Ariana | Blogger | X X

niedziela, 9 grudnia 2018

Od Cassie CD Margaret

Nieco wmurowało mnie usłyszawszy słowa szatynki. Nie spodziewałam się tego z jej strony, zwłaszcza, że... Hmm... Nie znamy się zbyt długo plus chyba nie można tak szybko się zakochać. Chyba że nie... Może jeszcze do końca nie wytrzeźwiała i gada głupoty?
Nie wiem. W każdym razie myślami wróciłam do tego pocałunku. Nigdy nie całowałam się z nikim tak na poważnie. Zawsze unikałam wszelkiego rodzaju związków bojąc się odrzucenia przez co nawet nie wiem czym jest prawdziwe zauroczenie, a co dopiero zakochanie. Tymczasem dziewczyna, którą znam od niedawna wyznaje mi miłość... W mojej głowie panował istny mętlik, a ja nie wiedziałam jak się zachować. Widząc to jak dziewczyna się jąka nie miałam serca jej odmówić. Nie mogłam też być na nią zła, bo po pierwsze: nie umiałam, a po drugie: serce nie sługa...
 - Wiesz, Margaret jaa... Hm... Jakby ci tu to powiedzieć. - Zamyśliłam się siadając na skrawku łóżka.
 - Jeśli... Ty nie... Nie czujesz tego co ja, to... Ja to zrozumiem. - Mruknęła jakby bardziej do siebie.
 - Nie o to chodzi, bo wiesz... Ja nie potrafię kochać.
 - Co?
 - Czasami czuję się tak jakbym była bezuczuciowym potworem... Ja... Nigdy nikogo nie kochałam, nigdy z nikim nie byłam, nigdy w życiu nie byłam zauroczona ani zakochana. Nie potrafiłam pałać miłością do nikogo. - Jedna samotna łezka popłynęła po moim policzku. - To było smutne, w sumie nadal jest bo... Nie potrafię odwzajemnić niczyich uczuć. - Dobra, rozkleiłam się na dobre.
 - N...Nic się nie stało. - Zająknęła się nieco zbita z tropu. - Przepraszam za to, mogłam tego nie mówić. - Zmieszała się i wbiła wzrok w podłogę.
 - Nie, dobrze że powiedziałaś. Cieszę się że mam kogoś takiego jak ty. - Pociągnęłam nosem i otarłam rękawem ostatnie łzy.
Ona już trochę bardziej zdała sobie sprawę z sytuacji i nieco nieśmiało objęła mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w nią jak w ulubionego misia z dzieciństwa.
 - Hej, nie płacz już... - Pogładziła mnie jeszcze po głowie.
Szczerze? Nie spodziewałam się takiej czułości z jej strony. W końcu to była Margaret... Dziewczyna, która jeszcze kilka dni temu pobiła chłopaka z kawiarni, tylko dlatego że wylał na nią kawę.
 - Naprawdę przepraszam, że nie potrafię tego odwzajemnić. Chciałabym. - Ostatni raz zaszlochałam w jej koszulkę.
 - Nic się nie stało. Mam nadzieję, że to nie popsuje naszej przyjaźni.
 - Zwariowałaś? Jesteś jedną z moich nielicznych przyjaciół, nigdy bym cię nie zostawiła...
 - To chyba dobrze.
 - Kocham cię Margaret. Nie tak jakbyś tego chciała, ale kocham i wierzę w to, że kiedy tylko poznam to uczucie to będziemy razem szczęśliwe. - Złączyłam nasze dłonie i dałam jej symbolicznego buziaka w policzek.


Margaret?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz