Strony

czwartek, 15 listopada 2018

Od Andrewa CD Jimina [+18]

Z każdą mijającą minutą utwierdzałem się w przekonaniu, że pijany Jimin to wciąż seksowny Jimin. Fizycznie idealny i nieziemsko pociągający pod każdym względem. Delikatnie umięśnione drobne ciało, pokryte niemal porcelanową nieskazitelną skórą, wręcz stworzoną do pocałunków. Nawet teraz muskając ustami jego łydki czułem, z jakim wspaniałym ciałem mam do czynienia.
Ideał czy nie, za to co zrobił wcześniej należy mu się kara. Nie chodziło nawet o pyskowanie, raczej o kolegę z klubu, z którym nasz drogi Arancia miał czelność się przelizać. Własność Andrewa Emersona Purdy'ego należy tylko i wyłącznie do niego.

UWAGA! W dalszej części możecie napotkać amatorsko napisane ostre segzy - wchodzicie na własną odpowiedzialność!
- Za to, że ostatnio byłeś niezbyt miłym chłopcem, dzisiaj bedzie troche boleć. - wymruczałem pomiędzy pocałunkami.
- T... Trochę? - wyjąkał w odpowiedzi chłopak. Trochę bardzo - odparłem w myślach, po czym wbiłem się w kochanka z całą swoją wielkością. Do moich uszu dotarł słodki, przepełniony bólem jęk Azjaty.
- P... Przestań! - jęknął czerwonowłosy wbijając palce w moje ramiona. Zignorowałem jego słowa, po czym zacząłem zataczać delikatne koła biodrami, przez co na twarzy młodszego pojawił się grymas bólu. Nieco rozbawiony stanem Parka (he he stan PARKU! CHWYTACIE) pochyliłem się nad jego uchem i z chorą satysfakcją wyszeptałem.
- Ciasny, jak dziewica.
- Ahhh... Zamknij się. - odparł chłopak. Pyskata strona Arancii powraca?
- Grzeczniej dzieciaku. - wymruczałem. Po pomieszczeniu rozległ się głośny dźwięk uderzenia, a moja dłoń z impetem wylądowała na jego udzie. Chłopak jęknął cicho i ruchem bioder zachęcił mnie do dalszego działania. Kilkukrotnie, bardzo powoli poruszyłem biodrami w przód i w tył, delektując się poirytowanym spojrzeniem rudowłosego. Sapnąłem cicho czując przyjemny ucisk w dolnych partiach.
- Masz zamiar się pieprzyć czy usypiać. Serwujesz emocje jak na grzybobraniu... - bąknął Park, ziewając delikatnie, sięgające jednocześnie po poduszkę i podkładając ją pod głowę. - Jak skończysz to mnie obudź. - dodał przymykając lekko oczy. Posłałem mu chamski uśmiech. Nikt nie mówi takich rzeczy głowie rodu Purdy. W jednej chwili powolne, ospałe ruchy zamieniły się w rytmiczne, szybkie pchnięcia. Kochanek jęknął głośno, oblizując wargi. Jedną dłonią przytrzymywałem biodro młodszego, a drugą zaciskałem na jego dłoni. Z każdą chwilą ruchy stawały się coraz szybsze, pulsowanie w dolnych partiach mojego ciała wyraźniejsze, a jęki Arancii coraz głośniejsze. Dźwięki przyjemności były dla mnie jak anielski śpiew zachęcający do intensywniejszego działania. Czułem, że zarówno jemu jak i mnie niewiele brakuje do upragnionego szczytu. Niewiele myśląc chwyciłem za sterczącą męskość chłopaka i zacząłem szybko nią poruszać. Jimin nie potrzebował wiele by już po chwili dojśc z głośnym jękiem na mój umięśniony tors. Mi również wystarczyło tylko kilka ruchów, by moje ciało zalała fala rozkoszy. Z głośnym westchnięciem oparłem swoje czoło o czoło chłopaka, po czym złączyłem nasze usta w gorącym pocałunku.

Jimin?
BOŻE JA PRZEPRASZAM, ŻE MUSIAŁAŚ TO CZYTAĆ. OGÓLNIE PRZEPRASZAM WSZYSTKICH KTÓRZY PRZEBRNĘLI PRZEZ TĄ KOPALNIE CRINGU! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz