Strony

czwartek, 3 stycznia 2019

Od Andrewa CD Jimina

Nieobecnym wzrokiem błądziłem po suficie, bezskutecznie starając się skupić na pieszczotach, którymi raczył mnie młodszy, lecz pomimo naszych wspólnych usilnych starań, moje myśli wciąż krążyły wokół rozmowy z ojcem. Nie przeszkadzał mi brak mojej dominacji, a nawet malinka zrobiona przez Jimina. Prawie nie zorientowałem się gdy zostałem pozbawiony spodni. Każdy ciemny zakamarek mojego umysłu, wręcz krzyczał słowo "ojciec", doprowadzając mnie do szału. Echo przeprowadzonej rozmowy wciąż dudniło w moich uszach, pomimo upływu czasu wciąż tak samo boleśnie. Z zadumy nie potrafił wyrwać mnie nawet kochanek, obsypujący moje ciało pocałunkami i malinkami, haczący w międzyczasie o gumkę bokserek - jedynej pozostałej części ubioru. Mój wcześniejszy przypływ podniecenia, powoli opuszczał moje ciało i bynajmniej nie była to wina chłopaka. Wręcz przeciwnie! Miałem wrażenie, iż Arancia zachowywał się inaczej, bardziej angażował się w akt, rzekłbym nawet, że z większym uczuciem. Pomimo to tego dnia nie potrafiłem oddać tych pieszczot, tak jak chciałbym je oddać i zapewne tak jak Jimin chciałby je otrzymać. Mój nagły atak czułości na samym początku, również opadł w zapomnienie, w każdym razie w tej chwili. Myślałem, że seks na poprawę humoru coś zdziała, jednakże strasznie się pomyliłem. Odrętwienie i nieobecność bardzo mnie frustrowały. Irytował mnie fakt, iż nie umiem być taki jak zawsze, dominujący, władczy, a zamiast tego jedyne na co było mnie stać to ciche jęki i wpatrywanie się w sufit.
- Przestań! - warknąłem w nagłym przypływie wściekłości, odpychając Azjatę i odsuwając się od niego. Chłopak odskoczył jak poparzony.
- Przepraszam... - zająknął się. - Coś zrobiłem źle? - dopytywał przestraszony, wlepiając wzrok w moją twarz i obserwując moją reakcje.
- I skończ w końcu przepraszać! Zachowujesz się, jakbyś chciał przeprosić za całe zło tego świata! To tak nie działa! - krzyknąłem zrywając się nagle z łóżka, przez co nieco zakręciło mi się w głowie, więc chcąc czy nie musiałem oprzeć się o zagłówek łóżka, aby nie upaść. Jimin z przerażeniem wymalowanym na twarzy dalej stał w miejscu. Zapanowała niezręczna cisza.
- Prze...przepraszam. To nie twoja wina. - bąknąłem, z twarzą schowaną w dłoniach, przez co moje słowa były ledwo słyszalne. Arancia skinął lekko głową, po czym zaczął zbierać swoje ubrania. Bez pyskowania, bez pretensji, po prostu to zaakceptował. Dziwne.
- Ja może pójdę. Wiesz gdzie mnie szukać. - rzucił smutnym tonem głosu, po czym ruszył w kierunku drzwi sypialni, chcąc opuścić to pomieszczenie, ubrać się i zapewne uciec do swojego domu. Co dziwne nie chciałem tego. Nie chciałem zostać sam.
- Nie idź. - powiedziałem, spoglądając na chłopaka przepraszającym wzrokiem. Duże, puste mieszkanie to najgorsze co mogło mnie teraz spotkać.
- Słucham? - odparł, jak gdyby nie wierzył w to co przed chwilą usłyszał.
- Zostań. Jeśli nie masz innych planów, oczywiście. - wyjaśniłem, siadając na łóżku i okrywając nagie, pokryte wywołaną przez zimno gęsią skórką nogi. Jimin obdarzył mnie uśmiechem, po czym bez słowa odłożył zwinięte w kupce ubrania, podszedł do łóżka i umościł się obok mnie. Nie zadawał pytań, po prostu był i to mi wystarczyło. Po krótkiej chwili Azjata przysunął się bliżej mnie, pokonując dzielący nas dystans, po czym niepewnie oparł swoją głowę na moim ramieniu. W odpowiedzi chwyciłem jego dłoń i splotłem jego niewielkie palce z moimi. Przez chwilę kochanek wydawał się nieco speszony nagłym przypływem czułości z mojej strony i nic dziwnego... Sam nigdy nie przypuszczałem, że kiedykolwiek zapragnę jakiejkolwiek bliskości, która nie ograniczałaby się tylko i wyłącznie do seksu.
- Nie jestem dziś sobą. - szepnąłem, delikatnie kręcąc głową, pusto wpatrując się w ścianę.
- Jest kilka powodów, przez które lubię tę wersje ciebie. - odparł Jimin z delikatnym uśmiechem. Wygląda na to, że obaj nie zachowywaliśmy się do końca normalnie.
- To wszystko przez mojego ojca... - zacząłem, nie zdążywszy w porę ugryźć się w język.
- Ojca? Nie wspominałeś nic o ojcu... - zdziwił się chłopak i jak gdyby chciał dodać mi otuchy, ścisnął moją dłoń nieco mocniej, zataczając na niej kciukiem niewielkie kółka.
620 słów
Jimin?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz