Strony

wtorek, 2 października 2018

Od Cassie CD Margaret

- Śliczne masz imię. - Uśmiechnęłam się ponownie.
Mimo tego co się ostatnio stało chyba już mniej więcej zdążyłam się pozbierać. Co prawda nie zapomniałam o tym, ale przynajmniej nogi już mi się tak nie trzęsły, a oddech zdążył unormować.
 - Em... Dziękuję. - Lekko zdezorientowana podrapała się po karku.
Rozmawiałam z nią przez całą resztę drogi i było dość przyjemnie.
 - Oh, to chyba mój przystanek. - Mruknęłam.
 - Mieszkasz w Zimowym Poranku?
 - Dokładnie! Fajnie tam jest, z tego co słyszałam.
 - Um, a tak w ogóle podałabyś mi swój numer? Wiesz, muszę ci się jakoś odwdzięczyć za pomoc. - Posłałam jej przepraszające spojrzenie.
Dziewczyna nas szybko podyktowała mi ciąg liczb, lecz nie miałam czasu by je zapisać, toteż tylko zapamiętałam w głowie ich przekaz, by po wyjściu z autobusu i pomachaniu Margaret od razu zapisać owy numer i napisać jej sms-a kim jestem. Uradowana weszłam do wyżej wspomnianego domku i przywitałam się ze wszystkimi współlokatorami. Gdy tylko wróciłam rozpakowałam się, wykonałam wieczorną rutynę i po krótkiej rozmowie z innymi, udałam się spać
*time skip*
Następnego dnia z samego rana miałam ambitne plany. Otóż, gdy tylko wyszłam na śniadanie, okazało się, iż cała reszta moich znajomych postanowili zaprosić mnie na łyżwy. W moich oczach nagle pojawiły się iskierki szczęścia, bowiem lodowisko było moim drugim domem i będąc dzieckiem spędzałam tam praktycznie każdą wolną chwilę. Toteż teraz mogłam pochwalić się całkiem ładnymi piruetami, wyskokami, przeplatankami i innymi dziwnymi sztuczkami. Nie pomijając oczywiście upadania z gracją na twardy lód, bo w tym zdecydowanie byłam najlepsza.
 - O której? - Upewniłam się jeszcze.
 - Co powiesz na siedemnastą? Pod wieczór jest mniej ludzi i ogólnie klimacik fajny. - Lucas poruszył sugestywnie brwiami, za co delikatnie klepnęłam go w tył głowy zanosząc się śmiechem.
 - Mi odpowiada. - Puściłam mu oczko.
 - No to skoro ty się zgadzasz, to idziemy pełną paczką bo resztę już załatwiłem. - Wypiął dumnie pierś.
Skończyło się na tym, że do południa nie robiliśmy praktycznie nic poza oglądaniem jakiegoś głupiego serialu w telewizji, co w sumie mi odpowiadało. Dopiero jakąś godzinę przed naszym małym wyjściem postanowiłam porządnie się spakować i wyjąć moje nowiutkie cudeńka, na które pracowałam przez miesiąc w kawiarni w moim starym miasteczku. W końcu to nie były byle jakie łyżwy, tylko stworzone do profesjonalnej jazdy figurowej.
 - Cassie! Idziemy! - Wykrzyknęła Lizzie zza ściany.
 - Idę, idę! - Złapałam za torbę i wybiegłam z pokoju.
Nim się obejrzeliśmy, wszyscy byliśmy już na gładziudkim lodowisku, bo przed chwilą było czyszczone. Ludzi było pełno ale jakoś trzymaliśmy się razem, oczywiście do czasu, bo zaledwie chwilę później całkiem przypadkiem odłączyłam się od grupy i przez dobre dziesięć minut szukałam ich wzrokiem, gdy przed oczami mignęła mi znajoma sylwetka.
 - Margaret! - Pisnęłam, ale chyba mnie nie usłyszała.
Tak więc postanowiłam do niej podjechać, co również nie skończyło się dobrze, ponieważ zostałam przez kogoś brutalnie popchnięta w stronę brunetki i wylądowałam obok niej na zimnym lodzie.
 - Margaret! - Powtórzyłam. - Nic ci nie jest? Przepraszam, ktoś mnie popchnął... - Uśmiechnęłam się zażenowana i podałam rękę dziewczynie.

Margaret? Widzisz? Wyrobiłam się na czas 8)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz