Strony

niedziela, 10 marca 2019

Od Taehyunga CD Iry

Gdy policjant zaczął celować w moją przyjaciółkę do tego osłaniając mnie swoim ciałem coś we mnie pękło.
- Nie podchodź kundlu. - Syknął trzymając już palec na spuście.
Cholera, cholera, cholera. Co ja miałem zrobić?  Gdybym się ujawnił moja kariera i wszystko to na co tak ciężko pracowałem runęłoby w gruzach. Pozostało mi tylko patrzeć na to wszystko z niedowierzaniem. Czułem się bezsilny. Zaróżowiałe policzki dziewczyny zalały się łzami.
- Proszę ją zostawić! - syknąłem.
- Ona jest niebezpieczna, oszalał pan?! - spojrzał na mnie jak na skończonego idiotę, którym swoją drogą najwyraźniej byłem.
- Nikt tu nie jest niebezpieczny! - pokręciłem głową chcąc jakoś złagodzić sytuację.
 - A może ty też?! Też jesteś wilkołakiem i dlatego jej bronisz? Kto by się spodziewał. - Prychnął sam do siebie. - Kim Taehyung, światowa gwiazda tak naprawdę nie jest człowiekiem... - Zaśmiał się ironicznie. - Wiesz jak te wszystkie informacje genialnie by się sprzedały?! Byłbyś skończony.
 - Zamknij się. - Warknąłem i z całej siły uderzyłem go w kark czego najwyraźniej się nie spodziewał.
 Ciało mężczyzny bezwładnie osunęło się na podłogę, a pistolet, który tak kurczowo przed chwilą ściskał nagle znalazł się po drugiej stronie pokoju.
- Ira! - krzyknąłem zrywając się do niej. - Wszystko w porządku? - Brunetka cofnęła się do ściany i również osunęła się po niej na podłogę jeszcze cicho płacząc.
Ukucnąłem przy niej by jakoś ją wspomóc i zamknąłem ją w szczelnym uścisku.
- Ira, kochanie... Wszystko będzie dobrze. - Pogłaskałem ją po włosach, a ona po prostu się we mnie wtuliła cały czas pociągając nosem. - Słyszysz? Będzie dobrze...
Dziewczyna tylko nieznacznie skinęła głową wyraźnie nie wierząc w moje słowa. Zresztą... Nawet jej się nie dziwiłem, bowiem sam uważałem, że trochę, tak minimalnie za to uderzenie policjanta może mi się trochę oberwać... Ale czego się nie robi dla przyjaciół.
 - Chodź, idziemy stąd. - Złapałem ją stanowczo za rękę, a ona tylko zgarnęła ze sobą swoje tygrysiątko i posłusznie podążyła za mną.
 - Co z nim? - spytała niepewnie.  - Później tu wrócę i załatwię to, okej? Zaufaj mi. - Jeszcze raz zamknąłem ją w szczelnym uścisku.
Wyszliśmy na zewnątrz, było chłodno, ale na szczęście na parkingu stało sobie moje auto. (Pomińmy fakt, iż nie mam prawo jazdy i policja spokojnie mogłaby mnie za to zgarnąć). Szybko do niego wsiedliśmy i w mgnieniu oka znajdowaliśmy się w drodze do mojego małego mieszkania na obrzeżach Elmo, w którym ostatni raz byłem... Dawno temu. Droga minęła nam w kompletnej ciszy. Ira głaskała tygrysa, a ja posyłałem jej ukradkowe spojrzenia chcąc upewnić się, czy aby na pewno wszystko w porządku.  Po jakiejś pół godzinie byliśmy na miejscu. Puściłem ją przodem i usadziłem na kanapie w salonie, a sam włączyłem ogrzewanie by ciemnowłosa nie zmarzła. Dziewczyna cały czas ocierała ostatki łez i tuliła się to zwierzaka. Ja tylko bez słowa usiadłem zaraz obok niej i nic nie mówiąc objąłem ją czule chcąc przy okazji ochronić ją przed całym złem tego świata.

Ira? chyba się wyrobiłam hah

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz