Strony

piątek, 28 grudnia 2018

Od Naomi CD Austina

Widząc Austina coś we mnie pękło i poczułam jednocześnie ulgę, aczkolwiek musiałam przyznać, że wyglądał równie okropnie jak ja. Niedługo potem oddał jeszcze kilka strzałów do jednego z ludzi, którzy nas porwali po czym doczłapał do mnie, a ja będąc kompletnie ogłuszona i wycieńczona po prostu oparłam głowę na jego ramieniu.
   Obudziłam się cała obolała i jęknęłam cicho czując nagły przypływ bólu. Złapałam się za głowę i przez chwilę nie ogarniałam co dzieje się wokół mnie. Próbowałam wszystko sobie poukładać, ale gdzie tu znaleźć jakieś rozsądne rozwiązanie?
Jeszcze niedawno siedziałam w jakimś pseudo bunkrze razem z ruską mafią i umierającym Austinem, a teraz leżałam na niezwykle wygodnym łóżku wdychając zapach natury i czując się o niebo lepiej. Co poszło nie tak? To sen? Niebo?
Usiłowałam się podnieść, lecz z marnym skutkiem, gdyż już po chwili ponownie runęłam na miękkie poduszki. Wtedy też zdałam sobie sprawę, że jestem owinięta bandażem, nieco zakrwawionym ale nie aż tak bardzo. Poleżałam tak kilka minut myśląc o tym gdzie może znajdować się Austin, aczkolwiek byłam tak bezsilna, że tylko wpatrywałam się w sufit. Oczywiście do czasu, gdy przez drzwi nie weszła jakaś kobieta. Swoją drogą w pewnym sensie podobna do Austina.
 - Em... Hej. - Starałam się jakoś uśmiechnąć wiedząc, że raczej nie ma złych zamiarów.
 - Witaj
 - Co ja tu robię? Gdzie jest Austin? I cała reszta? Wszyscy żyją? I... Kim jesteś?
 - Powoli, spokojnie. Jestem Anna...
 - Anna? - dobra to imię wydawało się wyjątkowo znajome.
 - Austin mógł coś ci o mnie wspominać. - Uśmiechnęła się przyjaźnie.
 - Jesteś jego siostrą?
 - Owszem... W każdym razie. Jesteście w moim domu, Austin jest w pokoju obok, obudził się niedawno ale znowu zasnął bo jest wykończony... Victor przeżył, niestety Victoria... Ona...
 - Odeszła. - Nieco posmutniałam, bowiem była bardzo sympatyczna i liczyłam na jej przyjaźń.
 - Tak.
Nastała chwila ciszy. Chyba musiałam po prostu przyswoić sobie tą informację i się z nią pogodzić. Przynajmniej Jones jest cały.
 - Bardzo źle z nim jest? W sensie z Austinem? - spytałam z nadzieją w oczach.
 - Przyznam, że oboje byliście w ciężkim stanie... Wykończeni i wygłodzeni, aczkolwiek zagrożenie życia minęło, więc oboje z tego wyjdziecie. Przynajmniej nic nie wskazuje na to aby było inaczej. - Zaczęła czegoś szukać w szafce obok łóżka. - Jeśli chcesz i czujesz się na siłach, to mogę pomóc ci jakoś do niego przejść.
 - Byłabym wdzięczna, chyba um... dawno go nie widziałam.
Tak więc wzięła mnie pod ramię uważając by nie otworzyć żadnych ran i delikatnie mnie podtrzymując zaprowadziła kilka pokoi dalej. Widząc śpiącego mężczyznę moje serce momentalnie zabiło i pewnie gdybym była zdrowa już dawno wytuliłabym go i wycałowała.
 - To wszystko wygląda podobnie jak po wcześniejszych spotkaniach z mafią. - Stwierdziłam.
 - Wiem - przytaknęła. - Jesteście razem? - Spytała po chwili ciszy.
 - Nie... Tak... Nie wiem... - Mruknęłam w końcu bardziej sama do siebie i westchnęłam. - Too... Skomplikowane.
W odpowiedzi tylko uśmiechnęła się niewidocznie i niedługo potem podstawiła mi krzesło żebym mogła sobie usiąść obok jego łóżka.
 - Zostawię was samych. Zawołaj jak się obudzi. - I wyszła zamykając za sobą cichutko drzwi.
Przez długą chwilę wpatrywałam się bezczynnie w jego spokojny wraz twarzy. Pomyśleć, że gdy śpi to wygląda jak aniołek... Taki bezbronny i niewinny. Uśmiechnęłam się na tą myśl i nachyliłam się nad nim bardziej sprawdzając jakie ma obrażenia. Uważnie sprawdziłam czy drzwi są zamknięte i nie pytając się nikogo o pozwolenie ostrożnie odsunęłam kołdrę i najdelikatniej jak umiałam wsunęłam się pod nią chcąc poczuć bliskość Austina. Wtuliłam się w niego równie delikatnie jak i ostrożnie omijając wszystkie miejsca które potencjalnie mogły go boleć. Dobrze wiedziałam, że nie usnę, ale możliwość poleżenia u jego boku na tę chwilę w zupełności mi wystarczała.

Austin? sorki że krótkoo ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz