Strony

poniedziałek, 24 września 2018

Od Austina

Mając nowe miejsce zamieszkania, musiałem wrócić się do rodzinnego domu po swoje rzeczy. Ciężko było mi to uczynić, lecz była to konieczność. Wejście do piwnicy omijałem szerokim łukiem, z resztą było ono całkowicie zablokowane przez metalowe blachy, która na dodatek były zespawane ze stalowym stelażem. Uspokoić wszelkie nerwy pozwalała muzyka, która spokojnie płynęła z dousznych słuchawek. Wsłuchiwałem się w jej rytm i pakowałem najważniejsze rzeczy do czarnych toreb. Zajęło mi to w sumie całe przedpołudnie, a nawet nie odczułem tego, jak szybko zleciał mi czas. Torby wsadziłem na tylne siedzenie mojego auta, które jeszcze w jakimś stopniu pozwalało mi się zrelaksować. A może to przez skupienie, które było wręcz wymagane przy takiej mocy silnika. Nie wiem, ale pomaga.
Udałem się w drogę powrotną do nowego domu, które prawdopodobnie będę z kimś dzielił. Nie przeszkadza mi to, ale mam też nadzieję, że lokatorzy nie będą natrętni i.. głośni. Może akurat poznam kogoś ciekawego i resztę życia spędzę w lepszym stanie, niż obecnie.
Podjechałem pod dużą posiadłość, która wyglądała nawet interesująco; i zatrzymałem pojazd w wyznaczonym do tego miejscu. Przyjrzałem się adresowi, aby upewnić się, że to na pewno tutaj. Gdy wszystko się zgadzało, wysiadłem z bawarki i postanowiłem przejść się w wnętrzu posiadłości. Klucz do drzwi pasował, więc w tym momencie mogłem przywitać się w nowym domem. Po otwarciu drzwi, dostrzegłem ślady obecności ludzi, którzy również tutaj zamieszkują, lecz obecnie nikogo nie było. Zamknąłem za sobą drewniane wrota rozglądając się. Może nie ma tutaj luksusu, ale i tutaj poczuje się dobrze. Skierowałem się w stronę mojego pokoju, który na szczęście nie był używany. Znalazłem się w nim jako pierwszy i to był już plus. Pierwsze co zrobiłem, to uchyliłem okno, aby trochę się przewietrzyło. Na moje szczęście, miałem widok na bawarkę, więc będę mógł spać spokojnie. Cóż.. czas przynieść torby.
Po rozpakowaniu się i ułożeniu wszystkiego na swoje miejsce, schowałem puste walizki na dół szafy i poprawiłem z lekka okurzoną koszulkę, którą to musiałem o coś zahaczyć. Nie jest to miejsce marzeń, ale lepsze to, niż nocowanie w aucie czy w domu, w którym doszło do morderstwa. Na samą myśl mam dreszcze na ciele.
Nie chcąc zwracać na siebie większej uwagi, przyjąłem stanowiska barmana w nocnym klubie, do którego się właśnie udałem. Auto zostawiłem na strzeżonym parkingu i przystąpiłem do sensownego zabijania czasu. Może trudno w to uwierzyć, ale już po jednym szkoleniu opanowałem technikę miksowania i koloryzowania drinków, co w obecnych czasach jest czymś ciekawym. Przyznam, że takie zajęcie nawet mi się spodobało. W obecnej chwili nie było zbyt wielu ludzi, więc może nie dojdzie do awantur czy bójek. Wtem moją uwagę przykuła jedna kobieta, która usiadła na wysokim krześle przy ladzie. Mój wilczy instynkt mówił mi, że posiada ona wilczy gen.
- Co podać? - spytałem zatrzymując spokojne spojrzenie na kobiecie - Coś mocnego? Whiskey, bimber, koniak. A może coś zwykłego jak sok czy woda..? - dopytałem widząc niepewne spojrzenie kobiety.

Która chętna na drina? (;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz