- Nie powinnaś odpoczywać w drugim łóżku? - spytałem zachrypniętym głosem.
- Powinnam - odpowiedziała nie mogąc powstrzymać uśmiechu - Ale musiałam się upewnić..
- Rozumiem - przerwałem jej widząc, że nie może znaleźć odpowiednich słów - Cieszę się, że Cię widzę - dodałem i podjąłem próbę podniesienia się do siadu, gdyż od tego leżenia moje plecy zaczęły dość nieprzyjemnie boleć.
Gdy Nao siadła wygodnie obok mnie, mogłem z lekkim bólem usiąść i oprzeć się o ściankę łóżka. Całe ciało przeszło nieprzyjemne mrowienie, lecz przynajmniej wiedziałem, że żyję. Wnet do pokoju weszła Anna, która przywitała mnie radosnym uśmiechem.
- Już myślałam, że będę musiała Cię wybudzać naturalnymi środkami - rzekła podchodząc do niewielkiej szafki - I skoro oby dwoje już nie śpicie, zmienię wam opatrunki - dodała spokojnie i chwyciła za czerwoną torbę ze szpitalnymi opatrunkami.
- To dobrze, bo czuję się dziwnie - zerknąłem na lekko zaczerwieniony bandaż na moim torsie.
Brunetka usiadła po drugiej stronie i zajęła się ściąganiem brudnych już opatrunków, które z lekkim bólem, a zarazem ulgą, opadały na moje uda. Gdy świeże powietrze dostało się do jeszcze otwartej rany, poczułem lekkie szczypanie. Opuściłem wzrok na swój tors i zauważyłem tam źle wyglądającą ranę, która była gruba, długa i prosta niczym od linijki.
- Nie oszczędzali na Tobie siły - westchnęła zaniepokojona Anna - Reszta zdołała się zabliźnić dla lepszej regeneracji, lecz to.. nie zniknie tak szybko - dodała nakładając ziołową maść.
- Bywało gorzej - mruknąłem lekko unosząc kącik ust - Mogłabyś..? - zerknąłem na siostrę, a następnie na szklanki z wodą, które wcześniej przyniosła.
- Jasne - odpowiedziała szybko i podała nam po szklanym naczyniu.
Zawartość szybko zniknęła, a ja poczułem się o wiele lepiej. Niby tylko szklanka wody, lecz tego bardzo nam brakowało.
- Jak w ogóle nas znalazłaś? - spytałem spokojnym tonem, aby dobrze wpłynąć na myślenie siostry.
- Mam pewne znajomości, które dostarczyły was do mnie, zaś resztę transportowali do szpitala - wyjaśniła dopinając opatrunek metalową spinką - W wiadomościach było o was głośno.. na skalę światową. Gdy tylko powiadomili media o waszym powrocie, ucichli - dodała zerkając na Nao.
- Media zawsze znajdą powód do rozgłosu - westchnąłem.
- Niestety. Chodź Naomi, dla wygody Tobą zajmę się w pokoju obok - odparła wskazując na jedno, wąskie łóżko, na którym obecnie się znajdował - A Ty nie myśl o chodzeniu - zerknęła na mnie pomagając wstać brunetce.
- Poczekaj, zaraz pójdę jeszcze pobiegać - rzuciłem z humorem i cicho westchnąłem.
Gdy dziewczyny zniknęły za drzwiami drugiego pokoju, wzięło mnie na wszelkie przemyślenia. Pamiętam bal, taniec i dobry alkohol.. co skończyło się na ruskiej mafii, chłodnych bunkrach i śmierci jednej osoby. Nigdy tego nie zapomnę, a na samą myśl o tym wszystkim, przeszedł mnie bardzo nieprzyjemny dreszcz.
W momencie gdy wszystkie przemyślenia nie miały już sensu, a moje ciało bolało coraz bardziej od siedzenia, podjąłem się próby wstania. Postawiłem pewnie stopy na podłodze i oparłem się rękoma o krawędź łóżka, po czym spokojnie, lecz pewnie podniosłem się ku górze. Ból był przeogromny, lecz satysfakcja z tak małej wygranej pozwoliła mi o tym bólu zapomnieć. W sumie jedyną raną, jaką miałem na sobie, była wielka szrama na torsie oraz kilka zadrapań na rękach, nogach i prawdopodobnie plecach. Głęboko westchnąłem i postawiłem kolejne kroki, które nie wyglądały na chwiejne czy słabe. Czułem się w sumie dobrze, lecz do biegania czy walki jeszcze daleko.
- Mówiłam, żebyś nie wstawał - usłyszałem nagle głos siostry - Jak zwykle uparty.
- Też się cieszę, że Cię widzę - odparłem stopniowo rozciągając mięśnie górnej partii ciała.
- Pojadę po jakieś ubrania do waszych domów - poinformowała brunetka - W między czasie nie zróbcie sobie krzywdy - dodała spokojnie.
- Zajedź też do policyjnego psiego hotelu.. od dłuższego czasu czeka tam na mnie Argo. W domu będzie jego karta.. przywieź go tutaj - wyjaśniłem ukrywając wszelka tęsknotę i chęć rozklejenia się.
- Nie ma problemu - rzekła przytakując, po czym wyszła.
Po chwili zerknąłem na naścienny zegarek, który wskazywał godzinę trzecią popołudniu, zaś za oknem było już szaro i chyba zapowiadało się na pogorszenie pogody. Z tego zamyślenia wyrwał mnie nagły dotyk w części mojego brzucha, a była to przytulająca się Naomi. Z lekkim uśmiechem odwróciłem się do niej przodem i odwzajemniłem uścisk.
- Widzę, że czujesz się lepiej - powiedziałem spokojnie - Lecz psychicznie.. wszystko w porządku? - spytałem odwracając na nią spojrzenie - Wiesz.. sam nie czuję się na siłach by myśleć o czymkolwiek.. - kontynuowałem aby nadać sens mojego pytania. Dal wygody, oby dwoje siedliśmy na "moim" łóżku.
Naomi?
769 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz