- Lepiej ci? - spytała nieśmiało.
- Trochę. - Uśmiechnąłem się smutno. - W każdym razie lepiej niż przedtem. W końcu mi przejdzie zobaczysz. Potrzebuję trochę czasu.
- Rozumiem. Wszystkim nam jest smutno, powiedziałabym że będzie dobrze, ale to trochę... Schematowe i wcale nie pociesza. - Skrzywiła się trochę. - Pewnie teraz patrzy na ciebie z góry i będzie cię pilnować żeby żadne głupstwo nie strzeliło ci do głowy. - Zaśmiała się serdecznie i poklepała moje włosy, oczywiście wspinając się przy tym na palcach bo byłem wyższy.
- Mam taką nadzieję. - Spojrzałem teatralnie w niebo. Brakuje jeszcze smutnej muzyki i będzie tak jak w tych wszystkich filmach, ale niestety coś takiego nie miało miejsca.
Tak więc wraz z Claudią udaliśmy się najprościej w świecie do naszego cudnego domku by wraz z innymi zrobić sobie grupową czekoladę i porozmawiać na różne tematy kompletnie nie dotyczące Maxine i Arona. Dopiero później, gdy wszyscy już się rozeszli do pokoi ja pozmywałem naczynia (niestety była moja kolej...) i również zaszyłem się w swoich czterech ścianach. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie wyciągnął mojej ukochanej, czarnej gitary. Zacząłem tworzyć jakieś randomowe akordy i przy okazji zacząłem bazgrać coś w moim notesie, co było tekstem przyszłej piosenki, która nigdy w życiu nie miała ujrzeć światła dziennego. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy usłyszałem ciche pukanie do drzwi, a następnie wychylającą się z nich głowę Claudii.
- Nudzi mi się, więc przyszłam zobaczyć co tam słychać. Co robisz? - Spytała.
Nie powiem, musiało to wyglądać dziwnie. Ja siedzący po turecku na podłodze z gitarą w ręku, a wokół w kółeczku ułożone zostały wszelkiego rodzaju papiery i karty. Zaraz zaczną podejrzewać mnie o jakieś egzorcyzmy i kulty...
- Jaaa? Gram na gitarze. - Wyszczerzyłem się.
Clau? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz