- Niall. Chyba że najpierw przyprowadza tu tą dwójkę...
- Dwójkę? - podchwyciłam, spoglądając to na Riley, to na ciemnowłosego.
- Jeden brązowooki, o brązowych włosach; a drugi brązowooki, z długimi, też brązowymi włosami. Imiona... Coś na J i coś na G.
- Jerry i Gabriel?! - wydarłyśmy się z Riley jak głupie, przez co mężczyzna gapił się na nas jak na de*ilki.
- No nie mówcie mi, że jeszcze tych tu przyprowadzą! - burknęła Santa, na co ja, Ril, i Minevra posłałyśmy jej spojrzenie, sugerujące, aby zamilkła.
Właśnie wtedy do pomieszczenia wrzucili następną osobę. Był to raczej średniego wzrostu szatyn, o niebieskich oczach. Czyżby to był ten cały Niall?
- Liam! - uśmiechnął się mężczyzna, wstając z twardej podłogi, i podchodząc do ciemnowłosego. - Jednak nic ci nie jest!
- Co niby miałoby mi się stać? - parsknął brązowooki.
- Nie wiem, z tą bandą to nie wiadomo...
Hm, pewnie byli przyjaciółmi, albo bliskimi znajomymi. Plus sądząc po wypowiedzi Liama, pewnie nie należą do żadnej watahy.
Obaj mężczyźni zajęli kąt blisko drzwi, naprzeciwko Santy. Swoja drogą ta patrzyła na wszystkich spode łba, kuląc się w samym rogu. Jakby nie mogła chociaż udawać ,,normalnej"...
Ja, Riley i Minevra cały czas byłyśmy ściśnięte dalszym od drzwi kącie, po stronie nowo poznanych chłopaków. Poza tym wszyscy poza Santa byli w ludzkiej postaci.
Ja i Riley siedziałyśmy w ciszy, do momentu wrzucenia do tego pseudo wiezienia kolejnych dwóch osób.
- Jerry! - wrzasnęłam jak typowy dzikus, wręcz rzucając się przyjacielowi na szyję.
- Gabriel! - wykrzyknęła równie dziko Ril, rzucając się ukochanemu na szyję, i wpijając się w jego usta.
Obaj mężczyźni rzecz jasna odwzajemnili uściski.
- Co się stało? Jak was porwali? Co wam zrobili? - zasypałam chłopaków pytaniami.
Jerry i Gabriel wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Szykowała się dłuuuga opowieść...
- Może usiądźmy, bo to dość długa historia. - zaproponował niechętnie Gabriel.
Rozsiedliśmy się więc w swoim jakże ukochanym kącie, a ja i moja kuzynka zamieniłyśmy się w słuch.
- A więc tak... - zaczął Jerry.
- Pilnowaliśmy białej. - wyprzedził go długowłosy, na co Santa skrzywiła się i zastrzygła uszami. - No, i w pewnym momencie przed domem zebrała się ta chora banda, która wyważyła drzwi wejściowe, i wdała się z nami w bijatykę. Dwójka wyważyła drzwi do piwnicy, i wyciągnęli z niej Santę.
- Ja i Gabriel próbowaliśmy uciec przez drzwi, ale gdy tylko wybiegliśmy, kilkoro innych nas złapało, i zaciągnęło do wozu. Tamci z Santą trochę się podrapali, ale w końcu udało im się ją złapać i zaciągnąć do wozu. - wtrącił Jerry. - Gdy już mieli odjeżdżać, przypomnieli sobie o zostawieniu wiadomości dla was.
- Jeden typek strzelił w okno kilka razy, i wskoczył przez nie do domu, aby napisać gdzieś wiadomość. Potem dowiedzieliśmy się, że napisał ją na fotelu, krwią Santy. - wymawiając ostatnie zdanie Gabriel nie ukrywał obrzydzenia. Heh, nie dziwię mu się, krew SANTY...
- Zajechali do jakiejś opuszczonej fabryki, i zgarnęli też Minevrę. Potem przywieźli nas tutaj, i wzięli na jakieś głupie ,,przesłuchanie''. Pani sadystka - celowo wypowiedział te słowa głośno - i Minevra, trafiły do tej celi jeszcze wczoraj, razem z wami. W tym czasie nas przesłuchiwano, a nawet zatrzymano nas tam na noc.
- Następnego dnia przywieźli tą dwójkę. - Gabriel wskazał kciukiem na Liama i Nialla. - Też ich przesłuchiwali.
- No i koniec, postanowili nas tu wsadzić. - Jerry wzruszył ramionami.
- Ale znając życie was zaraz też wezmą na przesłuchanie. Białego natręta i typiarę z Hostis też. - dorzucił chłopak Riley.
I jak na zawołanie, w drzwiach zjawiła się piątka mężczyzn.
- Claudia, Minevra, Riley, Santa, idziecie na przesłuchanie. I żadnych wybryków, zrozumiano? - odezwał się jeden z nich. To był ten, który był też szarym wilkiem...
Santa zmieniła się w człowieka, i cała nasza czwórka z ogromną niechęcią, gęsiego wyszła z celi. Każdej z nas złapali ręce za plecami, i zaczęli prowadzić w nieznanym mi i Ril kierunku. Po chwili byliśmy w wielkiej, dobrze chronionej sali. Były tam siedzenia, łańcuchy, kajdanki, i inne tego typu rzeczy. To miejsce przyprawiało mnie o dreszcze... Było jeszcze gorsze niż miejsce, w którym zamknęli kiedyś mnie i Jerry'ego.
Każda z nas usadzili na oddzielnym krześle, a nasze ręce i nogi zostały poprzywiązywane łańcuchami do krzeseł. Przed nas wyszedł szef bandy - ciemnowłosy mężczyzna, który złapał mnie i Riley nad rzeką.
- A więc mamy tu pannę Claudię, jej kuzynkę Riley, pannę Minevrę, i pannę Santę. - uśmiechnął się, biorąc se stolika długopis i notesik. Po chwili ustał w samym środku tego ,,kręgu''.
- No. - zaczął. - To teraz każda z was mówi mi pełne imię i nazwisko. Jeżeli zmienione z własnej potrzeby, lub przez małżeństwo, mówicie też stare nazwisko. Po kolei, od tej tu. - mówiąc ostatnie zdanie, wskazał na mnie, i zrobił palcem kółko, by pokazać, kto ma mówić który.
- Claudia Camila Blue. - burknęłam.
- Riley Jane - przed wymówieniem nazwiska zawahała się - Black, wcześniej Blue.
- Minevra. O nazwisku zapomnij. - burknęła brunetka.
Mężczyzna podszedł bliżej, i stanął praktycznie tuż obok jej krzesła. Po chwili pochylił się nad nią, i oparł ręce na swoich kolanach.
- Biała już mówiła o wypadku twojej rodziny. Jeżeli nie chcesz powiedzieć nam swojego nazwiska, ona nam je powie, a ty dodatkowo zapłacisz... Może życiem kogoś z twojej watahy, hm? - uśmiechnął się do niej, na co ona z wrzaskiem się szarpnęła, i odsłoniła zęby.
Wyglądała, jakby zaraz miała rozerwać łańcuchy, i ubić mężczyznę na miejscu. A sądząc po tym, że jest z Hostis, raczej by to zrobiła, i to w tym przypadku z wielką chęcią. Szczerze, to i ja bym jej pomogła.
- Uuu, agresywna. Lubię takie. - zaśmiał się, i puścił jej oczko, na co ta zaczęła się szarpać jeszcze bardziej. Zauważyłam nawet, że zaczęły ,,rosnąć'' jej pazury. - Dobra, to jak?
- Nigdy. Nie. Powiem. Ci. Tego. Czego. Nie chcę. Ci. Mówić! - wrzasnęła na całe gardło.
Mężczyzna wyprostował się i ustał za jej krzesłem, po czym ponownie się nad nią pochylił, tym razem kładąc ręce na jej ramionach.
- Wiesz... - zaczął cichym głosem, tuż obok jej ucha. - Już widzę leżącego martwo Kazana, zrozpaczone Saszę i Sarę... - zaczął stopniowo uciskać ramiona Minevry. - Wściekłego Ravena, wysyłającego wojowników aby zrobili ci coś bardzo złego.
Kobieta była już na skraju wytrzymałości. Jej ciało próbowało się przemienić, o czym można się było przekonać widząc lekko wydłużające się zęby. Chyba jednak wzięła do siebie fakt, że jest przywiązana, i gdyby zmieniła się w wilka, byłoby bardzo boleśnie.
- Fenty. - wycedziła przez zęby, i machnęła głową tak, aby uderzyć ciemnowłosego.
Mężczyzna odszedł od Minevry ze szerokim uśmiechem na twarzy. Wyraźnie był szczęśliwy, że udało my się wyciągnąć od niej informacje, i że doprowadził ją do takiego stanu. Co za potwór!
- To teraz ty, biała. - mruknął, zapisując dane Minevry w notesiku.
- Znasz moje imię. - burknęła jakby oburzona pytaniem.
- Ale nie znam twojego nazwiska. - cmoknął.
- Głupi jesteś. - furknęła. - Ty myślisz, że ja znam swoje nazwisko? - zaśmiała się oburzona.
- No dobra. - westchnął. - To teraz każda po kolei, od Białej, mówi z jakiej jest watahy.
- Yenvan. - wyszczerzyła się z dumą Santa. Boże, już nawet jej twarz mnie wnerwia...
- Hostis. - szepnęła Minevra, jednak na tyle głośno, że ciemnowłosy usłyszał.
- Zew Natury. - westchnęła Riley.
- Zew Natury. - burknęłam. - Jakbyś nie wiedział, patusie!
- Grzeczniej, dziewczynko, albo i ciebie, tych dwóch chłoptasiów z waszej watahy, i Fenty, zamkniemy w ciasnym miejscu. - odezwał się ktoś z tyłu.
- Dokładnie. - potwierdził mężczyzna z notesem. - A teraz każda mówi mi, jaką rolę pełni w watasze. Zaczynając od panny Claudii Blue.
- Beta. Córka bet.
- Alfa. - wywróciła oczami Riley.
- Obrońca bet. - powiedziała niskim tonem Minevra, wlepiając wzrok w podłogę.
- Szpieg.
- No, i tak macie odpowiadać. - stwierdził zadowolony. - Dobra, teraz obie Blue mówią pełne imiona i nazwiska rodziców. Jeżeli matki zmieniły po ślubie nazwiska, mówicie też panieńskie. Riley, mów pierwsza.
- Po co ci imiona rodziców? - podchwyciła kuzynka.
- Nic ci do tego. - oburzył się facet. - Po prostu mów, i już, bo kończy mi się cierpliwość! - mówiąc to wziął ze stolika pistolet, i wycelował nim w Riley.
- Nilay Blue i Melinda Conners. - przestraszona niechętnie wymówiła nazwiska rodziców.
- No, teraz ty. - wycelował we mnie pistoletem.
- Lary Blue i Anaria Coldmist-Blue.
- Dobra, przyprowadźcie tu tego starego zgreda z wozu, przywiążcie go do ściany. Jak skończycie, to bierzcie te baby, i odprowadźcie do celi. - rozkazał przesłuchujący swoim poddanym.
Kilkoro mężczyzn wyszło z sali. Po kilku minutach wrócili, prowadząc trochę zestarzałego mężczyznę w kajdankach. Do rąk przywiązali mu dodatkowo łańcuchy, które przykuli do ściany. Tak samo zrobili z nogami.
Gdy skończyli robotę,odwiązali nas, chwycili nam ręce z tyłu, i odprowadzili nas do celi. No, może ,,odprowadzili'', to złe słowo, bo pod koniec rzucili nas na ziemię.
Santa przemieniła się w wilka, i ułożyła się w swoim kącie. Riley usiadła przy jednej ze ścian, tuż obok naszego kąta, opierając się o Gabriela. Ja zaś usiadłam oparta o sąsiednią ścianę, także obok naszego kąta, w dodatku tuż obok Jerry'ego. Minevra... Minevra stanęła w kącie obok nas, i zaczęła walić i kopać w ścianę, drąc się przy tym na całe gardło. Po może niecałej minucie istnego szału, zakryła twarz rękoma, i osunęła się po ścianie na podłogę.
Spojrzałam porozumiewawczo na Jerry'ego, a następnie na Riley. Cóż... Może i jest naszym wrogiem, ale ja po prostu nie mogę patrzeć na nią w takim stanie. Nie mogę i tyle.
Powoli i ostrożnie się do niej zbliżyłam, aby w końcu usiąść obok niej, i położył rękę na jej ramieniu.
- Nie przejmuj się Santą i tym typem. - powiedziałam do niej.
- Ona ich zabiła, a potem z radością mu to powiedziała. On to wykorzystał, i zapewne wykorzysta jeszcze nie raz. - załkała, i oparła się na mym ramieniu (to drugie w sumie bardzo mnie zdziwiło, gdyż myślałam że mnie odepchnie i tyle).
- Ona jest głupią, podłą, wstrętną sadystką. - burknęłam, spoglądając spobe łba na białą waderę. - A on jest nie lepszym potworem.
Riluś? Psieplasiam że taka zła jakość opka :<
W razie co podkreślenia oznaczają podkreślanie słów w wypowiedziach itp XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz