- Co ci zrobili? - spytała, stając pomiędzy mną, a chłopakami, aby w razie co powstrzymać mnie od rękoczynów.
- Zj*bali najlepszy moment mojego życia! Przerwali mnie i Riley najważniejszą chwilę. - krzyknąłem zaciskając pięści. Miałem ochotę wysłać ich obu na długi pobyt na oddział intensywnej opieki medycznej. Dziewczyna spojrzała zdziwiona na Jake'a i Jerry'ego..
- Ty i Riley...? Nie ważne! Nagrabiliście sobie panowie. - oznajmiła, cmokając z dezaprobatą.
- I to ku*wa jak! - warknąłem ruszając w ich kierunku, jednak Claudia zasłoniła ich rękoma.
- Stój! Da się to załatwić w inny sposób! - powiedziała brunetka spoglądając na chłopaków. - Jakieś propozycje?
Moi współlokatorzy pokręcili głowami. Czy to oznacza, że mogę im na*ebać?
- Tracimy czas! Przesuń się jeśli nie chcesz oberwać! - zakomunikowałem zaciskając pięści.
- A może... Zorganizujecie romantyczny wieczór? - zaproponowała dziewczyna. Tych dwóch idiotów ma nam organizować romantyczny wieczór? No chyba nie! Jake i Jerry spojrzeli na siebie zdezorientowani. Chyba nie tylko ja uważam, że to nie może się udać. W sensie sam pomysł jest całkiem niezły, ale nie w wykonaniu takich debili.
- Claudia, to się nie uda. - powiedział Jackson po chwili namysłu.
- A wymyślisz coś lepszego? - spytała panna Blue, kładąc ręce na biodra.
- Zawsze mogę im po prostu wpie*dolić. - oznajmiłem szykując się do ataku. Brunetka rzuciła mi ostrzegawcze spojrzenie.
- Czyli ustalone! Ty leć po Riley, a my się wszystkim zajmiemy! - zakomunikowała Claudia, wskazując mi palcem łazienke. Czy ona właśnie zasugerowała mi, że wyglądam niezbyt korzystnie? Phi, ja zawsze wyglądam perfekcyjnie! Głośno westchnąłem i ruszyłem w kierunku swojego pokoju.
- Jeszcze kiedyś się z wami policzę! - burknąłem wchodząc do pokoju.
Time skip!
- Dobra, możesz się odwrócić. - oznajmiła Riley, wkładając do mojej ręki mały kluczyk. Co ona kombinuje? Z ciekawością odwróciłem się i oniemiałem. Przede mną stało BMW R1200RT, obiekt moich westchnien od dłuższego czasu... Pomińmy fakt, iż brzmi to fatalnie. Był, stał tu przede mną, a w dodatku ja trzymałem do niego kluczyk. Skierowałem swój wzrok na Riley. Dziewczyna niecierpliwie wyczekiwała mojej reakcji.
- Skąd... Skąd wiedziałaś? - mruknąłem wciąż nie mogąc się otrząsnąć.
- Nie trudno zgadnąć, oglądasz się za podobnymi w sklepie... - wyjaśniła brunetka. Kiedy ona widziała mnie w sklepie przy tym cudeńku. Nawet boję się do nich podchodzić, bo mam wrażenie, że zaraz go popsuje i słono za to zapłacę. No właśnie... Cena! - Ale jak ci się nie podoba, to jeszcze możemy spróbować go wymienić.
- Jest idealny ale... - zawahałem się przez chwilę, wiedząc pełny niepokoju wyraz twarzy mojej ukochanej. - Ale on jest zbyt drogi Riley. Wiem ile on kosztuje i nie jest to mała cena. Nie mogę przy.... - dziewczyna wpiła się w moje usta, skutecznie uniemożliwiając mi dokończenie wypowiedzi. Chyba pierwszy raz to ja mówię za dużo, a nie ona.
- Po prostu powiedz, że dziękujesz. - powiedziała, z uśmiechem dziewczyna, gdy wreszcie się od siebie oderwaliśmy.
- Dziękuję ale... - zacząłem, lecz Riley położyła palec na moich wargach.
- Dziękuje wystarczy. - roześmiała się ciemnooka.
- Jesteś wariatką, wiesz. Niesamowitą wariatką. - mruknąłem obejmując jej twarz dłońmi.
- Ale za to mnie kochasz.
- Nie inaczej. - szepnąłem, po raz kolejny tego dnia łącząc nasze usta, ale tym razem tylko na krótką chwilę. Niezadowolona dziewczyna cicho zamruczała próbując ponownie doprowadzić nasze DNA do wymiany.
- Ufasz mi? - spytałem wpatrując się w jej oczy. Ukochana skinęła głową, po czym znów przybliżyła się do mnie z zamiarem pocałowania. Odsunąłem się nieco. - W takim razie czas korzystać z tego! - oznajmiłem wyciągając kluczyki i ruszając do motocykla.
- Umiesz tym jeździć prawda? - bąknęła Riley wkładając kask. Pokręciłem przecząco głową i odpaliłem BMW.
time skip again
Nieco niepewnie pchnąłem drzwi wejściowe domu. Po moich współlokatorach mogłem spodziewać się wszystkiego! Widok który zastałem w mieszkaniu przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Światła były przygaszone, gdzieniegdzie postawione były zapachowe świeczki, a podłoga usiana była drobnymi płatkami róż. Dobra, rozgrzeszam ich!
- Wow! Kiedy ty zdążyłeś to zrobić? - spytała Riley, rozglądając się po domu.
- Powiedzmy, iż wynająłem murzynów do pracy! - roześmiałem się. - W międzyczasie naprawiłem ci też kran. - oznajmiłem z uśmiechem.
- Jak wszedłeś do mojego domu? - zdziwiła się brunetka. Sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem z niej klucz do domu mojej ukochanej.
- Kiedy zdążyłeś mi je za*ebać? - bąknęła dziewczyna.
- Lepiej zapytaj kiedy zdążyłem za*ebać ci to? - mruknąłem wyciągając ze spodni czarne, majtki Riley - pamiątkę z naszej pierwszej wspólnej nocy i kręcąc nimi na palcu dodałem:
- Ale i tak ci ich nie oddam.
- Mam pewną propozycję... - oznajmiłem obejmując Riley od tyłu i całując ją w szyję.
- Taak... - wymruczała dziewczyna przymykając oczy.
Riley? Propozycję pozostawiam tobie <3 Gacie będą fruwać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz