Strony

wtorek, 30 października 2018

Od Margaret CD Cassie

- A co jeśli coś nas zaatakuje i porwie? - zapytała drżącym głosem dziewczyna, kurczowo przytrzymując się mej ręki, tak jakby wyżej wspomniana obawa miała lada moment się ziścić.
- Nic ci nie będzie, jesteśmy bezpieczne! - zapewniłam, starając się dodać jej otuchy, co chyba niezbyt mi wyszło, bo po upływie zaledwie paręnastu sekund znów zaczęła panikować.
- Słyszysz to?! Nikogo nie ma wokół a słyszę jakby ktoś za nami chodził. - obejrzała się raptownie lustrując oczyma ciemną wąską alejkę, którą właśnie przemierzałyśmy. W zasadzie to jedynym co udało mi się wysłyszeć był cichy szelest suchych liści pod nogami.
Popatrzyłam na towarzyszkę z rozbawieniem, na co ta tylko przewróciła oczyma z lekkim oburzeniem.
- Bawi cię to?
- Odrobinkę - posłałam jej szeroki uśmiech, którego chyba nie zanotowała, bądź po prostu nie miała zamiaru odwzajemniać. Dobra, przyznaję, pewnie powinnam była w obecnej sytuacji zachować trochę więcej powagi, ale widok zaczerwienionych z zimna policzków rudowłosej i jej rozbieganego, spłoszonego spojrzenia po prostu mnie rozbroił. Ku memu rozczarowaniu, humor niestety nie udzielił się pannie La Mettrie i nim zdążyłam powiedzieć cokolwiek więcej, ona już ścięła mnie wzrokiem. Kurde, może przesadziłam? W sumie nie powinnam się jej dziwić - też pewnie miałabym cykora, gdyby podczas drogi do domu ktoś ni z tego, ni z owego wciągnął mnie w jakiś parszywy zaułek. Chociaż... Nie. Raczej kombinowałabym jak się na owym draniu odegrać, a niżeli unikać tego typu miejsc. Eh, duma to jednak zbyt przytłaczające słowo, zwłaszcza gdy stawia się je nad zdrowym rozsądkiem, a nie na odwrót, lecz cóż poradzić?
- Nie martw się. Obronię cię. - powiedziałam spokojnym, choć zdecydowanym tonem, starając się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie i mimo, iż ma wypowiedź została przez Cassie odebrana raczej jako żart i tak odczuwałam teraz przyjemną satysfakcję. Sama nie wiem czemu, ale w pewnym sensie poczuwałam się do obowiązku zapewnienia jej ochrony, jakkolwiek beznadziejnie miałoby to zabrzmieć. Nie myśląc już zbyt wiele nad konsekwencjami swych czynów, objęłam zielonooką ramieniem, co początkowo chyba nawet ją trochę zaskoczyło, ale jak widać postanowiła tego nie komentować. Nie minęło nawet pół godziny, a już znalazłyśmy się u progu jej domu. Nie chciałam jej się narzucać, więc stwierdziłam, że nie będę wchodzić, jednak ruda nie przyjęła odmowy i siłą rzeczy tak czy siak wciągnęła mnie do środka, z czego nie byłam zbytnio zadowolona, bo chyba wystarczająco dużo czasu jej dziś zabrałam. Swoją drogą zdziwiło mnie odrobinę, że żaden ze współlokatorów La Mettrie jeszcze nie wrócił do domu. Co oni robią o tej porze? Cóż, na pewno więcej niż ja.
- Mogę liczyć na pyszną kawę tak jak ostatnio? - wysunęłam pytanie, wszedłszy za dziewczyną do kuchni.
Przyjaciółka spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem na twarzy - Kawę? Wieczorem? - uniosła brwi z rozbawionym wyrazem twarzy.
- A czemu by nie? Kawa jest dobra o każdej porze dnia i nocy - stwierdziłam bez dłuższego namysłu.
Skinąwszy głową rudowłosa zajęła się przygotowaniem napoju. Znudzona chwilową ciszą, postanowiłam nawiązać kolejny dialog.
- Ten film był naprawdę dobry, mogłybyśmy jeszcze kiedyś zrobić sobie taki wypad.
- Tak, dobry... - uniosła kąciki ust ku górze, lecz mimo wielkich starań właścicielki uśmiech i tak sprawiał wrażenie nieco wysilonego - Obejrzałabym jakąś komedię. - dodała po chwili.
- Wiesz, jeśli nie masz jeszcze dość na dziś filmów i mojego towarzystwa, bodajże około dwudziestej na TVN będzie leciał fajny... - przerwała mi nim zdążyłam dokończyć zdanie.
- Pewnie że nie mam! Zostaniesz? - spytała z nadzieją w głosie, co nawet mnie zaskoczyło. Bała się zostać sama w domu czy jak?
- Mogę, jeśli chcesz - wzruszyłam ramionami, a na twarzy rudej znów wykwitł piękny, szeroki uśmiech.
Większa część wieczoru upłynęła nam całkiem przyjemnie i w zasadzie nawet nie wiem kiedy wybiła godzina seansu.
~•~●~•~
Nieoczekiwanie od oglądanego filmu, a raczej usilnego starania się by nie zamknąć oczu, ponieważ mniej więcej od drugiej połowy komedia zrobiła się wyjątkowo nudna; wyrwało mnie dość nietypowe, acz całkiem przyjemne uczucie ciepła na ramieniu. Oparłszy się o mnie Cassie wymruczała tylko coś pod nosem, ale byłam niemalże na sto procent pewna, iż mówi to przez sen. Spuściłam wzrok przez dłuższą chwilę spoglądając na rudowłosą. Z tej perspektywy wyglądała ślicznie, znaczy się, zawsze uważałam, że jest bardzo ładna... Aj, dziewczyno, przestań! Chyba naprawdę wypiłam dziś za dużo kawy...
Powoli i ostrożnie okryłam przyjaciółkę kocem, jednocześnie zastanawiając się, czy powinnam teraz wstać, czy raczej zostać i nie ryzykować budzeniem jej. Przyznam szczerze, że bardziej uśmiechała mi się ta pierwsza opcja.

Cassie? ^-^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz