Sen bez snu. Tak rzadko się to zdarza, przez co ma się wrażenie, że spało się kilka minut, a tak naprawdę minęło kilka godzin. To właśnie nastało w chwili obecnej. Zasnąłem w nocy, gdy to panowała ciemność, a wnętrze sali oświetlał księżyc; a obudziłem się nad ranem, gdy jesienne słońce grzało mi w plecy. To jednak nie było powodem pobudki, a dokładnie wybudzenie się Naomi. A jeśli to był sen? Ta myśl szybko minęła, gdy ciemnowłosa rzuciła się na moją szyję. Odwzajemniłem delikatnie uścisk, choć miałem ochotę w pełni ją do siebie przytulić, poczuć ją, poczuć jej ciało. Standardem były podziękowania z jej strony oraz fakt tęsknoty, co bardziej ruszyło moje serce w kawałkach. Delikatnie przełożyłem jej włosy za ucho i uśmiechnąłem się pełen szczęścia.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę.. że.. że jesteś cała - powiedziałem niemalże łamiącym się głosem - Staraj się nie być porwaną następnym razem - dodałem z lekkim śmiechem.
Mimo iż kobieta dopiero się wybudziła, wpadliśmy w tok rozmów omijając wszelki temat mafii. Tak dobrze się gadało przez dobrą godzinę, gdyż później do sali wszedł Victor sprawdzający stan porwanych do karty. Zrobił swoje, spisał co miał spisać i zerknął na naszą dwójkę.
- Bierz się za niego - odparł brunet z uśmiechem kierując tekst do Nao - Gdyby nie on, akcja pewnie by się przeciągnęła.. - westchnął - A szkoda, że nie widziałaś jak wskoczył w płomienie by wyciągnąć właśnie Ciebie.. - dodał posyłając spokojny uśmiech.
- Mimo wszystko ktoś kazał mi wracać, a później nazwał mnie poje*anym kaskaderem - skierowałem morderczy wzrok w jego stronę, lecz wszyscy odebraliśmy to z humorem. Choć ja nie koniecznie.
Z czasem mężczyzna opuścił salę i atmosfera od razu się wyluzowała.
- Naprawdę wskoczyłeś w ten ogień? - spytała niepewnie brunetka przyglądając mi się.
- A miałem inny wybór? - z lekka się uśmiechnąłem.
- Zostawić. Byłby smażony lisek - odparła z humorem.
- I załamany wilczek - prychnąłem żartobliwie - Musiałaś chyba w głowę oberwać, że gadasz takie rzeczy - dodałem spokojnie.
Ponowna rozmowa mogłaby trwać w nieskończoność, lecz tym razem lekarz postanowił wszystko przerwać. Widziałem jego zaskoczoną minę, gdy zauważył brak głębokich ran na ciele ciemnowłosej. Oj tutejsi lekarze są za mało douczeni pod względem likantropów. Cicho westchnąłem, a może bardziej ziewnąłem.. Poczułem się z lekka senny i wyczerpany, choć było już południe. Mimo wszystko, musiałem opuścić szpital ze względu na fakt, że prawie przysypiałem na krześle. Obiecałem wpaść do niej wieczorem przed snem..
.. Przed snem, tia. Gdy się obudziłem, panowała ciemność. Szybko chwyciłem za telefon i zerknąłem na godzinę, która wskazywała po dziewiątej wieczór. Przekląłem pod nosem, gdyż nie ma już możliwości odwiedzin. Wybrałem numer ciemnowłosej i postanowiłam napisać krótka wiadomość.
9:12 PM. Wybacz, że nie wpadłem do Ciebie, ale zaspałem :(
9:13 PM. Nic się nie stało śpiochu >:) Byłeś pewnie wyczerpany. Jutro rano mnie wypisują.
9:13 PM. To super. Przyjadę po Ciebie!
9:14 PM. Dobry pomysł. Tylko nie zaśpij ;3 Dobranoc!
9:16 PM. Ja zawsze mam dobre pomysły B) Dobranoc! ;*
Po odłożeniu telefonu wstałem niczym zombie z trumny i poszedłem się ogarnąć, gdyż prysznicu zdecydowanie mi brakowało. Gdy tylko wytarłem się do sucha i założyłem typowo nocne ubrania, ponownie poczułem się senny. Ile można spać? Najwidoczniej dużo. A posiłek jest dla słabych.
Rano zrobiłem tak, jak zrobić miałem. Nim jednak wyruszyłem z domu, spakowałem kilka ubrań brunetki do niewielkiej torby, bo przecież w czymś wyjść musi. Odłożyłem bagaż na siedzenie i ruszyłem. Miasto o tej godzinie było takie puste i przyjemne. Bez ludzi, korków czy niedzielnych kierowców. Przez to też pod szpitalem byłem dość szybko. Od razu chwyciłem za ubrania i skierowałem się do środka, idąc do sali Nao. Zastałem ją stojącą przy oknie w typowo szpitalnym wdzianku.
- To twarzy Ci w kropki - odparłem zamykając drzwi za sobą.
- Spadaj - uśmiechnęła się lekko - Co tam masz? - spytała patrząc na torbę.
- Przywiozłem Ci jakieś ubrania, bo chyba w tych kropkach nie wrócisz - odpowiedziałem kładąc rzeczy na łóżku, aby brunetka mogła je przejrzeć.
- Dzięki - posłała do mnie lekki uśmiech - To ja.. pójdę się ogarnąć - dodała chwytając ubrania i skierowała się do łazienki.
Odprowadziłem ją wzrokiem do owego pomieszczenia i cicho westchnąłem. Nie chciałbym wiedzieć, co by było, gdybym nie wskoczył z powrotem do budynku. Szybko jednak rozwiałem głupie myśli i podszedłem do okna, aby zerknąć na okolice, a jednocześnie zabić jakoś czas.
Długo czekać nie musiałem i po wypisaniu brunetki, mogliśmy udać się do auta. Wszelki jej rzeczy odłożyłem do bagażnika i wsiadłem za kierownicę bawarki. Włączyłem klubową muzykę i w luźnej atmosferze ruszyliśmy w stronę miejsca wypełnione szczęściem.
- Dom jest w innym kierunku - odparła z lekka zdziwiona brunetka.
- A kto powiedział, że wracamy do domu? - posłałem jej przyjazny uśmiech.
- To gdzie? - zerknęła na mnie podejrzanym spojrzeniem.
- Zobaczysz - odparłem tajemniczym tonem.
Nie musiała długo czekać na odpowiedź, gdyż po kilku minutach byliśmy na miejscu, a dokładnie w jednej z najlepszych knajpek z jedzeniem w mieście. Zerknąłem na Nao, która nie ukrywała zadowolenia i po chwili wysiedliśmy z auta. Weszliśmy do środka i zasiedliśmy przy ładnie ozdobionym dębowym stołem. Ogólnie wnętrze lokalu było w górskim stylu - dużo drewnianych elementów, obrazy z widokiem gór oraz typowo górski zapach oscypków. Nawet muzyka była tamtego klimatu, lecz zachowali też nowoczesność, aby nie zanudzić młodszych gości. Sięgnęliśmy za karty z różnymi daniami od lekkich po wielkie obiady i desery. Mieli chyba wszystko.
- Ogólnie nie przejmuj się kosztem dań - odparłem zerkając zza karty - Ja stawiam - dodałem z uśmiechem - I nie przejmuję żadnego "ale".
- Jak chcesz - westchnęła ciemnowłosa chowając uśmiech za kartą dań.
Musiałem jakoś uszczęśliwić Nao, aby nie myślała o ostatnich przeżyciach. Widziałem jej rany i pewnie psychicznie nie wygląda to najlepiej. Może to wszystko ukrywa pod uroczym uśmiechem, lecz jej również śliczne oczy mówią wszystko.
Gdy danie główne zostało przez nas pochłonięte, deser zniknął szybciej niż zjawił się na stole, a szklanki po shake były już puste, siedzieliśmy najedzeni i zadowoleni z posiłku. Prowadziliśmy jakąś luźną rozmowę i opowiadaliśmy jakieś dziwne historie. Uśmiech z jej ust nie schodził i o to mi chodziło - zadowolić ją w nieco inny sposób. Inni klienci czasem dziwnie na nas patrzyli i pewnie podejrzewali nas o bycie pod wpływem jakiś proszków do pieczenia czy innej mąki. Czas jednak nie stał w miejscu i po zapłaceniu kartą za posiłki, wróciliśmy do auta i skierowaliśmy się w stronę domu.
Naomi? Słabo wyszło ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz