- Kto cię odwiózł? Jak ma na imię? Gdzie pracuje? - zaczął mnie wypytywać.
- Gdzie mieszka? Jak ma na nazwisko? Jakiej jest orientacji? - dopytał Jimin.
- Hej! Stop! - wrzasnęłam, na co bracia się uciszyli. Cisza jak makiem zasiał... A wystarczy krzyknąć raz i porządnie.
- Nie musicie mnie o wszystko wypytywać. - stwierdziłam. - Doceniam to, ale... Sami wiecie...
- Ech, no dobra. - mruknął Charles.
- Damy ci dziś spokój. - poparł go Jimin.
Zdjęłam swoje długie, czarne buty, i pudrowo-różowy płaszczyk. Następnie udałam się do swojego pokoju, aby odłożyć torebkę, i wpakować z niej telefon. Wzięłam też piżamę, którą zaniosłam do łazienki. Była już najwyższa pora na ciepły prysznic, i resztę night routine...
***
- Z chęcią jeszcze raz wpadnę tam na drinka. - Jak mnie nadopiekuńczy bracia wypuszczą samą z domu... - Do zobaczenia! - pomachałam Austinowi na pożegnanie.
***
Ochroniarz wpuścił mnie do klubu. O dziwo, było tam praktycznie zupełnie pusto... Tylko ja, i jeden barman, odwrócony plecami. Chyba zmywał kieliszki.Po chwili odwrócił się, i... uśmiechnął się na moj widok. Tak, to na sto procent był Austin, którego spotkałam tu wczoraj, i który dzisiaj naprawił mi auto.
- Cześć, Austin! - uśmiechnęłam się.
Austin? X3 Trochu nudnawe to, ale jest x3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz