Strony

piątek, 6 lipca 2018

Od Gabriela CD Riley

- Za*ebie, zapie*dole gołymi rękami! - wydarłem się, ujrzawszy moich współlokatorów w drzwiach. Zaraz za nimi kroczyła Claudia, która słysząc ton mojego głosu postanowiła wkroczyć do akcji.
- Co ci zrobili? - spytała, stając pomiędzy mną, a chłopakami, aby w razie co powstrzymać mnie od rękoczynów.
- Zj*bali najlepszy moment mojego życia! Przerwali mnie i Riley najważniejszą chwilę. - krzyknąłem zaciskając pięści. Miałem ochotę wysłać ich obu na długi pobyt na oddział intensywnej opieki medycznej. Dziewczyna spojrzała zdziwiona na Jake'a i Jerry'ego..
- Ty i Riley...? Nie ważne! Nagrabiliście sobie panowie. - oznajmiła, cmokając z dezaprobatą.
- I to ku*wa jak! - warknąłem ruszając w ich kierunku, jednak Claudia zasłoniła ich rękoma.
- Stój! Da się to załatwić w inny sposób! - powiedziała brunetka spoglądając na chłopaków. - Jakieś propozycje?
Moi współlokatorzy pokręcili głowami. Czy to oznacza, że mogę im na*ebać?
- Tracimy czas! Przesuń się jeśli nie chcesz oberwać! - zakomunikowałem zaciskając pięści.
- A może... Zorganizujecie romantyczny wieczór? - zaproponowała dziewczyna. Tych dwóch idiotów ma nam organizować romantyczny wieczór? No chyba nie! Jake i Jerry spojrzeli na siebie zdezorientowani. Chyba nie tylko ja uważam, że to nie może się udać. W sensie sam pomysł jest całkiem niezły, ale nie w wykonaniu takich debili.
- Claudia, to się nie uda. - powiedział Jackson po chwili namysłu.
- A wymyślisz coś lepszego? - spytała panna Blue, kładąc ręce na biodra.
- Zawsze mogę im po prostu wpie*dolić. - oznajmiłem szykując się do ataku. Brunetka rzuciła mi ostrzegawcze spojrzenie.
- Czyli ustalone! Ty leć po Riley, a my się wszystkim zajmiemy! - zakomunikowała Claudia, wskazując mi palcem łazienke. Czy ona właśnie zasugerowała mi, że wyglądam niezbyt korzystnie? Phi, ja zawsze wyglądam perfekcyjnie! Głośno westchnąłem i ruszyłem w kierunku swojego pokoju.
- Jeszcze kiedyś się z wami policzę! - burknąłem wchodząc do pokoju.

Time skip!

- Dobra, możesz się odwrócić. - oznajmiła Riley, wkładając do mojej ręki mały kluczyk. Co ona kombinuje? Z ciekawością odwróciłem się i oniemiałem. Przede mną stało BMW R1200RT, obiekt moich westchnien od dłuższego czasu... Pomińmy fakt, iż brzmi to fatalnie. Był, stał tu przede mną, a w dodatku ja trzymałem do niego kluczyk. Skierowałem swój wzrok na Riley. Dziewczyna niecierpliwie wyczekiwała mojej reakcji.

- Skąd... Skąd wiedziałaś? - mruknąłem wciąż nie mogąc się otrząsnąć.
- Nie trudno zgadnąć, oglądasz się za podobnymi w sklepie... - wyjaśniła brunetka. Kiedy ona widziała mnie w sklepie przy tym cudeńku. Nawet boję się do nich podchodzić, bo mam wrażenie, że zaraz go popsuje i słono za to zapłacę. No właśnie... Cena! - Ale jak ci się nie podoba, to jeszcze możemy spróbować go wymienić.
- Jest idealny ale... - zawahałem się przez chwilę, wiedząc pełny niepokoju wyraz twarzy mojej ukochanej. - Ale on jest zbyt drogi Riley. Wiem ile on kosztuje i nie jest to mała cena. Nie mogę przy.... - dziewczyna wpiła się w moje usta, skutecznie uniemożliwiając mi dokończenie wypowiedzi. Chyba pierwszy raz to ja mówię za dużo, a nie ona.
- Po prostu powiedz, że dziękujesz. - powiedziała, z uśmiechem dziewczyna, gdy wreszcie się od siebie oderwaliśmy.
- Dziękuję ale... - zacząłem, lecz Riley położyła palec na moich wargach.
- Dziękuje wystarczy. - roześmiała się ciemnooka.
- Jesteś wariatką, wiesz. Niesamowitą wariatką. - mruknąłem obejmując jej twarz dłońmi.
- Ale za to mnie kochasz.
- Nie inaczej. - szepnąłem, po raz kolejny tego dnia łącząc nasze usta, ale tym razem tylko na krótką chwilę. Niezadowolona dziewczyna cicho zamruczała próbując ponownie doprowadzić nasze DNA do wymiany.
- Ufasz mi? - spytałem wpatrując się w jej oczy. Ukochana skinęła głową, po czym znów przybliżyła się do mnie z zamiarem pocałowania. Odsunąłem się nieco. - W takim razie czas korzystać z tego! - oznajmiłem wyciągając kluczyki i ruszając do motocykla.
- Umiesz tym jeździć prawda? - bąknęła Riley wkładając kask. Pokręciłem przecząco głową i odpaliłem BMW.

time skip again

Nieco niepewnie pchnąłem drzwi wejściowe domu. Po moich współlokatorach mogłem spodziewać się wszystkiego! Widok który zastałem w mieszkaniu przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Światła były przygaszone, gdzieniegdzie postawione były zapachowe świeczki, a podłoga usiana była drobnymi płatkami róż. Dobra, rozgrzeszam ich!

- Wow! Kiedy ty zdążyłeś to zrobić? - spytała Riley, rozglądając się po domu.
- Powiedzmy, iż wynająłem murzynów do pracy! - roześmiałem się. - W międzyczasie naprawiłem ci też kran. - oznajmiłem z uśmiechem.
- Jak wszedłeś do mojego domu? - zdziwiła się brunetka. Sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem z niej klucz do domu mojej ukochanej.
- Kiedy zdążyłeś mi je za*ebać? - bąknęła dziewczyna.
- Lepiej zapytaj kiedy zdążyłem za*ebać ci to? - mruknąłem wyciągając ze spodni czarne, majtki Riley - pamiątkę z naszej pierwszej wspólnej nocy i kręcąc nimi na palcu dodałem:
- Ale i tak ci ich nie oddam.
Z szelmowskim uśmiechem ruszyłem do kuchni. Na kuchennym blacie leżała mała karteczka, wypełniona pochyłym, estetycznym pismem. Macie cały dom dla siebie gołąbeczki. Odstawię tych dwóch debili jutro rano. Claudia. Ten wieczór zapowiada się ciekawie.
- Mam pewną propozycję... - oznajmiłem obejmując Riley od tyłu i całując ją w szyję.
- Taak... - wymruczała dziewczyna przymykając oczy.

Riley? Propozycję pozostawiam tobie <3 Gacie będą fruwać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz