Ariana | Blogger | X X

poniedziałek, 3 września 2018

Od Jerry'ego CD Claudii

Przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w tą scenę zamurowany.
 - Ej, nie bądź jak twoja dziunia tylko rusz ten tłusty tyłek. - Jeden z nich popchnął mnie w stronę wejścia.
Dobra, mogłem znieść wszystko. Obrażanie mnie, znęcanie się nade mną, wszelakie bójki, a nawet tortury w trakcie przesłuchań. Ale nigdy, podkreślę - nigdy nie zdzierżę obrażania moich przyjaciół.
Na nasze szczęście mężczyźni w postaci wilków nie byli uzbrojeni, a co za tym idzie nie byliśmy w żaden sposób związani. Debile myśleli, że nie uciekniemy? Pff, dobre sobie.
Uśmiechnąłem się sam do siebie pod nosem.
Zwinnie przeskoczyłem nad jednym z wilków prowadzących mnie, gdyż trzeba przyznać, iż miałem całkiem dobry staw skokowy i nieźle wyrobione mięśnie. Ćwiczyło się na tej siłowni i biegało się kilometry po lesie w postaci wilka. Od razu zakryłem Claudię swoim ciałem, tak jak to zrobiłem jeszcze kilkanaście minut temu. Historia lubi się powtarzać.
 - Łapy precz. - Zaśmiałem się wesoło.
Czasami pod wpływem chwili i przypływu adrenaliny zachowuję się dość... Specyficznie. Max kiedyś powiedziała, że wygląda to tak jakbym był jakimś psychopatą. Porównywała mnie wtedy do Jeffa the Killera, zwłaszcza gdy na moją twarz wpełzał ten okropny uśmiech.
Większość zbiegła się i otoczyła nas małym kręgiem. Wadera odwróciła się tyłem do mnie i synchronicznie, w tym samym czasie skoczyliśmy na wybrane przez nas wilki. Na mnie rzuciła się cała reszta, gdyż stanowiłem dla nich większe zagrożenie. Tymczasem walczyłem z jednym z nich. Tarzaliśmy się po podłodze i warczeliśmy doniośle. Aż cud, że ten ich szefuńcio tego nie usłyszał i do nas nie przyszedł... W każdym razie, polały się pierwsze krople szkarłatnej cieczy. Drapałem go tak bardzo jak mogłem, a przy tym okropnie ujadałem i starałem się jakoś zakończyć nędzny żywot mojego rówieśnika.
 - Jest nas więcej, nie dasz sobie rady. - Uśmiechnął się cwaniacko, a ja wbiłem swoje pazury w miejsce gdzie powinno być serce.
Ten sapnął tylko, a jego głowa opadła bezwładnie na podłogę.
 - Który z was następny? - Pozostawiałem po sobie krwawe ślady na podłodze co niezbyt mi się podobało.
Wilczyca również uporała się ze swoim przeciwnikiem, więc ja wskoczyłem ponownie w ich grono łapiąc jednego za gardło i całym ciałem przyciskając do podłogi. Uduszony.
Takim oto sposobem wyeliminowaliśmy praktycznie wszystkich. Został tylko jeden, ostatni wróg. Najsilniejszy z nich. Posłałem porozumiewawcze spojrzenie Claudii.
 - Czas to zakończyć! - Zanuciłem wesoło pod nosem.
Oboje w tym samym momencie skoczyliśmy na basiora, jakbyśmy byli połączeni mózgami. Czas ostatecznej bitwy!

Claudia? hyhy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz