Strony

niedziela, 9 grudnia 2018

Od Iry CD Taehyunga

Światła policyjnych syren kuły mnie w oczy. Przez całe to zamieszanie wszyscy ludzie siedzący w środku namiotu, zaczęli wychodzić powoli na zewnątrz, by sprawdzić co się stało. Ja ruszyłam za nimi, pilnują by nie zgubić Dakoty, który ze zdenerwowania zaczął cicho powarkiwać na osoby przechodzące obok nas. Nad jednym z radiowozów złapałam kontakt wzrokowy z Tae, który był popychany do przodu przez jednego z policjantów. Uśmiechnął się delikatnie i po chwili już w oddali rysował się tylko zarys świateł. Z nieba zaczęły lecieć małe kropelki, a przede mną stanął ten obleśny typ.
- Twój kolega to chyba nie umie trzymać emocji na wodzy, co? Rzucać się na człowieka w biały dzień i to na jego terenie!
- Zamknij się - moje ręce powoli zacisnęły się w pięści. Zrobiłam krok w jego stronę, ale jeden z jego ochroniarzy stanął pomiędzy nami wyjmując broń. 
- Mam dla ciebie pewną propozycję, więc skarbie, proszę nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi, choć ty jesteś piękna jak zawsze - mruknął i ruszył do swojego biura, kiwając ręką bym ruszyła za nim. Zrobiłam to. Dla dobra Tae. 
~*~
- No więc jak mówiłem, wrócisz do mnie i do swoich kompanów, a chłopakowi nic się nie stanie, prosty układ - zaciągnął się dymem, patrząc na mnie z wyczekiwaniem.
Tae nie może trafić do więzienia. Przez swoje bogactwo może dopłacić wysoko postawionym ludziom i wmówić, że V zrobił coś czego wcale nie zrobił. On ma dla kogo żyć. Dla przyjaciół, zespołu i pewnie ma wielu fanów, którzy piszczą na jego widok. Nie zasługuje na niego. Nie zasługuje by na mnie patrzył. Nie zasługuje by mnie dotykał. By się do mnie uśmiechał. By próbował mnie rozśmieszyć. Ja jestem n i k i m. 
- Dobrze, ale po jednym warunkiem. Inaczej nie ma opcji. 
Jego rechot nieprzyjemnie musną moje oczy, a ja wyprostowałam się w fotelu, patrząc wprost w jego oczy. 
- No więc? Czego księżniczka chce? 
- Masz oddać Dakotę policji, by to Tae sprawował nad nim opiekę. On nie wróci ze mną. 
Sięgnął ręką na stół i przysuną w moją stronę wcześniej przygotowaną umowę, do której dopisał mój warunek.
- Za to ty masz napisać mu, że jednak zrozumiałaś swój błąd i wcale nie robiłem ci krzywdy. 
Wyciągnął dłoń w moją stronę. Uścisnęłam ją bez zastanowienia. Pomimo ran, które mi zadał. 

Tae, tak bardzo cię przepraszam. Wcale to nie miało tak wyglądać. Wiesz, ludziom w każdym wieku marzy się jakaś przygoda w życiu, która zmieniła by jego rutynę. I ja właśnie to zrobiłam. Chciałam się rozerwać, zobaczyć jaki naprawdę jest świat. Ale życie takie jak twoje nie jest dla mnie. Dyrektor wcale nie jest tak zły jak mi mówiłam, wymyśliłam to wszystko, okłamałam cię. Wracam do cyrku. To jest właśnie moje życie i tu znajduje się moja rodzina. Lecz nie mogę dłużej zajmować się Dakotą. Proszę, przygarnij go. Wiem, że na początku możecie się nie dogadywać, ale wszystkie potrzebne rzeczy znajdziesz w moim mieszkaniu. Klucz jest w doniczce przy drzwiach.
Mam nadzieję, że o mnie zapomnisz i będziesz żył tak jak kiedyś. 
Ciernista

Już po chwili przestraszony Dakota zniknął w jednym z samochodów z rozkazem oddania go na komisariat wraz z listem, że Tae jest niewinny. Mam nadzieję, że zaczął się dogadywać. Z moich oczu popłynęły łzy, a jeden z pracowników podał mi strój. 
<Tae? >
535 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz