Ariana | Blogger | X X

sobota, 22 grudnia 2018

Od Margaret CD Cassie

Przyjaciółka. Boże, Margaret, jakaś ty głupia. Jeszcze dwie minuty wcześniej zdawało mi się, że mówię coś, co zaważy na całym moim życiu, teraz mam ochotę tylko zapaść się pod ziemię. W sumie można było się tego spodziewać. Podziwiam Cassie, że podchodzi do tego z takim spokojem, zważywszy na to, iż jak sama chwilę temu zaznaczyła nie czuje do mnie nic, w każdym razie nie to, co w głębi serca chciałabym aby czuła. Przynajmniej była szczera, aczkolwiek wersja, że nie potrafi obdarzyć nikogo szczególnym uczuciem jak na mój gust to zdecydowanie zbyt mocno powiedziane. W końcu rzecz nie jest w tym, czy potrafimy kochać, a czy spotkamy osobę, którą chcemy kochać. Chyba...
- Kocham cię Margaret. Nie tak jak byś tego chciała, ale kocham i wierzę w to, że kiedy tylko poznam to uczucie to będziemy razem szczęśliwe. - powiedziała całując mnie w policzek, co sprawiło, że zrobiło mi się jeszcze bardziej głupio, zwłaszcza, iż z całej jej wypowiedzi zakodowałam głównie dwa pierwsze słowa.
Idiotka, idiotka, idiotka, idiotka... Nawet nie wiem ile razy zdążyłam już sobie powtórzyć w łepetynie to jakże proste, idealnie wpasowujące się w moją psychikę słowo. I kto tu ma problem z okazywaniem uczuć? Chyba jednak nie umiem w miłość, w przyjaźń też zresztą nie, przynajmniej nie z Cassie. Swoją drogą, co ona sobie teraz o mnie pomyśli? Znamy się raptem kilka dni, a ja już parę razy zdążyłam sprać w jej obecności dwóch facetów, upić się na imprezie i wyznać jej coś, czego prawdopodobnie nigdy nie chciałaby usłyszeć (a nawet jeśli, to pewnie nie z moich ust). Najgorsze było to, że kompletnie nie wiedziałam jak powinnam się zachować, na ile mogę sobie w jej towarzystwie pozwolić i kim tak naprawdę dla mnie jest? I kim ja jestem dla niej? Pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji. Zawsze wiedziałam co robić, jak reagować i ogółem uchodziłam za tę najbardziej rozgarniętą w towarzystwie, tymczasem przy rudej miałam krótko mówiąc mózg wywrócony do góry nogami (pomijając fakt, iż mózg w ogóle nóg nie ma, a to, że właśnie to zaznaczam świadczy jedynie o tym, iż przestaję już myśleć racjonalnie. Cudownie).
Westchnąwszy cicho objęłam palcami dłonie dziewczyny, przez cały czas nie odrywając wzroku od ciemnej posadzki, która z bliżej nieokreślonych przyczyn zdawała się być teraz najbardziej optymalnym punktem do zaczepienia wzroku. A może to była raczej kwestia tego, że po tym wszystkim co powiedziałam wstyd było mi spojrzeć Cassie w oczy? Przeze mnie nie tylko ma teraz mętlik w głowie, ale i (co gorsza) teraz uważa, że to z nią jest coś nie tak. Naprawię to. Muszę to naprawić.
- Wiesz, że to nieprawda. Nigdy tak nie myśl. Jesteś wspaniałą, bardzo dobrą i wartościową osobą. Po prostu nie spotkałaś jeszcze nikogo właściwego, takiego jak ty. - spojrzałam jej prosto w oczy, przy czym La Mettrie na dłuższą chwilę zamilkła, zapewne zastanawiając się nad sensem tych słów.
W zasadzie to chciałam powiedzieć coś więcej, jednak ruda skutecznie mi to uniemożliwiła, jakby nigdy nic po raz kolejny wtulając się w mój tors, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że chyba naprawdę powinnam zacząć chodzić na jakąś terapię, bo do tego, że gdy to robi zaczynają mięknąć mi nogi, raczej nie będę w stanie przywyknąć. Z drugiej strony ciepło bijące od dziewczyny było naprawdę... Przyjemne. Ejejeje! Dosyć tego, dość! Muszę zachować resztki normalności...
- Swoją drogą... - odsunęła się kawałek, poprawiając opadające na ramię włosy - ... myślałam, że masz trochę inny stosunek do mężczyzn.
- Faceci to debile. Myśl sobie na ich temat co chcesz, ja zdania nie zmienię. - stwierdziłam bez dłuższego namysłu, a na twarzy Cassie wykwitł rozbawiony uśmiech.

Cassie?

588 słów = 5 L

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz