Strony

środa, 14 listopada 2018

Od Gabriela CD Riley

Chwyciłem dłoń Riley i wciągnąłem ją pod prysznic. W końcu kogo jak kogo, ale nie wyzywa się boga seksu od impotentów. Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej i sunąc nosem po jej szyi wymruczałem:
- Impotent powiadasz?
Spojrzałem na nią zadziornym wzrokiem.
- A co nie mam racji? - roześmiała się odgarniając włosy z mojego czoła. Zabawne. Jeszcze przed chwilą byłem dla niej impotentem. Dziewczyna musnęła delikatnie moje usta. Czy na prawde sądziła, że będę dla niej uroczym kochankiem. Szarpnąłem brunetką i obróciłem nią tak, że z cichym jękiem uderzyła o wyłożoną płytkami ścianę. Jedną dłonią przytrzymywałem jej ręce, przypierając je do ściany, a drugą chwyciłem jej brodę.
- Masz coś jeszcze do powiedzenia. - spytałem dokładnie akcentując każdy wyraz. Riley spojrzała na mnie wzrokiem, w którym można było doszukać się cienia przerażenia. Delikatnie pokręciła głową. Oczywiście na tyle, na ile pozwalały jej moje ręce.
- Uznajmy, że dzisiaj będę miły, ale nie przyzwyczajaj się tak do tego. Następnym razem jak mnie zdenerwujesz to nie skończy się to tak kolorowo. A teraz rozbieraj się. - wymruczałem odsuwając się lekko od dziewczyny, aby dac jej trochę wolnej przestrzeni. Brunetka skinęła głową i ospale rozpoczęła rozpinanie guzików mokrej, kraciastej koszuli. Z lekkim poirytowaniem obserwowałem jej powolne poczynania, aż w końcu chwyciłem za krawędzie bluzki i jednym szarpnięciem pozbawiłem ją wszystkich guzików.
- Hej! To była moja ulubiona koszula. - warknęła kobieta.
- Stać nas, kupisz sobie kolejną. Ze zdejmowaniem reszty radzę się pośpieszyć, bo skończą jak to. - burknąłem, spoglądając na nią z pobłażaniem, odrzucając materiał na drugi koniec łazienki.

Riley? Wybacz długość, chciałam ci to już wysłać, a wena nie pyta, kiedy może spierdzielić ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz