Ariana | Blogger | X X

wtorek, 24 lipca 2018

Od Syanny do Taehyunga

Rozłożyłam przed sobą kilka róż, chwilę manipulując ich ułożeniem na drewnianym blacie, aby ostatecznie uznać, że najlepiej będzie, jeśli owinę ich łodygi wstążką, dopełniając wszystko giętką gałązką oraz papierem ozdobnym w kolorze pudrowego różu. To idealnie dopełni delikatność płatków tych kwiatów i, jak mam nadzieję, spełni oczekiwania klienta. Bo mimo wszystko, do tego się wszystko sprowadzało: czy osoba, która zleciła mi zrobienie tego bukietu, uzna, że moja praca jest godna zapłaty i być może poleci tę kwiaciarnię innym.
Zręcznie zaplotłam wstążkę wokół kwiatów, podniosłam gotowe dzieło do góry, aby obejrzeć je w lepszym świetle, po czym z uśmiechem odeszłam od swojego stanowiska z powrotem do kasy, aby tam przekazać klientowi róże. Starszy mężczyzna krytycznym wzrokiem zmierzył bukiet, dokładnie przyglądając się obiektowi w swoich dłoniach. W milczeniu, ogarnięta przez nerwy czekałam na werdykt, jakby od tego zależało moje życie. Z przerażeniem zauważałam drobne niedociągnięcia - za słabo zawiązana kokarda, papier, który pogniótł się przy brzegach, małe przebarwienie na płatku róży. Niby nic, ale w nerwach człowiek zauważa więcej niż powinien.
— Dziękuję — Mężczyzna położył na blacie pieniądze i tyle go widziałam. Odetchnęłam z ulgą, zbierając banknoty i chowając je w bezpieczne miejsce. Nie lubię takich sytuacji. Nie wiem, jak mam się zachować, aby nie rozzłościć drugiej osoby, przez co najczęściej milczę i jestem brana za dziwaka. Ale przyzwyczaiłam się do tego. Po kilku razach, człowiek przywyka do takich rzeczy.
Są jednak sytuacje, które nigdy nie będą "normalne" w każdym tego słowa znaczeniu.
Zrobiłam sobie akurat małą przerwę. Usiadłam na stołku za ladą, aby tam w spokoju wypić kubek letniej już herbaty i zjeść lunch, kiedy to usłyszałam, że ktoś wszedł do kwiaciarni. Podniosłam głowę, lecz jedyne, co zobaczyłam, to czyjeś plecy, pewnie kolejnego mężczyzny, który przeglądał gotowe wiązanki. Rzuciłam więc ciche "Dzień dobry", podniosłam się z miejsca i spojrzałam na potencjalnego klienta. Ten dłuższą chwilę krążył po sklepie, aby następnie podejść do kasy. Nim zdołałam spytać, czy szuka czegoś konkretnego, zobaczyłam ciemną lufę pistoletu przed swoją twarzą.
— Daj wszystkie pieniądze, jakie masz — powiedział nieznajomy, a kiedy nie otrzymał odpowiedzi, przycisnął broń do mojego czoła. Poczułam momentalnie, że po policzkach spływają mi łzy — Jeśli krzykniesz, zastrzelę cię, rozumiesz?
Dzwonek oznajmił przybycie jeszcze jednej osoby. Zerknęłam na lustro, powieszone na ścianie, chcąc zobaczyć, kto to jest. Przez ułamek sekundy zobaczyłam twarz chłopaka o widocznie azjatyckich korzeniach.

<Taehyung?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz