Ariana | Blogger | X X

sobota, 29 września 2018

Od Austina CD Naomi

    Po rozmowie z brunetką z lekka się uspokoiłem, choć nie mogę sobie wybaczyć tego jak mocno przyparłem ją do ściany. Nie lubię tego i pewnie przez dłuższy czas będzie mi to siedzieć na sumieniu. Otrząsnąłem się po kilku minutach, gdy ciemnowłosa opuściła mój pokój. Zerknąłem raz jeszcze na zebrane przeze mnie dane i dopisałem przyjaciółkę dziewczyny do listy. Obym nie musiał nikogo więcej zapisywać.. Zacząłem ponownie wszystko analizować i poszukać jakiejś rzeczy, która może łączyć porywane osoby. Wiek? W sumie każdy był w podobnym. Miejsce urodzenia raczej odpada, gdyż Luna urodziła się w północnej części ameryki, zaś David w południowej, a Marco z Anglii. Imiona? Nic nie tworzą. Zainteresowania i hobby nie wchodzą w grę. Póki co zostaje opcja z wiekiem. W międzyczasie dopiłem chłodną już kawę i zebrałem się do wyjścia z domu. Musiałem sprawdzić kilka rzeczy, w tym warsztat przyjaciela. Wpadłem też do sklepu i zajechałem do klubu, a dokładnie do szefa. Poprosiłem go o dzisiejszy wieczór wolny i nawet się zgodził, a przy okazji pochwalił moją pracę. Jeden plus dzisiejszego dnia.
   Wróciłem do domu akurat na kolację, którą zdałem wraz ze współlokatorami. Nadal nie byłem w stanie pewnie spojrzeć na Naomi, gdyż czułem ten psychiczny ból, że użyłem siły na kobiecie. Sumienie szybko się zregenerowało gdy przeszliśmy wszyscy do salonu. Trafiliśmy akurat na moment wiadomości z kraju, a dokładnie na moment informowania o zaginięciu kilku młodych ludzi. Wsłuchałem się w głos lektorki, która dokładnie wszystko wyjaśniała. Mafia Hektor, maski, liczba ofiar rośnie.. Ten fakt lekko mnie zirytował, gdyż wie o tym także policja i będzie węszyć wszędzie, byleby znaleźć cokolwiek. W sumie to będą udawać, że coś robią. Po tym Nao szybko ulotniła się do swojego pokoju tłumacząc, że idzie już spać. Chwilę później wiadomości się zakończyły i zaczęły jakieś dziwne filmy, więc i ja postanowiłem opuścić mniej znane mi towarzystwo. Gdy tylko zamknąłem za sobą drzwi mojego pokoju, poczułem się jak w jakiejś sali przesłuchań, gdzie muszę wszystko wypisać na kartce. Mój umysł przepełnił się pomysłami i podejrzeniami, przez co wszystko co pisałem, było szybkie i chaotyczne. W zamyśle naszkicowałem nawet maskę na marginesie kartki, ale to i tak za mało informacji. Jak wygląda maska? Jaki jest powód porywania młodych ludzi? Co z nimi robią? Dla czego.. pewnie dla pieniędzy, ale czemu akurat tutaj? Nie mogli gdzieś na Kubę czy inne Karaiby. Owe myślenie doprowadziło mnie niemalże do migreny, więc postanowiłem zakończyć to na dzisiaj i udałem się pod prysznic. Chłodna woda idealnie schłodziła, nagrzane przez nerwy, ciało i choć w lekkim stopniu pomogła się odprężyć. Przebrany w czarny dres oraz ciemną koszulkę wróciłem do pokoju i przyznam, że nawet nie chciało mi się spać. Za dużo rzeczy się dzieje. Pomyślałem, że może przejdę się do Nao, tak też uczyniłem. Po uzyskaniu pozwolenia na wejście do jej czterech ścian, zerknąłem do środka i zauważyłem ją siedzącą na swoim łóżku. Wszystko byłoby okey, gdyby nie jej z lekka załamany głos. Nie pasowało mi to do niej, choć nie znam jej za dużo, ale też nie wyglądało mi to na normalny ton. Mimo iż zaprzeczyła moim podejrzeniom, na końcu języka miałem słowa otuchy, jednak może uda mi się ją uspokoić schodząc na temat akcji.
- Myślę, że to ta cała mafia mogła ich porwać.
- Szczerze? Też mam takie wrażenie - odparła przecierając swoje oczy.
W tym momencie i mnie coś zakuło w duszy. Może z Davidem nie dogadywałem się najlepiej, ale to mój przyjaciel. A Luna.. cholera. Mimo wszystko, zachowałem pewną męskość i usiadłem obok brunetki.
- Wiesz, że tego nie da się ukryć - powiedziałem zapalając lampkę na szafce nocnej - I wiem..
- Nie, nic się nie stało - przerwała mi przysłaniając swoją twarz.
- ...że nie znamy się nawet miesiąca, ale nie musisz przede mną ukrywać tak normalnej sytuacji - dokończyłem spokojnie swoją myśl - Też się martwię o przyjaciół, a do tego dochodzą momenty z przeszłości i dziwne, że nie wylądowałem jeszcze w zakładzie psychiatrycznym - zaśmiałem się nerwowo, zaś ciemnowłosa trzymała na mnie swoje spojrzenie - Znajdziemy ich - dodałem.
- Pewnie do tego podchodzisz.. To igranie z mafią - odparła ponownie łamiącym się głosem, a po jej policzku spłynęła kolejna łza.
- Zdaje sobie z tego sprawę. Raz mnie odwiedzili, lecz nie nie wyszli z tego cało - zjechałem wzrokiem na podłogę przypominając sobie moment mordu rodziców. Teraz bardziej ogarnia mnie gniew niż smutek - Jutro o tym porozmawiamy na spokojnie - uśmiechnąłem się w jej kierunku i wstałem spokojnie z jej łóżka.
- Myślę, że to dobry pomysł - westchnęła wsuwając się pod kołdrę.
- Dobranoc Nao - szepnąłem łapiąc za klamkę.
- Dobranoc - odpowiedziała śpiącym tonem.
Nie chcąc jej męczyć, opuściłem cicho jej pokój i wróciłem do swojego. Zacząłem analizować każde moje słowo, które przy niej wypowiedziałem i w sumie nie wspomniałem nic o mafii. Może to i lepiej. Brunetka nie wyglądała najlepiej, a przyznam, że sam czułem się źle. Jednak to ukrywałem pod idealną maską męstwa i odwagi, która w tym momencie chyba zniknęła.. W mojej głowie rozległ się ogromny pisk, który zmusił mnie do upadku na kolana. Chwyciłem się za głowę i próbowałem jakoś uspokoić, lecz na marne. Ubrałem buty oraz bluzę, po czym wyszedłem przez okno pokoju. Zniknąłem za budynkiem i przybrałem wilczą postać. Idealny moment na pozbycie się negatywnej energii. Zerwałem się do biegu pozostawiając w miejscu duże odciski pazurów i wtopiłem się w gęsty las.
   Po przebyciu kilku kilometrów, wpadłem na dobry, a zarazem głupi pomysł. Skierowałem się do miasta jako wilk i zacząłem szukać czegokolwiek. Był środek nocy, więc nikt normalny o tej godzinie nie chodzi. Minąłem kilka znanych mi uliczek i wpadłem na szary bus marki mercedes, który wcześniej tutaj nie stał. Dochodziły z niego jakieś rozmowy, więc raczej nic podejrzanego. Zawróciłem z zamiarem dalszego szukania, lecz nagłe krzyki zmusiły mnie do powrotu. Szybki oddech, krzyk, bieg w moim kierunku. Najpierw była to jedna osoba, zaś za nią biegły dwie następne. Ewidentnie ta pierwsza przed kimś uciekała, a dwie goniły. Gdy padły strzały w kierunku uciekiniera, zamarłem w bezruchu widząc, jak ciało bezwładnie upada na ziemię, a zapach krwi w dość szybkim tempie zaczął się unosić.
- Kare o ubai nasai. [Zabierz go] - krzyknął w nerwach jeden z nich w języku bodajże japońskim - Subayaku! [Szybko] - dodał machając bronią w dłoni.
- Motto nani? [Ilu jeszcze?]
- Takusan. Jōshi ga chūmon shita yō ni. [Dużo. Tak jak szef kazał.]
Nie rozumiałem co mówią, lecz starałem się co nie co zapamiętać. Nie chciałem też być upolowany, więc czując wewnętrzny spokój, choć przed chwilą ktoś został zabity, zwróciłem się w kierunku domu. Sam powrót nie trwał długo, lecz była piąta nad ranem, a przez co robiło się jasno. Na szczęście wilczy gen postanowił się uspokoić i oddał mi kontrolę. Wróciłem do ludzkiej postaci i sprawnie wszedłem do pokoju poprzez okno. Nikt mnie nie widział, nikt nie słyszał..
Po ściągnięciu butów oraz bluzy, padłem na łóżko nawet nie zamykając okna. Poczułem się bardzo senny..


Naomi? Mogłem inaczej Cię pocieszyć ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz