- Jesteś cholernym dupkiem. - usłyszałem za swoimi plecami, gdy już chwytałem za klamkę. Uśmiechnąłem się złośliwie.
- Nie jestem dla tych, którzy są dla mnie mili. - odparłem spokojnie. Niech cieszy się, że trafił na dzień, w którym mam lepszy humor. W innym wypadku za taką odzywkę otrzymałby sporą karę w postaci kary cielesnej bądź pieniężnej. Przemyślmy w milczeniu co bardziej zasmuciłoby Arancie. - Zdaję sobię sprawę, że jesteś niewyżyty i gdybyś tylko ruszył głową, wiedziałbyś jak przekonać mnie abym ci pomógł. - zasugerowałem, opierając się dłonią o futrynę drzwi.
- Chyba nie sądzisz, że będę cię błagał. - parsknął chłopak, dalej samodzielnie radząc sobie ze swoim "problemem". - Nie upadłem aż tak nisko.
- Hmm... Czyżby? - rzuciłem, spoglądając na niego podejrzliwie. - Uprawiasz ze mną seks za pieniądze, spełniasz moje seksualne zachcianki i jesteś na każde moje zawołanie, bo boisz się, że w kilka chwil mogę wyczyścić twoje konto. Nadal sądzisz, że nie upadłeś nisko? - wyartykuowałem, delektując się każdym przesyconym jadem słowem. Czerwonowłosy prychnął cicho, wlepiając wzrok w okno.
- Spójrz na siebie. - odparł po chwili. Czyżby skonstruował nareszcie jakąś ripostę. - Zaciągasz chłopaków do łóżka pieniędzmi, bo nie jesteś w stanie znaleźć kogoś kto byłby zdolny cię pokochać, nie masz przyjaciół, rodziny, żyjesz tylko nauką i wykorzystywaniem innych. I ty śmiesz uważać, że cokolwiek osiągnąłeś? - wyrzucił na jednym wdechu. Może miał trochę racji?
- A któż powiedział, że nie pasuje mi taki układ. Jestem szczęśliwy żyjąc tym życiem. - powiedziałem, zastanawiając się jednocześnie jak wielkie jest moje kłamstwo. Cały mój dobry humor uleciał w ułamku chwili. - Przemyśl, czy ty też nie powinieneś docenić tego co masz. - mruknąłem do niego na odchodne, po czym zostawiłem go samego w pokoju. W jego oczach jestem nieudacznikiem, a w swoich podłym hipokrytą, a najgorsze jest to, że wcale mi to nie przeszkadza.
355 słów
Jimin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz