Nawet się nie wściekł. Dziwne. Powinnam dostać opieprz, tak, to by była prawidłowa reakcja, a on... Po prostu wyszedł. Zrobiło mi się głupio. Biedny Jake, pierwsze wspólne wyjście, a ja już go oblałam. Tia, jak znam życie na żadną kawę mnie więcej nie zaprosi. Ch*lera. Bella, ty niezdaro!
- Już jestem! - zakomunikował ciemnowłosy wchodząc do środka z szerokim uśmiechem na twarzy, który najwyraźniej miał za zadanie podnieść mnie na duchu, jednak zadziałało to w zupełnie odwrotny sposób, bo widząc go w nowym, czyściuteńkim ubranku spłoszyłam się jeszcze bardziej. Przyznaję, zdziwiło mnie, że wrócił. Znaczy się, mówił, że wróci, ale jakoś tak nie do końca chciało mi się w to wierzyć. Sądziłam iż da nogę i tyle.
Gdy tylko chłopak usadowił się na krześle naprzeciwko, odruchowo odsunęłam się od stołu w obawie przed kolejnym niefortunnym wypadkiem, a że ostatnimi czasy zdarzają mi się one wyjątkowo często, uznałam, iż lepiej zachować ostrożność. Jak tak dalej pójdzie, to za chwilę wszyscy znajomi będą mnie omijać szerokim łukiem. Spuściłam wzrok, starając się ukryć zakłopotanie, które mimowolnie wylewało się teraz z mej twarzy, serwując rozmówcy wyjątkowo wysilony, niby sympatyczny wyraz. Eh, po co ja się w ogóle staram? Nawet gdybym chciała, to i tak nie umiem udawać.
- Wszystko w porządku? - niski głos o łagodnym tonie wyrwał mnie z rozmyślań.
- T-tak... - wydukałam nadal trochę (no dobra, bardzo) zmieszana, jednak uśmiech mimo wielkich starań przez cały czas wymykał się bezczelnie z moich ust, co w efekcie zmusiło mnie do powiedzenia czegokolwiek choć po części zgodnego z prawdą - Chociaż w sumie to nie.
- To znaczy? - uniósł brew ku górze, spoglądając na mnie podejrzliwie.
- Wstyd mi, że tak to wszystko głupio wyszło - zerknęłam na t-shirt bruneta, po czym mimowolnie podniosłam spojrzenie na jego twarz, koncentrując wzrok na tych ciemnych, niesamowitych oczach... Dziewczyno, opanuj się! Znów strzeliłam buraka, nerwowo odgarniając z czoła długie kosmyki włosów, które jak zwykle wpychały mi się nieustępliwie do oczu w najmniej odpowiednim momencie.
- E tam, nie przejmuj się! - machnął ręką niewzruszony i wyciągnąwszy dłoń w moją stronę zaproponował - Może przejdziemy się gdzieś? Byłaś już w parku?
- Nie, jeszcze nie. Bardzo chętnie, tam przynajmniej niczym cię nie obleję! - odparłam z cichym chichotem wstając od stolika.
Jake? ^-^ To opko jest krótkie i nudne. Przepraszam :c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz