*time skip kilka miesięcy później*
Aron właśnie przebywał u swoich rodziców. Ja zdecydowałam się zostać i przy okazji posprzątać nasze mieszkanie. Była to jednak tylko wymówka, gdyż najzwyczajniej w świecie źle się czułam i wiedziałam, iż jakiekolwiek kontakty z ludźmi tylko pogorszą sprawę. Strasznie bolał mnie brzuch, a do tego od kilku dni zbierało mi się na wymioty, co swoją drogą skutecznie ukrywałam przed mężczyzną. Przez ten czas nawet o tym nie pomyślałam ale akurat dzisiaj coś mnie naszło. Skoczyłam więc czym prędzej do apteki i wymieniwszy kilka zdań z pracownikiem opuściłam ją wraz z mały pudełeczkiem. Będąc już w domu tylko je otworzyłam i wykonałam wszystko według instrukcji. Kilka minut później drżącymi rękami wzięłam test ciążowy, na którym widniały... Dwie kreski. Przez chwilę mrugałam w osłupieniu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Dopiero niedługo potem zaczęłam piszczeć i skakać ze szczęścia. Jak to dobrze, że nie mieszkamy w bloku, bo w tym momencie sąsiedzi by mnie znienawidzili. Akurat w tym momencie Aron wszedł do domu. Spojrzał na mnie jak na wariata, cóż... Chyba pierwszy raz widział mnie w takiej euforii.
- A tobie co? - spytał podnosząc brew ku górze.
- ARON! - Zakrzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję z głośnym piskiem. - Ja... Jestem w ciąży... - Otarłam łzy szczęścia spływające po moich policzkach i ukryłam swoją twarz w zagłębieniu jego szyi.
Aron? Jaka reakcja? *lenny*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz