Strony

poniedziałek, 12 listopada 2018

Od Naomi CD Austina

Lot samolotem, który wydawał się trwać wieki, wcale nie by taki straszny jakby można się było spodziewać.  W sumie to większość czasu przespałam z głową na ramieniu Austina, trochę też przegadaliśmy, no i oczywiście porobiłam mnóstwo ślicznych zdjęć, bowiem bez tego nie byłabym sobą. Te kilka godzin minęło w mgnieniu oka i nim się spostrzegłam, siedziałam już razem z brunetem w jakimś aucie skąd podziwiałam piękne widoki oraz ludzi krzątających się po ulicach wielkiego miasta.
Podwiezieni zostaliśmy pod pięciogwiazdkowy hotel, a później zaprowadzeni do pokoju. Nie było żadnego czasu na rozpakowanie wszystkich rzeczy, bowiem nasz pokój odwiedziły stylistki.  Oczywiście głównym obiektem zainteresowania jednej z nich został Austin, bo jakżeby inaczej.
Druga natomiast zajęła się mną, odpowiednio mnie malując i przy okazji rozmawiając na różnorodne tematy.
 - To twój chłopak? - spytała w pewnym momencie.
 - Co? Eee... Nie, jesteśmy hmm... Przyjaciółmi - bąknęłam pod nosem. - Nie wiem czemu, każdy myśli, że jesteśmy razem. - dodałam po dłuższej chwili ciszy.
 - Pasujecie do siebie.
 - Mówisz? Nie sądzę, on jest inny. Kompletnie inny.
 - Przeciwieństwa się przyciągają. - Puściła mi oczko i obejrzała mnie dokładnie z każdej strony czy aby na pewno wyglądam tak idealnie jakby chciała.
 - Też racja. - Wzruszyłam ramionami i przy okazji podziękowałam za pomoc w make-up'ie. Za to dziewczyna zajmująca się Austinem za to zajęła się głównie gadaniem, aniżeli przygotowywaniem go do spotkania. Przy okazji nieco go wychwalając, ale przecież nie mogłam być zazdrosna, gdyż sama jeszcze chwilę temu potwierdziłam, że nie jesteśmy razem. A Jones mógł sobie robić co tylko zechciał, więc po chwili przestałam gromić spojrzeniem wyżej wspomnianą stylistkę i zajęłam się ważniejszymi sprawami czyli wpatrywaniem się w podłogę, bądź pisaniu ze znajomymi znajdującymi się w Elmo. Byłam praktycznie gotowa, nawet sukienkę miałam na sobie, toteż pozostało tylko czekać na mężczyznę.
 - Wyglądasz świetnie. - Powiedział, gdy obie stylistki opuściły pokój. - Naprawdę.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdyż już po chwili jego telefon zawibrował, a Austin sprawdziwszy wiadomość spytał czy jestem już gotowa.
 - Tak. - Uśmiechnęłam się delikatnie. - I dzięki, też wyglądasz... dobrze. - powiedziałam trochę niepewnie.
 - Dzięki, no to chodźmy - Wziął mnie pod ramię i podprowadził do czekającego na nas auta i przy okazji otworzył drzwi jak prawdziwej księżniczce.
Czyżby marzenia z dzieciństwa zaczęły się spełniać? Oh, księciu na białym koniu, jak długo jeszcze będę na ciebie czekać?
~*~*~*~
Samochód zaparkował, a brunet ponownie otworzył drzwi z mojej strony i jak prawdziwy gentelman wprowadził do środka, przez co większość ludzi, którzy już tam byli zapewne znowu stwierdzili, że jesteśmy parą. Chociaż szczerze mówiąc to nawet nie chciałam zaprzeczać, teoretycznie Austin był ideałem chłopaka, więc czego tu chcieć więcej?
W każdym razie, pierwszym kto rzucił mi się w oczy był Victor i choć normalnie to bym go wyściskała, tak dzisiaj po prostu uścisnęłam mu rękę.
 - Dawno się nie widzieliśmy. Jak się podoba hotel? - Spytał.
 - Piękny jest, nie sądziłam, że kiedykolwiek w takim wyląduję. - Zaśmiałam się.
 - Cieszę się, że przypadł wam do gustu, to jeden z lepszych w całym Los Angeles. - Puścił mi oczko. Niedługo potem dołączyła do nas jego przyjaciółka, z którą przyszedł. Wyglądała dość sympatycznie, więc gdy mężczyźni pogrążyli się w rozmowie o policji i tak dalej, ja zagadałam nową znajomą. Szybko znalazłyśmy wspólny język, a później dołączyłyśmy do większego grona kobiet tu obecnych, dzięki czemu zapoznałam się z jej wszystkimi znajomymi. Niektóre były milsze, innym chyba niezbyt przypadłam do gustu, ale to nie było ważne w tamtym momencie. Od czasu do czasu pojawiałam się też przy boku Austina, gdy mnie wołał, bądź stwierdzałam, że bardzo potrzebuje mojego towarzystwa. Przedstawiał mi wtedy męską część ludzi tu zebranych, a ja z uśmiechem przysłuchiwałam się ich rozmowom i udawałam, że bardzo dużo rozumiem z policyjnego slangu i skomplikowanych nazw samochodów czy innych męskich rzeczy, z którymi nigdy wcześniej nie miałam do czynienia. Wszyscy tam z pełną gracją popijali wino, a ja czułam że nie pasuję do tego towarzystwa. Nie byłam ani trochę elegancka i idealna tak jak oni. Świetnie jednak wtapiałam się w towarzystwo, miło gawędząc z innymi kobietami. 
Schody zaczęły się, kiedy to jeden z wyżej wspomnianych panów (swoją drogą, lekko już podchmielony) troszkę zapomniał o swojej kobiecie i wykorzystał chwilę, kiedy to stałam gdzieś sama na uboczu pogrążona w własnych myślach. Z początku zaczął mnie tylko zagadywać i mimo iż nerwowym wzrokiem szukałam mojego pseudo rycerza, to dalej miło odpowiadałam na wszelki wypadek, gdyby był to ktoś ważny. Mimo wszystko marnie mi to szło, gdyż jak się dowiedziałam Bob zaczął się coraz bardziej przysuwać w moją stronę, a ja niczym płochliwe zwierze odsuwałam się na tyle na ile pozwalała mi przyciasnawa sukienka i szpilki. Zapewne gdybym tylko miała taki kaprys to mogłabym go ciutkę uszkodzić, aczkolwiek wszędzie wokół znajdowali się ludzie i jakoś tak nie wypadało. Dziwnym trafem akurat teraz każdy musiał być zajęty jakże ciekawą rozmową. 
 - A może jednak zechciałabyś urwać się z tej tandetnej imprezy co? - Zniżył się do poziomu mojej twarzy chcąc skraść mi buziaka, a ja tylko próbowałam się jakoś uwolnić ze stalowego uścisku.
 - Podziękuję. - Bąknęłam zamykając oczy.
 - Nalegam...
 - Radzę zainwestować w aparat słuchowy. - Rozchyliłam powieki słysząc znajomy głos.
Za nieznajomym stanął nieco wyższy od niego Austin i złapał za prawdopodobnie drogi garniak.
Ujrzałam jego twarz na sarkastyczny uśmiech, który był w pewnym sensie przerażający.
 - Hej, spokooojnie, wszystko jest dobrze. - Rozdzieliłam ich, gdyż w międzyczasie zdążyli już przygotować się do czegoś w rodzaju bójki.
Austin jednak odepchnął mnie na bok tak bym nic sobie nie zrobiła i uderzył pięścią w twarz mężczyzny, a ja strzeliłam sobie mentalnego palm face'a.

Austin? doszłam do najlepszego momentu lol

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz