Usiadłam zadowolona za elegancko wyczyszczoną chwilę temu ladą, napawając oczy pustkowiem panującym w kawiarni. Tia, tak to mogłoby być codziennie. Po całym dniu latania w tą i z powrotem z tacką i użerania się z wybrednymi klientami, którzy wiecznie nie mogą się zdecydować jaką kawę czy herbatę najlepiej wybrać; moja cierpliwość, jak i sama siła do pracy zdążyła wyparować już po zaledwie kilku minutach. Z racji tego, iż w budynku nie było już praktycznie nikogo oprócz mnie i nie zapowiadało się aby takowy stan rzeczy uległ zmianie, w sumie mogłabym wcześniej urwać się pracy... Zerknęłam kątem oka na ścienny zegar. Wskazówka leniwie przesuwała się ku górze, jednak wciąż usilnie opierając się błogiej dziewiątce, będącej mym jedynym ratunkiem. Kurde. Została jeszcze grubo ponad godzina. Jedyne o czym teraz myślałam to wrócić do domu i walnąć się na łóżko, bo nawet cztery kawy wypite w ciągu dnia nie przyniosły żadnego efektu. Litanię rozmyślań nad mą nieszczęsną dolą, przerwał dopiero odgłos otwierających się drzwi. Nieco zaskoczona podniosłam wzrok na gościa, którym okazała się... Lizzie. Przyznaję, jej widok akurat mnie ucieszył.
- Miałam wpaść no to jestem - oznajmiła przekroczywszy próg z kawiarni - Wiem, że miałam być wcześniej, ale praca i...
- Dobrze, dobrze. Ważne że jesteś - odwzajemniłam jej uśmiech, wyjmując z szafki jedną z białych filiżanek - Czego się napijesz? Kawa, herbata, sok?
- Może być cappuccino - odparła blondwłosa przez moment odbiegając wzrokiem na ozdoby usytuowane nad ladą, po czym upiwszy łyk gorącego napoju, znów skierowała nieco przygnębione spojrzenie na mnie.
- A więc... - odstawiwszy obok talerzyk ze słynnym ciastem czekoladowym, które poniekąd koi wszelkie smutki (przynajmniej według klientów) podparłam się łokciem o blat - Chyba miałyśmy porozmawiać. Co się dzieje?
Lizzie? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz