Strony

sobota, 29 grudnia 2018

Od Austina CD Naomi

         Ciężko było podnieść mi powieki po raz kolejny, lecz poczułem dziwny ucisk na swojej klatce piersiowej oraz ciepło drugiej osoby. Głęboko westchnąłem i przyzwyczaiłem wzrok do obecnego otoczenia. Nadal byłem w pokoju mojej siostry, zaś obok mnie leżała Naomi. Uśmiechnąłem się lekko i chciałem ją przytulić, lecz czując rwący ból w ramieniu, zrezygnowałem z tej czynności. Cicho syknąłem, co musiało uświadomić brunetkę, że właśnie się obudziłem, gdyż ta lekko podniosła się by na mnie spojrzeć.
- Nie powinnaś odpoczywać w drugim łóżku? - spytałem zachrypniętym głosem.
- Powinnam - odpowiedziała nie mogąc powstrzymać uśmiechu - Ale musiałam się upewnić..
- Rozumiem - przerwałem jej widząc, że nie może znaleźć odpowiednich słów - Cieszę się, że Cię widzę - dodałem i podjąłem próbę podniesienia się do siadu, gdyż od tego leżenia moje plecy zaczęły dość nieprzyjemnie boleć.
Gdy Nao siadła wygodnie obok mnie, mogłem z lekkim bólem usiąść i oprzeć się o ściankę łóżka. Całe ciało przeszło nieprzyjemne mrowienie, lecz przynajmniej wiedziałem, że żyję. Wnet do pokoju weszła Anna, która przywitała mnie radosnym uśmiechem.
- Już myślałam, że będę musiała Cię wybudzać naturalnymi środkami - rzekła podchodząc do niewielkiej szafki - I skoro oby dwoje już nie śpicie, zmienię wam opatrunki - dodała spokojnie i chwyciła za czerwoną torbę ze szpitalnymi opatrunkami.
- To dobrze, bo czuję się dziwnie - zerknąłem na lekko zaczerwieniony bandaż na moim torsie.
Brunetka usiadła po drugiej stronie i zajęła się ściąganiem brudnych już opatrunków, które z lekkim bólem, a zarazem ulgą, opadały na moje uda. Gdy świeże powietrze dostało się do jeszcze otwartej rany, poczułem lekkie szczypanie. Opuściłem wzrok na swój tors i zauważyłem tam źle wyglądającą ranę, która była gruba, długa i prosta niczym od linijki.
- Nie oszczędzali na Tobie siły - westchnęła zaniepokojona Anna - Reszta zdołała się zabliźnić dla lepszej regeneracji, lecz to.. nie zniknie tak szybko - dodała nakładając ziołową maść.
- Bywało gorzej - mruknąłem lekko unosząc kącik ust - Mogłabyś..? - zerknąłem na siostrę, a następnie na szklanki z wodą, które wcześniej przyniosła.
- Jasne - odpowiedziała szybko i podała nam po szklanym naczyniu.
Zawartość szybko zniknęła, a ja poczułem się o wiele lepiej. Niby tylko szklanka wody, lecz tego bardzo nam brakowało.
- Jak w ogóle nas znalazłaś? - spytałem spokojnym tonem, aby dobrze wpłynąć na myślenie siostry.
- Mam pewne znajomości, które dostarczyły was do mnie, zaś resztę transportowali do szpitala - wyjaśniła dopinając opatrunek metalową spinką - W wiadomościach było o was głośno.. na skalę światową. Gdy tylko powiadomili media o waszym powrocie, ucichli - dodała zerkając na Nao.
- Media zawsze znajdą powód do rozgłosu - westchnąłem.
- Niestety. Chodź Naomi, dla wygody Tobą zajmę się w pokoju obok - odparła wskazując na jedno, wąskie łóżko, na którym obecnie się znajdował - A Ty nie myśl o chodzeniu - zerknęła na mnie pomagając wstać brunetce.
- Poczekaj, zaraz pójdę jeszcze pobiegać - rzuciłem z humorem i cicho westchnąłem.
Gdy dziewczyny zniknęły za drzwiami drugiego pokoju, wzięło mnie na wszelkie przemyślenia. Pamiętam bal, taniec i dobry alkohol.. co skończyło się na ruskiej mafii, chłodnych bunkrach i śmierci jednej osoby. Nigdy tego nie zapomnę, a na samą myśl o tym wszystkim, przeszedł mnie bardzo nieprzyjemny dreszcz.
W momencie gdy wszystkie przemyślenia nie miały już sensu, a moje ciało bolało coraz bardziej od siedzenia, podjąłem się próby wstania. Postawiłem pewnie stopy na podłodze i oparłem się rękoma o krawędź łóżka, po czym spokojnie, lecz pewnie podniosłem się ku górze. Ból był przeogromny, lecz satysfakcja z tak małej wygranej pozwoliła mi o tym bólu zapomnieć. W sumie jedyną raną, jaką miałem na sobie, była wielka szrama na torsie oraz kilka zadrapań na rękach, nogach i prawdopodobnie plecach. Głęboko westchnąłem i postawiłem kolejne kroki, które nie wyglądały na chwiejne czy słabe. Czułem się w sumie dobrze, lecz do biegania czy walki jeszcze daleko.
- Mówiłam, żebyś nie wstawał - usłyszałem nagle głos siostry - Jak zwykle uparty.
- Też się cieszę, że Cię widzę - odparłem stopniowo rozciągając mięśnie górnej partii ciała.
- Pojadę po jakieś ubrania do waszych domów - poinformowała brunetka - W między czasie nie zróbcie sobie krzywdy - dodała spokojnie.
- Zajedź też do policyjnego psiego hotelu.. od dłuższego czasu czeka tam na mnie Argo. W domu będzie jego karta.. przywieź go tutaj - wyjaśniłem ukrywając wszelka tęsknotę i chęć rozklejenia się.
- Nie ma problemu - rzekła przytakując, po czym wyszła.
Po chwili zerknąłem na naścienny zegarek, który wskazywał godzinę trzecią popołudniu, zaś za oknem było już szaro i chyba zapowiadało się na pogorszenie pogody. Z tego zamyślenia wyrwał mnie nagły dotyk w części mojego brzucha, a była to przytulająca się Naomi. Z lekkim uśmiechem odwróciłem się do niej przodem i odwzajemniłem uścisk.
- Widzę, że czujesz się lepiej - powiedziałem spokojnie - Lecz psychicznie.. wszystko w porządku? - spytałem odwracając na nią spojrzenie - Wiesz.. sam nie czuję się na siłach by myśleć o czymkolwiek.. - kontynuowałem aby nadać sens mojego pytania. Dal wygody, oby dwoje siedliśmy na "moim" łóżku.

Naomi?



769 słów 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz