Gdy tylko brunetka oddaliła się ode mnie pod pretekstem udania się na parkiet, poczułem dziwny, delikatny powiew ulgi. Nie żebym nie lubił Claudii! Wręcz przeciwne! Zapałałem do niej rzadko u mnie spotykaną sympatią. Wydała mi się niezwykle ciekawą osobą, którą chciałem poznać bliżej, ale ta chęć nie była na tyle silna, aby zmienić moje stare przyzwyczajenia. Dobrze czułem się w jej towarzystwie ale bez niej czułem się jeszcze lepiej. Ot, typowa przywara introwertyka.
Zamówiłem kolejną porcję whiskey, łapiąc przy tym ukradkowo rzucane, uwodzicielskie spojrzenia, nadane od barmana, który tak na dobrą sprawę był nie najbrzydszy. Nie na tyle ciekawy, aby wejść z nim w relacje, ale wystarczająco przystojny, aby dobrze wykorzystać jego zainteresowanie moją osobą. Milcząc podał mi szklaneczkę wypełnioną bursztynowym trunkiem i uśmiechnąwszy się zalotnie, oddalił się na drugi koniec baru, w celu obsłużenia reszty klientów. Wówczas zauważyłem niewielką karteczkę, niedbale wyrwaną z jakiegoś zeszytu, na której pochyłym pismem zapisany był numer telefonu. Uśmiechnąłem się pod nosem i schowałem "wizytówkę" w kieszeni kurtki, obiecując sobie, że nie omieszkam z niej skorzystać. Z namaszczeniem uniosłem szklankę, dokładnie analizując barwę znajdującej się w niej cieczy, a następnie bezceremonialnie przechyliłem ją, wlewając do gardła, a jednocześnie delektując się każdą kroplą, po czym westchnąwszy cicho odstawiłem szkło na blat. Claudia nie wracała już jakiś czas, więc odwróciłem się w stronę sali, uważnie analizując każdy jej fragment, by wypatrzyć moją nową przyjaciółkę. W końcu dostrzegłem ją na uboczu parkietu. Stała z jakimś mężczyzną, brunetem, który bezwstydnie się do niej przystawiał. Dziewczyna bez przerwy rzucała dookoła spojrzenia, w których ukryty był cały dyskomfort, odczuwany przez nią w obecnej chwili. Oburzony chamstwem nieznajomego wstałem i ruszyłem w ich stronę. Na miejscu stanąłem tuż obok dziewczyny, po czym objąwszy ją w pasie spytałem:
- Wszystko w porządku skarbie?
Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco. "Graj" - rozkazałem jej wzrokiem, a ona przytaknęła prawie niewidocznie.
- Ten pan ci się naprzykrza? - dopytywałem, podczas gdy brunetka wtulała się w mój bok. Mężczyzna zmierzył mnie dokładnie wzrokiem. Ku mojemu zadowoleniu był o wiele niższy ode mnie, więc nie obawiałem się, że mnie zaatakuje. - Uprzejmie proszę, aby zawinął pan dupę w troki i łaskawie odpierdolił się od mojej partnerki. - powiedziałem, patrząc na niego z góry. Przeciwnik wytrzeszczył oczy i patrzył na mnie z szeroko otwartymi ustami. - Uwaga na muchy. - dodałem, po czym pociągnąłem Claudię w kierunku baru, wciąż trzymając dłoń na jej talii - dla bezpieczeństwa.
- Dziękuję. - westchnęła, siadając na stołku tuż obok mnie.
- Na przyszłość uważaj. - mruknąłem, kiwając do barmana, który w mgnieniu oka pojawił się przede mną. - Dwa razy whiskey, proszę. - powiedziałem, unosząc jeden kącik ust do góry i spoglądając na niego uwodzicielsko. Chłopak odwzajemnił mój "uśmiech", a chwilę później postawił przede mną zamówienie. Podsunąłem jeden drink Claudii.
- Do dna przyjaciółko! - oznajmiłem, obserwując jednocześnie jak barman promienieje pod wpływem słowa "przyjaciółko". Dziewczyna bez zastanowienia chwyciła trunek i wlała do gardła, po czym w mgnieniu oka zamówiła kolejną porcję, która równie szybko pojawiła się tuż przed nią. Brunetka chwyciła ją, z zamiarem opróżnienia, jednak ja zatrzymałem jej rękę.
- Hola! Dziewczyno, powoli! - powiedziałem, lecz Claudia jedynie obrzuciła mnie lekceważącym spojrzeniem, po czym wypiła trunek i tak jak poprzednim razem zamówiła następny. Ta sama sytuacja wydarzyła się jeszcze kilka razy. Wiele razy próbowałem ją powstrzymać, rzucając ostrzegawcze "Będziesz rzygać" lub "Sama się będziesz czołgać do domu", lecz w końcu zwątpiłem i bez słowa obserwowałem poczynania mojej małej przyjaciółki, niekiedy sam towarzysząc jej w zerowaniu kolejnych szklanek. W końcu po kilku, a może kilkunastu takich kolejkach usłyszałem od niej:
- Chybbba... hik... bęfę... hik... umieeeraać.
- A nie mówiłem. - odparłem, śmiejąc się wewnętrznie z jej stanu. Sam także wypiłem sporo, ale dziewczyna pobiła mnie chyba dwukrotnie. Dziwiłem się również, jak mocną miała głowę, bo znając życie wielu facetów po takiej dawce alkoholu leżałaby gdzieś w rowie, nie mówiąc już o płci pięknej.
- Barmannn... - zakrzyknęła, zwracając na siebie uwagę przystojnego bruneta i zapewne kilku innych ludzi obecnych w barze. - Jeszcze... - mruknęła, wskazując kieliszek, jednak ja zabrałem jej go sprzed nosa, na co ona zareagowała jękiem niezadowolenia.
- Pani już chyba wystarczy. - oznajmiłem tonem nieznoszącym sprzeciwu. - Przepraszam, za koleżankę. Poprosiłbym już rachunek. - uśmiechnąłem się, powodując rumieńce na twarzy barmana. W końcu po zmniejszeniu zasobów mojego konta o kilka stów opuściłem lokal, prowadząc pijaną Claudię i obejmując ją ramieniem w pasie, aby się nie przewróciła.
- Hhhejj.. hik... Gdzie mnie... hik... prowadzisz? - spytała, czkając co chwila.
- Mieszkam niedaleko, idziemy do mnie, bo wybacz, ale nie mam zamiaru nieść cię na drugi koniec miasta do... Gdziekolwiek w sumie mieszkasz. - wyjaśniłem cicho wzdychając.
- Ale ja sobie poooradze. - oznajmiła, stawiając opór. Niewiele myśląc chwyciłem ją i przerzuciłem przez ramię. Nie była ciężka, więc nie był to dla mnie żaden problem. Gorzej będzie tylko wtedy gdy stwierdzi, że odda wypite procenty razem z bigosem z komunii i Bóg wie jeszcze czym.
- Coo robisz? - spytała, bijąc mnie po plecach, jednak ja nie miałem już siły odpowiadać. W końcu dotarliśmy do mojego domu, a gdy już się tam znaleźliśmy, od razu ruszyłem do sypialni i bezceremonialnie rzuciłem brunetkę na łóżko.
- A teraz słuchaj mnie uważnie gałganie! - powiedziałem głośno. - Śpisz dzisiaj u mnie, jutro rano cię odwiozę, łazienka jest za tymi drzwiami, a jeśli zarzygasz łóżko to wywalę cię za drzwi w środku nocy. Zrozumiałaś? - upewniłem się, chcąc mieć pewność, że przekaz był wystarczająco prosty. Claudia pokiwała głową, po czym pozbyła się zarówno bluzki jak i spodni. Ma szczęście, że wolę facetów...
- Gdybyś miała pytania to będę w salonie na kanapie. - oznajmiłem, zdejmując koszulę oraz chcąc opuścić pokój i udać się spokojnie na kanapę.
- Przytuliiszz mnie? - wypaliła nagle. Zamrugałem zdezorientowany oczyma.
- Co proszę?
- Noo przytulisz mnie? Jak przyyyjaciele. Oni tak robioo... Chyba... - wyjaśniła, wyciągając do mnie ramiona. Westchnąłem głośno, po czym podszedłem do niej, usiadłem na łóżku i zamknąłem ją w uścisku. Czego się nie robi dla pijanej dziewczyny, poznanej zaledwie kilka godzin wcześniej. Nagle usłyszałem ciche, pojedyncze chrapnięcie. Czy ona... No nie... Czy ona zasnęła?! Zasnęła, co najgorsza dalej szczelnie i bardzo mocno mnie obejmując. Ugh... Przecież jej nie obudzę! Jak najdelikatniej chwyciłem kołdrę i ułożyłem się na poduszce tuż obok niej. Brunetka wydała tylko cichy pomruk i jeszcze mocniej się do mnie przycisnęła. To będzie długa noc...
time skip
- Andrew! Andy! Andy do cholery! - usłyszałem krzyk Claudii. Nie dość, że nie pozwoliła mi spać całą noc, to jeszcze gdy w końcu udało mi się zasnąć stwierdziła, że miło byłoby mnie obudzić.
- Czego? - burknąłem przewracając się na drugi bok.
- Cholera co tu się wczoraj stało?! Czy my... No wiesz... - panikowała brunetka, naciągając na siebie kołdrę.
- Po pierwsze nie odkrywaj mnie, bo mi zimno. - oznajmiłem, ściągając kawałek okrycia na siebie. - Po drugie to nie, nie uprawialiśmy seksu. Po trzecie upiłaś się i nie z litości zabrałem cię tutaj, bo nie wyobrażałem wypuścić cię samej w miasto. Po czwarte odwiozę cię jak się wyśpię, bo nie dałaś mi spać przez pół nocy. - zakończyłem swój wykład i zamknąłem oczy.
- Ale czemu jestem prawie naga? - dopytywała. Westchnąłem głośno, po czym podniosłem się do pozycji siedzącej.
- Claudia... Słońce moje zaćmione... W tym towarzystwie wszyscy wolą penisy, więc twoje cycki nie robią na mnie wrażenia. - wyjaśniłem, wstając z łóżka. - Chcesz kawę? - spytałem kierując się do kuchni.
1167 słów
Claudia? Kisnęłam jak to pisałam okejj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz