Ariana | Blogger | X X

czwartek, 27 września 2018

Od Austina do Naomi

Dzisiejsza noc w klubie była wyjątkowo męcząca, gdyż doszło do niezłej bójki o blondwłosą kobietę. Rozdzielenie tylu napalonych i zarazem pijanych mężczyzn było wyzwaniem, a była nas tylko czwórka - dwóch ochroniarzy i dwóch barmanów, w tym ja. Przyznam, że nieźle mi się oberwało, ale wiadomo co wilkołaki potrafią. Wszelkie rany zniknęły po kilku minutach, a w domu byłem o piątej nad ranem.. A poranek? No cóż, był chyba jeszcze gorszy. Na nogach byłem już o jedenastej, bo organizm stwierdził, że jestem wyspany i mogę z radości skakać do chmur. Pomimo licznych prób zaśnięcia, nie zdołałem zmrużyć już oka, a dzisiaj też mam się zjawić w klubie. Głęboko westchnąłem przecierając twarz dłońmi.
- Ja.. pier.. do.. lee - mruknąłem głosem żalu i niechęci do wszystkiego.
Podniosłem swoje cztery litery z jakże wygodnego łóżka i podszedłem do okna, przez które zaraz wpadły jasne promienie słońca. Zerknąłem na swoje auto, które grzecznie stało w tym samym miejscu, w który je zostawiłem dzisiejszej nocy.. czy też o poranku. Nie chce wiedzieć co myślą o mnie tutejsi mieszkańcy. Z resztą i tak bym się tym nie przejął. Zawsze o takiej czwartej nad ranem mogę zwiększyć obroty silnika do maksimum i obudzić całą okolice.
Nim zdołałem się do końca wybudzić, wybiło już południe, a więc był to znak, aby coś w końcu zjeść. Nim jednak skierowałem się do auta by skoczyć na miasto, wziąłem chłodny prysznic i ubrałem się w luźne ciuchy. Ogarnąłem wiecznie nieogarnięte włosy i po doprowadzeniu siebie do jakiegokolwiek wyglądu, wyszedłem na zewnątrz. Było czuć jesienny chłód, ale w sumie dobrze, będę miał więcej energii na później.
Podczas delektowania się mocną kawą po sytym posiłku, mój telefon poinformował mnie o przychodzącym połączeniu od znajomego z warsztatu. Oczywiście odebrałem.
~ Cześć. Wpadniesz do warsztatu dzisiaj? - spytał z lekka zdyszanym głosem.
- Jasne. Co znów popsułeś? - upiłem łyk napoju.
~ Podnośnik chyba szlag trafił..
- Zaraz będę - westchnąłem odkładając wyciszony telefon na bok.

*Jakiś czas później*

- Mówiłem Ci cepie, że on nie podnosi takiego tonażu - powiedziałem odkładając już klucze do wózka - Następnym razem nawet nie dzwoń jeśli go zepsujesz - dodałem myjąc ręce pod ciepłą wodą z płynem.
- Myślałem, że da radę - odparł sprawdzając podnośnik.
- Weź Ty już lepiej nie myśl, bo Ci to nie wychodzi - odparłem szybko i wytarłem dłonie do sucha w ręcznik.
Po kilku kolejnych zdaniach atmosfera znacznie się rozluźniła i wzięło nas na żartowanie, a zaraz na śmiech. Ważne, że humor jakoś się poprawił i w sumie to.. jestem prawie spóźniony do klubu. Wsiadłem w bawarkę i ruszyłem szybko przez miasto, aby dotrzeć do pracy. Wjechałem z lekkim piskiem w jedną z uliczek i popędziłem dalej, lecz moje stopy nagle znalazły się na wciśniętych pedałach sprzęgła i hamulca. Spod kół wydostał się siwy dym, a sam pojazd z lekka bujnął się na bok. To jednak nie wystarczyło i lekko szturchnąłem przechodzącą przez drogę kobietę. Odruchowo oparła się dłońmi o gorącą maskę pojazdu i wbiła we mnie mordercze spojrzenie. Wrzuciłem bieg neutralny i zaciągnąłem hamulec ręczny, po czym odpiąłem pas i wysiadłem z auta...
- Ślepy jesteś by człowieka nie zauważyć? - zaczęła dość złym tonem. Nie dziwię się jej. - Naucz się jeździć..
- Nic Ci się nie stało? - przerwałem jej nerwową gadkę o dziwo spokojnym tonem i z lekka zmierzyłem ją wzrokiem, czy aby na pewno jest cała. Nie chciałbym mieć kogoś na sumieniu.


Naomi? Postawię ci drinka ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz