Strony

czwartek, 22 listopada 2018

Od Owen'a do Levinn'a

   Gdy wraz z mafią przeniosłem się do nowego miasta, musiałem na nowo zapoznać się z jego zakamarkami. Poznać tutejszych dilerów, bandytów i oczywiście normalnych ludzi. Ci pierwsi będą drugimi, zaś Ci trzeci zaczną wieść bezpieczne życie, choć nawet tego nie poczują. Obecności Sonneillon również nie zauważą, gdyż każdy z nas ma swoje cztery ściany i raczej nie wchodzimy mieszkańcom w drogę. Jednak problemy może sprawiać Berith, szefowa mafii, która uwielbia bawić się w nocnych klubach, a pijana Berith to nieprzewidywalna Berith. Osobiście nie mam zamiaru jej niańczyć, lecz zleciłem to jednemu z popychadeł, żeby miał jakieś zajęcie. Sam zamieszkałem w jednym z chyba najładniejszych domów, który mocno przykuł moją uwagę. Może i Raptor ledwo mieścił się w tutejszych garażu, ale dał radę. Z motocyklem nie było problemów, zaś sam Infernum będzie musiał przywyknąć do tutejszych warunków. Najpierw Williston, później północ Kanady, a teraz Elmo. Tyle dobrego, że basior nie przepada za stadem, gdyż mnie traktuje jako swoją alfę, zaś innych jako omegi, wyrzutków, niechcianych osobników. To oczywiście jego myślenie, prawdziwego wilka. W domu zrobiłem też lekkie przemeblowanie montując automatyczne rolety na okna w sypialni oraz z lekka przestawiłem w niej meble. Nie zajęło mi to całego dnia, lecz miałem ochotę odpocząć od tak długiej wędrówki. Wziąłem porządną kąpiel, uprałem swoje ubrania i założyłem coś świeżego na siebie. Tego w sumie mi brakowało - tego spokoju. Zapomniałem już nawet o tym, że pracowałem w policji.. Dziwne uczucie. Kiedyś zgodnie z prawem zamykałem przestępców, zaś teraz ich zabijam albo podrzucam pod komisariat. Dzisiejsza policja ma problemy w pracy, więc trzeba im pomagać. Otrzymywałem co jakiś czas wiadomości, abym wrócił w ich szeregi, lecz nie było mi to po drodze. Po kontakcie z szamanką nie dałbym rady normalnie funkcjonować. Jeszcze przypadkiem postrzeliłbym nastolatka, który ukradł gumę kulkę czy prezerwatywy by zaliczyć swoją "wielką miłość". Takie coś jest nudne, serio. Oprócz rozmyślania i zapoznawania się z domem, myślałem nad spędzeniem kolejnych dni w tym mieście. Zaciągnąłem się do klubu jako ochroniarz, żeby to czasem umilić sobie wieczór i wyskoczyć na "przerwę" w pracy. Pracującemu się należy, a na dodatek w tak dużym klubie. Noce przebywałem właśnie tam, zaś za dnia uspokajałem się w obecności kopytnych przyjaciół. Wtedy momentami budziły się te miłe strony mojej osoby. Szczery uśmiech, zadowolenie czy.. szczęście. Gdy dosiadałem jakiegoś rumaka, czułem tą jedność między mną, a nim. Każdy z nich grzecznie słuchał się moich poleceń i mknął przez pobliski las. Między drzewami, przez strumień czy wysoko na wzniesienia. Jestem jednym człowiekiem, a tak bardzo dziwny charakter. To jednak nie koniec, gdyż dzisiejszego dnia odpuściłem sobie stajnię i wsiadłem na mechanicznego rumaka w postaci motocykla. Moje serce synchronizowało się z jego pracującym silnikiem, który swoją dużą mocą, pozwolił mi pokonywać tutejsze drogi w zawrotnej prędkości. Czarna zbroja na moim ciele dodawała tego pazura, a zarazem tajemniczości. Nie raz czułem spojrzenie kobiet na swojej osobie, lecz kto normalny jeździ jesienią na motocyklu? No właśnie. Czując już chłodny powiew wiatru przez kombinezon, skierowałem się do White Devil, które obecnie jest moim nowym domem. Ponoć mam spodziewać się lokatorów, lecz mam nadzieje, że szybko to nie nastąpi. Tą jednak myśl przerwało mi zapalone światło w salonie, a jak dobrze pamiętam, wszystko wyłączyłem. Otworzyłem pilotem bramę garażu i wjechałem do jego środka. Zostawiłem maszynę, zdjąłem kask z głowy i chwyciłem za broń ze schowka swojego samochodu. W tym samym momencie zauważyłem również drugi pojazd oraz motocykl stojący w głębi garażu. Cicho westchnąłem i odblokowałem broń, tak w razie ataku na mnie czy coś. Otworzyłem drzwi dzielące pomieszczenia i wycelowałem w wysokiego mężczyznę stojącego przy otwartej lodówce.
- Kim jesteś? - spytałem dość oschle upewniając się co do odblokowanej broni.
Mężczyzna spokojnie odwrócił się w moim kierunku i na mój widok opuścił paczkę żywności, którą to posiadał w dłoni. Lekko zmrużyłem oczy i wnet zaśmiałem się opuszczając broń.
- Żebyś widział swoją minę - odparłem odkładając kask oraz pistolet na blat.
- Co Ty tutaj.. - przywitał szerokim uśmiechem i podaliśmy sobie przyjacielską dłoń.
- O to samo mógłbym spytać Ciebie - powiedziałem odpinając górną część kombinezonu, gdyż na torsie miałem oczywiście koszulkę - Po wyludnieniu Williston, zacząłem zwiedzać okolicę i trafiłem tutaj - wyjaśniłem ukrywając fakt mafii, gdyż dowie się o tym w swoim czasie - A Ciebie co przywiało do tego wypizdyjewa? - spytałem w międzyczasie chowając broń do schowka oraz pilotem zamknąłem wszelkie rolety domu.

Levinn? Czas zacząć demoralizację Elmo :D ♥ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz