Strony

niedziela, 26 sierpnia 2018

Od Taehyunga CD Iry

Zauważyłem bliznę Iry, lecz wolałem nie pytać. Jestem informatorem kiedyś i tak znając życie wszystkiego się dowiem. Podobno im mniej się wie tym lepiej się śpi. Ja tymczasem miałem pojęcie o wszystkim co dzieje się w tym chorym mieście, a nawet i dalej. Tak jakoś wyszło, że się zamyśliłem machając beztrosko nogami nad taflą wody niczym dziecko. Przy okazji nuciłem sobie pod nosem tylko mi znaną melodię i obserwowałem odbijający się w wodzie, piękny księżyc. Całkowicie zapomniałem o tym, iż niedaleko obok mnie po rusztowaniach przechadza się dziewczyna. Z zamyślenia wybudził mnie jej śmiech. Z niezwykłą gracją i zwinnością przesuwała się po ciężkich rurkach z rozłożonymi rękami.
 - Chodź tuu! Nie powinno się pod tobą zarwać! - Zeskoczyła na bardziej stabilny element i tupnęła w ,,podłoże".
 - Hmm, może jednak nie... Będę cię łapać w razie jakbyś spadła i przy okazji będę się zaprzyjaźniać z  Dakotą.
 - Nie wiesz co tracisz! Wiesz jakie to fajne uczucie kiedy jesteś ponad wszystkimi? Nawet od ciebie jestem wyższa! - Wskazała na mnie tryumfalnie palcem i uśmiechnęła się.
 - Pfff, jeszcze się okaże jak będę musiał cię łapać! - Schowałem ręce do kieszeni i rozsiadłem się wygodniej.
Ira cały czas bawiła się rusztowaniami udając, iż spada, a później śmiała się ze mnie gdy już miałem zrywać się do biegu i ją ratować.
 - Łatwo cię nabrać
 - Wiem, życie - Wzruszyłem barkami.
Po chwili znudziło mi się bezczynne wpatrywanie w gwiazdy, więc jednym zwinnym ruchem podciągnąłem się na rurce i usiadłem na jednym z bardziej stabilnych elementów.
 - I tak jestem wyżej! - Oparła się o moje ramie dalej stojąc.
 - Ten jeden raz ci pozwalam być lepszą - Puściłem jej oczko.
Ze względu na to, iż nie mogłem długo wysiedzieć w jednym miejscu wpatrując się jak Ira dobrze się bawi balansując na metalowej rurze. Zeskoczyłem więc i ponownie usiłowałem zdobyć zaufanie wielkiego kota, co swoją drogą nie wychodziło mi najlepiej. Szatynka zaśmiała się, gdy gepard ponownie ode mnie uciekł.
 - Źle to robisz... Patrz pokażę ci. - Próbowała zeskoczyć.
Zanim jednak wybiła się by móc bezpiecznie wylądować, poślizgnęła się, a co za tym idzie straciła władzę nad swoim ciałem. Dosłownie zawisła w powietrzu. Spoglądałem na to ze zdezorientowaniem, jednak w porę się ocknąłem i złapałem moją towarzyszkę na ręce tak jak robią to nowożeńcy. Powietrze rozciął jej cichy pisk.
 - A mówiłem, że spadniesz! - Wyszczerzyłem się w jej stronę.

Ira? Wybacz musiałam xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz