Ariana | Blogger | X X

poniedziałek, 22 października 2018

Od Taehyunga CD Iry

Cóż, noc była piękna i grzechem byłoby jej nie wykorzystać. Nawet mimo, iż cały dzień praktycznie spacerowaliśmy, a ja dodatkowo byłem po treningu. Odruchowo założyłem okulary oraz maskę. Co prawda nie była to Korea, aczkolwiek i tak mało ludzi zwracało tu na to uwagę, co jak co ale było tutaj dość sporo Azjatów, a na ulicach można było spotkać ludzi ubranych podobnie do mnie.
Przedzieraliśmy się przez ludzi, bowiem było ich o tej porze pełno.
Ogólnie w naszym mieście od kilku tygodni krążyła pogłoska o jednym z większych cyrków w naszym kraju. Wszystkie dzieci na różnorakie sposoby myślały jak zbierać pieniądze i kupować bilety oraz przekonać rodziców, by zabrali je na wielkie trybuny by pooglądać rozmaite zwierzęta i śmiesznych ludzi. Korzystając więc z przywileju informatora i umiejętności jakże świetnego manipulowania ludźmi oraz całkiem sporej sumki pieniędzy jakimś niebywałym cudem udało mi się zdobyć wyprzedane już bilety. Cicho liczyłem na to, że Ira zgodzi się tam ze mną pójść, wypada pominąć tylko fakt, iż nieco zapomniałem o jej niecodziennych przeżyciach i wielkim gepardzie u boku dziewczyny.
Hmm, ciekawe skąd mógł się tam wziąć panie Taehyung... Ciekawe... Do tego całkiem pominąłem fakt, iż niekiedy brunetka wspominała o jakimś cyrku. Po prostu miałem lekkie zaćmienie okej?
Skończyło się na tym, że już z daleka zauważyliśmy mieniące się na wszystkie kolory światła i nieznośne dzieci ciągnące rodziców w pośpiechu w owym kierunku. Co prawda dziewczyna trochę zesztywniała i w jej głosie dało się wyczuć chwilowe zakłopotanie, ale kulturalnie udawałem, że tylko mi się wydaje. Dopiero jak dotarliśmy pod ogromny namiot mocniej ścisnąłem jej dłoń, ażeby nie przepadła mi w tłumie, lecz ona miała chyba inny plan bo mi się wyrwała. Nim się obejrzałem, po jej rumianych policzkach zaczęły spływać łzy, a Ira w pośpiechu je ocierała. Nie powiem, na mojej twarzy wykwitło zdziwienie i wtedy dopiero doznałem olśnienia. Brawo ja!
 - Co się stało? Dlaczego płaczesz? - Sięgnąłem w jej stronę i usiłowałem się zbliżyć, lecz ona się odsunęła.
Czy to oznacza, że spieprzyłem sprawę po całości? Właśnie dlatego powinienem być izolowany od ludzi.
Brunetka schowała się za swoim czworonogim obrońcą, a ten począł na mnie warczeć.
Ludzie przechodzący obok omijali nas i rzucali dziwne spojrzenia. Może to przez wielkiego kota?
Wkrótce jednak Ira wszystko mi wyjaśniła. Przynajmniej tak myślałem. Dowiedziałem się o bezdusznym traktowaniu zarówno jej jak i zwierząt, torturowaniu, biczowaniu i o innych rzeczach o których raczej wolałbym nie wiedzieć.
 - Mimo wszystko może chodźmy tam co? Wiesz, przezwyciężyć strach i tak dalej. Przysięgam, że nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić. - Przyłożyłem teatralnie rękę do serca, a drugą złapałem Irę. - Plus chcę sprać twarz temu dzbanowi. - Puściłem jej oczko.
Po długich namowach udało mi się przekonać brunetkę co do mojego pomysłu. Niestety nie brała na poważnie moich słów, a to się zdziwi. Teraz czekać tylko na przerwę.
Siedzieliśmy w najdalszym sektorze, żeby ludzie nie zwracali zbytnio uwagi na naszego zwierzaka, mimo to i tak świetnie wszystko było widać.
Przerwa miała się niedługo zacząć, a mój misterny plan miał dobiec do końca. Biedne zwierzęta, na pierwszy rzut oka było widać zmęczenie oraz blizny na ich ciałach. Czy wszyscy inni ludzie byli ślepi? Ira nie wyglądała na zachwyconą... Cóż...
~*~*~*~
Prowadzący ogłosili przerwę. Ja w tym czasie zawiadomiłem brunetkę, że przyniosę nam picie i popcorn. Wyglądała na nieco przestraszoną, ale przytuliłem ją na odchodne co chyba nieco dodało jej otuchy. W rzeczywistości naciągnąłem bardziej maskę na twarz i udałem się w stronę dyrektora cyrku - niskiego, grubego, łysego i niesamowicie obleśnego typa. Zapukałem kulturalnie do drzwi i usłyszawszy ciche ,,Proszę" wszedłem do środka.
 - Dobry wieczór. - Uśmiechnąłem się. - Mam do pana sprawę.
 - Jaką? - Oblizał usta. Ohyda.
 - Mam pewną znajomą iii... Hmm... Ona pracowała w tym cyrku. I wie pan co? Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy. - Oparłem się o framugę drzwi z zawadiackim uśmiechem.
 - Zapewniam, że to wszystko nie prawda. Nasz cyrk ma bardzo dobrą opinię i wszyscy są świetnie traktowani. - Zaczął nerwowo rozglądać się na boki.
 - Ah tak? Ciekawe... - Zacząłem zbliżać się do niego powolnym krokiem, a ona wstał od biurka i zaczął wzywać ochronę przez mini mikrofon.
 - Halo! Pomocy! - krzyczał.
 - Przyszedłem się tylko zemścić. - Uniosłem go w powietrze ciągnąc za koszulkę i nieco poddusiłem uderzając jego ciałem o ścianę. Dobra, trochę go pobiłem. Trochę krew mu leciała z nosa... Może będzie mieć szwy czy coś i dość duuuże siniaki, ale wtedy przybiegła wyżej wspomniana ochrona. 
Odciągnęli mnie siłą od mężczyzny i skuli kajdankami. Wokół zaczęli zbierać się ludzie w tym Ira z Dakotą, do której uśmiechnąłem się przepraszająco. Grubasek zaczął na mnie wrzeszczeć, że napadłem go bez powodu, jestem jakiś nienormalny i takie tam... I takim oto sposobem mądry Kim Taehyung wylądował na komendzie wśród niezbyt miłych policjantów, z którymi nie sposób było normalnie pogadać.
Duchem byłem jednak w kompletnie innym miejscu, a w głowie miałem tylko jedno pytanie.
Ira? Jak bardzo nienawidzisz mnie za to co zrobiłem?

Ira? widzisz jak taeś się poświęca? QuQ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz