Ariana | Blogger | X X

piątek, 30 listopada 2018

Od Cassie CD Margaret - Halloween/part 2

Dobra, przyznam że kiedy szatynka wyciągnęła swoje narzędzia to nieco się przestraszyłam, bowiem rzadko kiedy robiłam sobie prawdziwy makijaż. Oczywiście coś takiego jak puder czy podkład nie było mi obce, aczkolwiek kolekcja jaką miała Margaret zdecydowanie przewyższała moją o kilka razy... Po krótkiej pogawędce zabrała się w końcu do roboty. Trwało to dość długo, a nasza rozmowa ograniczała się tylko do:
Spójrz w górę, zamknij oczy, nie ruszaj się!, ej, nie odchodź zaraz skończę! i wielu innych monologów dziewczyny podczas, których ja tylko wzdychałam bądź teatralnie przewracałam oczami.
W końcu jednak doznałam tego zaszczytu by spojrzeć w lustro. Margaret klasnęła i odwróciła mnie tak bym mogła się przejrzeć. Moja twarz zastygła a mnie aż wmurowało. WOW. To było piękne.
Wyglądałam niczym zombiak z horroru i przyznam, że było to genialne.
Spojrzałam tylko na brunetkę wzrokiem pozbawionym uczuć i rzuciłam się na nią.
 - Ja. Zjeść. Ci. Móóóóózgggg! - Krzyknęłam wyciągając ręce do przodu i idąc zombiakowym krokiem.
Dziewczyna zachichotała i zaczęła uciekać po drodze biorąc poduszkę w celu obronnym. Zrobiłyśmy kilka kółek wokół stołu, podczas których troszkę się zmachałam ale to pomińmy...
 - Dobra, makijaż jest piękny, a teraz ja umaluję ciebie! - Poruszyłam sugestywnie brwiami i chwyciłam za pędzel.
 - Jesteś pewna? Dasz sobie radę?
 - To Halloween, masz wyglądać jak potwór! Grrr - Posadziłam ją na krzesełku i zabrałam się do pracy.
Oczywiście zajęło mi to nieco mniej czasu niż jej, bowiem nie umiałam robić takich sztuczek z makijażem jak ona, aczkolwiek nie było najgorzej. Pobawiłam się nieco cieniami do powiek, pudrem... Na końcu nawet udało mi się zrobić jej sztuczną ranę, z której leciała krew.
Pod koniec założyłam jeszcze praktycznie mleczno-białe soczewki przez co wyglądałam dość... osobliwie.
 - Gotowa? Mamy jakieś piętnaście minut żeby tam dotrzeć. - Spojrzała na swoją rękę udając że ma tam zegarek.
 - Oczywiście. - Wzięłam ją pod ramię i zaprowadziłam do drzwi, bowiem właśnie podjechał jeden z naszych znajomych, który robił za kierowcę.
*~*~*~*
Każdy wychwalał nasz oryginalny i idealnie odwzorowany strój pożeraczy mózgów, więc my tam byłyśmy bardzo szczęśliwe. Bawiliśmy się świetnie w towarzystwie znajomych. Oczywiście nie skończyło się na kilku małych drinkach, a wręcz przeciwnie było ich więcej. W sumie to chyba tylko ja z tego towarzystwa byłam do końca trzeźwa i nic nie piłam. Nie miało to jednak wpływu na moje zachowanie, bowiem później stałam się o wiele odważniejsza i tańczyłyśmy z Margaret dość... Hmm... dziwne tańce. Przy czym niekiedy podbijali do nas chłopcy chcąc nas odbić, na co niekiedy się zgadzałyśmy i posyłając sobie rozbawione spojrzenia bawiłyśmy się w najlepsze. Było bardzo ciekawie i przede wszystkim to pierwsza taka poważna impreza, na której miałam okazję się pojawić... Może to dobrze, że się tu przeprowadziłam.
 - Caaaasiiii~ - Coś zawiesiło się na moim ramieniu, a raczej ktoś.
 - Margaret, wszystko w porządku. - Zaśmiałam się podtrzymując ją.
 - W jaaak najlepszym - Puściła mi oczko chichocząc.
 - Alkohol nie ma zbyt dobrego działania na ciebie wiesz? - Wzruszyła ramionami i zaciągnęła mnie do tańca.
Chociaż nie można było tego nazwać tańcem, gdyż tylko wymachiwaliśmy kończynami bez większego sensu, co wyglądało dość śmiesznie.
 - Czuję się genialnie, łuhuuu - Pisnęła mi w prost do ucha i zarzuciła ramiona na moją szyję.
Tańczyłyśmy tak przez jakiś czas, tak jakbyśmy tańczyły właśnie wolnego i były w sobie zakochane, więc było ciekawie. W pewnym momencie cmoknęła mnie w usta i ponownie się roześmiała, a ja zakryłam dłonią usta i zdezorientowana dalej poruszałam się w rytm muzyki.
 - Wyluzuj! - Zachichotała znowu i zaciągnęła mnie do stolika z całą resztą naszej paczki.

Margaret?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz