiać na niego dwie nogi. Ja natomiast przez wypite wcześniej drinki, ciężar chłopaka, oraz padające co raz na schody kolorowe światełka, trochę się chwiałam.
Dopiero po parnastu minutach udręki udało nam się wejść na górę. No nareszcie!
Wlekliśmy się jak ślimaki, poszukując drzwi z odpowiednim numerem. Dopiero po jakimś czasie je znaleźliśmy.
Jerry wyjął z kieszeni klucz, i "walił" nim dookoła dziurki od klucza. Przytrzymałam więc trochę jego rękę, i nakierowałam w odpowiednie miejsce. Chłopak odkluczył drzwi, wyjął klucz z dziurki, i wszedł do pokoju. Pomogłam mu dojść do łóżka, na którym to już po chwili leżał sobie wygodnie. Podałam mu równierz dwie pół-litrowe buteleczki z wodą, aby mógł się napić.
Jerry? No problemo, trza się chwiać na schodach xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz